Puchar Anglli. Niezawodny Gerrard zapewnił Liverpoolowi awans, Akinfenwa postraszył "The Reds"

Damian Wiśniewski
Liverpool nie bez problemów poradził sobie w 3. rundzie Pucharu Anglii z Wimbledonem, drużyną League Two - czwartej klasy rozgrywkowej. Awans do następnej fazy rozgrywek zapewniły piłkarzom Brendana Rodgersa dwa gole Stevena Gerrard. Honorową bramkę dla gospodarzy zdobył znany z ogromnej siły Adebayo Akinfenwa.

Starcie czwartoligowej drużyny z wicemistrzem Anglii na początku mogło zapowiadać się na zdecydowanie jednostronne i faworyt mógł być tylko jeden. I faktycznie, początek meczu nie pokazywał, że Liverpool będzie miał tak duże problemy z awansem do kolejnej rundy. The Reds spokojnie utrzymywali się przy piłce i starali się trzymać przeciwnika daleko od własnej bramki.

Jednak w dziewiątej minucie gry niespodziewanie to właśnie gospodarze stworzyli sobie ciekawą okazję podbramkową. Po zgraniu piłki przez Tubbsa bramkę mógł zdobyć Sean Rigg, ale jego strzał był nieznacznie niecelny. Trzy minuty potem wszystko teoretycznie wróciło do normy i goście objęli prowadzenie. A prawej strony dośrodkował Manquillo, a nie atakowany w polu karnym Gerrard wpakował piłkę głową do bramki.

W 19. minucie meczu znów to The Reds byli blisko zdobycia gola. Po podaniu od Coutinho Lazar Marković długo biegł z piłką w kierunku bramki, a kiedy zdecydował się na strzał, to otarła się ona o poprzeczkę. Jedenaście minut potem przypomnieli o sobie The Dons. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i sporym zamieszaniu w polu karnym mocny strzał oddał Rigg, ale Simon Mignolet kapitalną paradą uratował swój zespół.

W 34. minucie spotkania znów blisko strzelenia gola byli gospodarze. Po długim wykopie bramkarza i zgraniu piłki przez jednego z zawodników przed bardzo dobrą okazją stanął Matt Tubs, jednak jego uderzenie okazało się być nieznacznie niecelne. Dwie minuty potem nie było już litości i Mignolet musiał wyciągać piłkę z bramki. Po dośrodkowaniu Francomba Belg popełnił fatalny błąd mijając się z piłką i do bramki wpakował ją najgrubszy na boisku, ważący 86 kilogramów, Adebayo Akinfenwa.

Zobacz gola Akinfenwy z Liverpoolem

Do przerwy wynik się nie zmienił i dzięki swojej konsekwentnej, twardej grze, gospodarze mieli remis. Tuż po wznowieniu gry zresztą to oni jako pierwsi stworzyli sobie dobrą okazję do objęcia prowadzenia. Trzy minuty po tym, jak piłkarze wrócili na murawę, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową uderzał Adam Barrett, a piłkę sprzed linii bramkowej wybił Gerrard.

W 52. minucie meczu znów zrobiło się ciekawie pod bramką przyjezdnych. Sean Rigg jak dziecku odebrał piłkę Emre Canowi i ruszył z nią pędem w kierunku bramki. Kiedy już się do niej zbliżył to zdecydował się na strzał i pomylił się nieznacznie. Dwie minuty potem The Reds nieco się przebudzili i za sprawą Coutinho mogli strzelić drugą bramkę. Brazylijczyk jednak przestrzelił.

Z upływem czasu piłkarze Wimbledonu ewidentnie zaczęli tracić siły i oddawać coraz więcej pola do gry przeciwnikowi. Ten to wykorzystał i ruszył na bramkę, stwarzając sobie kilka bardzo ciekawych okazji. Na drugie prowadzenie w tym meczu wyprowadził swoją drużynę jej kapitan. Steven Gerrard oddał świetny strzał z rzutu wolnego, którym nie dał żadnych szans bramkarzowi.

Minutę potem jeszcze raz odpowiedzieli The Dons, a z doskonałej pozycji przestrzelił Dannie Bulman. W 68. minucie z bardzo dobrej strony pokazał się James Shea, który właśnie wtedy w świetny sposób obronił trudny strzał Rickiego Lamberta. To nie była jego ostatnia bardzo dobra interwencja tego wieczoru.

Cztery minuty potem, z rzutu wolnego znów uderzał Steven Gerrard, ale tym razem piłka nieznacznie minęła bramkę. W 81. minucie gry po kombinacyjnej akcji właśnie kapitana The Reds i Mario Balotellego uderzał Coutinho, ale piłkę zdołał odbić goalkeeper.

Cztery minuty później Liverpool wyprowadził szybką kontrę kilkoma piłkarzami, jednak znów powstrzymać zapędy rywala zdołał James Shea. Tym razem bramkarz Wimbledonu bardzo dobrze obronił strzał Lazara Markovicia. Do końca wynik już się nie zmienił i do kolejnej, czwartej, rundy awansowała ekipa Brendana Rodgersa, w niej zmierzą się z Bolton Wanderes. Gospodarze co prawda odpadli, ale pokazali się z bardzo dobrej strony, za co zebrali gromkie brawa od swoich kibiców.

Czytaj również:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24