PSV miało świadomość, że żeby być pewnym awansu i nie oglądać się nerwowo na mecz w Wolfsburgu, to musi dziś wygrać. Spotkanie z CSKA nie okazało się jednak żadnym spacerkiem tylko ciężką przeprawą.
Pierwsze indywidualne akcje Locadii i Luuka de Jonga nie dały pożądanego efektu. Na szczęście dla PSV goście nie potrafili niczym szczególnym odpowiedzieć. Strzał Musy trafił tylko w boczną siatkę z jej zewnętrznej strony. Seydou Doumbia natomiast nawet nie potrafił kopnąć w światło bramki. Groźna była jedynie próba Zorana Tosicia z rzutu wolnego, ale świetnie wybronił ją Jeroen Zoet.
Do przerwy było zatem 0:0. W drugiej połowie nic, naprawdę nic nie zapowiadało goli. Obraz gry wyglądał trochę tak, jakby remis obie strony zupełnie satysfakcjonował. PSV nie chciało i nie umiało atakować. CSKA podobnie.
Bramki jednak – ku zdziwieniu – padły. I to aż trzy. Zaczęli Rosjanie - z rzutu karnego. Pewnie egzekwował go Sergei Ignashevich. Krótko trwała jego radość, bo PSV odpowiedziało minutę później trafieniem de Jonga. W 86 minucie wynik na 2:1 dla gospodarzy ustalił ładnym uderzeniem przy prawym słupku Davy Popper. Zwycięstwo PSV zatem niezbyt okazałe i po słabej grze. Ale jakże cenne!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?