Przełamanie Lecha! "Kolejorz" w całym sezonie wbił ŁKS-owi 9 bramek

Wojciech Maćczak
Runda rewanżowa w T-Mobile Ekstraklasie zaczyna się świetnie dla Lecha. "Kolejorz" w pierwszym meczu sezonu ograł ŁKS 5:0, a dziś wbił łodzianom cztery gole. Jose Bakero odetchnął z ulgą.

Pierwsze minuty spotkania były dość wyrównane, ale piłkarze Lecha bardzo szybko przejęli inicjatywę. Pechowa dla ŁKS-u okazała się trzynasta minuta spotkania, kiedy to poznaniacy objęli prowadzenie. Mateusz Możdżeń dobrze wypatrzył na lewym skrzydle Artjoma Rudneva, ten z kolei zagrał w pole karne do Siergieja Kriwca, który strzałem z czternastu metrów nie dał szans na obronę golkiperowi łódzkiego zespołu. Szybko zdobyta bramka zdecydowanie ustawiła przebieg dalszej części meczu, którą kontrolował Lech.

Zanim jednak poznaniacy zdobyli drugiego gola, do głosu kilkakrotnie doszli gracze ŁKS-u. W szesnastej minucie niecelny strzał z dystansu oddał Sebastian Szałachowski, a chwilę później Marcin Mięciel minął Jasmina Buricia i oddał strzał na pustą bramkę, na linii jednak skutecznie interweniował Grzegorz Wojtkowiak. W 26. minucie niezłą okazję miał Lech – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelał Możdżeń, ale w bramce dobrze spisał się Pavle Velimirović. Pięć minut później młody Czarnogórzec nie miał nic do powiedzenia i po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki. Obsłużony bardzo dobrym prostopadłym podaniem Aleksandar Tonew niczym typowy snajper wykorzystał sytuację sam na sam, zdobywając w ten sposób swoją pierwszą bramkę w T-Mobile Ekstraklasie.

Nim łodzianie zdołali otrząsnąć się po stracie drugiego gola, lechici zadali kolejny cios. Choć tym razem w strzeleniu bramki wydatnie pomogli „Kolejorzowi” gracze ŁKS-u, a konkretnie Cezary Stefańczyk. Prawy obrońca zagrywał głową we własnym polu karnym w tak niefortunny sposób, że podał piłkę do stojącego na piątym metrze Rudneva. Łotysz nie zwykł takich sytuacji marnować i zdobył swojego piętnastego gola w tym sezonie.

Dwie bramki, stracone w krótkim odstępie czasowym, kompletnie załamały graczy ŁKS-u. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zupełnie nie mieli pomysłu, w jaki sposób poradzić sobie w tej trudnej sytuacji, w pojedynkach jeden na jednego wyraźnie było widać, że to zawodnicy Lecha są lepsi. Jeszcze przed przerwą gospodarze po raz czwarty wykorzystali niemoc rywala. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Velimirović piąstkował piłkę przed własne pole karne wprost pod nogi Możdżenia. Ten uderzył bez zastanowienia i piłka kolejny raz trafiła do siatki, po drodze odbijając się jeszcze od słupka.

Czterobramkowe prowadzenie Lecha do przerwy sprawiło, że druga połowa była już w zasadzie formalnością. Poznaniacy wciąż kontrolowali sytuację, a goście w żaden sposób nie potrafili im zagrozić. Warto odnotować dość kuriozalną sytuację z 50. minuty, gdy piłka, zagrana z rzutu wolnego w kierunku Mięciela trafiła pod nogi… sędziego Marcina Borskiego. Na strzał jednak arbiter się nie zdecydował, stwierdził natomiast, że nie dał jeszcze sygnału do rozpoczęcia gry i nakazał ponownie rozegrać ten stały fragment. W 52. minucie strzał Mięciela obronił Burić. Trzeba przyznać, że doświadczony napastnik rozegrał niezłe spotkanie, był na pewno najaktywniejszym z łodzian, starał się napsuć trochę krwi obrońcom Lecha. Doszedł do kilku niezłych sytuacji bramkowych, ale nie zdołał zdobyć chociażby honorowego gola dla swojej drużyny.

Niezłym podsumowaniem meczu i jednocześnie obrazem nieporadności ŁKS-u była jedna z ostatnich akcji, dwie minuty przed końcem spotkania. Velimirović próbował łapać piłkę, przeszkodził mu w tym jednak Marcin Kaczmarek, który przy okazji uderzył własnego bramkarza w twarz. Łodzianie sprokurowali ogromne zamieszanie pod własną bramką, ale ostatecznie zdołali wybić piłkę i uniknąć straty kolejnego gola.

Po pięciu meczach bez zwycięstwa Lech zdołał zainkasować komplet punktów. Poznaniacy przełamali strzelecką niemoc, wbili rywalowi cztery gole i zasłużenie wygrali. Trenera Bakero z pewnością cieszy fakt, że bramki zdobywało czterech różnych zawodników, co może zadać kłam opinii, że gra zespołu ze stolicy Wielkopolski uzależniona jest jedynie od postawy Rudneva. Okazały wynik nie zmienia jednak nastawienia kibiców do hiszpańskiego szkoleniowca. „Ta wygrana nic nie zmienia, Bakerowi do widzenia” skandowali fani Lecha gdy już jasne było, że „Kolejorz” wyjdzie zwycięsko z tego spotkania.

Wygrana pozwoliła Lechowi awansować kilka pozycji w ligowej tabeli. ŁKS pozostał natomiast na czternastej pozycji, tuż nad strefą spadkową. Jeżeli w poniedziałek Zagłębie Lubin zdoła pokonać na własnym boisku Legię Warszawa, to łodzianie znajdą się na miejscu, zagrożonym degradacją. Jeżeli klub z Alei Unii miałby pozostać w Ekstraklasie, to potrzebna mu będzie naprawdę udana runda wiosenna. Wszak nie od dziś ełkaesiaków nazywa się „rycerzami wiosny”, tyle że od kilku lat zmagają się nie tylko z rywalami na boisku, ale i z ogromnymi kłopotami organizacyjnymi i finansowymi. Zimą pewnie po raz kolejny najgłośniej będzie o sytuacji finansowej i ogromnych kłopotach klubu. A takie okoliczności nie sprzyjają skutecznej walce o ligowe punkty.

Lech Poznań - ŁKS Łódź 4:0 (4:0) - zobacz zapis naszej relacji na żywo

Bramki: Siergiej Kriwiec 13, Aleksandar Tonew 31, Artiom Rudnev 33, Mateusz Możdżeń 43

Żółta kartka: Dariusz Kłus 41

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Lech: Jasmin Burić, Grzegorz Wojtkowiak, Marcin Kamiński, Ivan Durdjević, Luis Henríquez, Siergiej Kriwiec, Dimitrije Injac, Rafał Murawski, Mateusz Możdżeń (63 Kamil Drygas), Aleksandyr Tonew (72 Semir Stilić), Artjoms Rudņevs (82 Vojo Ubiparip)

ŁKS: Pavle Velimirović, Cezary Stefańczyk, Piotr Klepczarek, Antoni Łukasiewicz, Radosław Pruchnik, Marcin Kaczmarek, Dariusz Kłus (63 Bartosz Romańczuk), Mladen Kašćelan, Marcin Smoliński, Sebastian Szałachowski (90 Tomasz Nowak), Marcin Mięciel

KONKURS! Pokaż jak kibicujesz Biało-czerwonym i wygraj netbooka w nowym serwisie CalaPolskaKibicuje.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24