Resultados historicos nie będzie - jesień Piasta Gliwice [PODSUMOWANIE]

Kaja Krasnodębska
Marta Kicińska
Ubiegły sezon okazał się najlepszym w historii klubu z Gliwic. Fantastyczna jesień: długo zasiadali w fotelu lidera, w świetnym stylu pokonywali najgroźniejszych przeciwników i do końca walczyli o tytuł mistrza Polski. To się nie udało, lecz i ze srebrnego medalu radość przy Okrzei tak wielka, jakby wygrali co najmniej Ligę Europy. Komplet kibiców, feta oraz ogromna satysfakcja w szatni - maj oraz czerwiec upłynęły w szampańskich nastrojach, ale i ciężkiej pracy. Niebiesko-Czerwoni znajdowali się u progu najtrudniejszego sezonu w swej historii.

Po raz pierwszy bowiem kładziono na nich tak wysokie oczekiwania. Wcześniej celem była górna ósemka, środek tabeli, pewne utrzymanie. Teraz: zawojowanie czegoś w Lidze Mistrzów i walka o kolejną edycję europejskich tytułów. Wiadomo, że nie będzie to łatwe, jednak podopieczni Radoslava Latala nie mieli wyjścia - ponownie musieli wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, zwłaszcza że do ich szeregów nie dołączyło wielu nowych zawodników. Aleksandar Sedlar szybko złapał kontuzję, obieżyświat Edvinas Girdvainis stanowił ogromny znak zapytania, a Michał Masłowski dopiero dochodził do siebie po urazie odniesionym podczas SuperPucharu Polski. Do tego odejście dwóch kluczowych zawodników - Kamila Vacka oraz Martina Nespora. Ci, którzy zostali, mieli przed sobą naprawdę ciężkie zadanie.

Losowanie nie okazało się pomyślne. Znacznie wyżej plasujący się IFK Goteborg stał się początkiem ich kłopotów. 0:3 przy Okrzei na otwarcie sezonu - nie oszukujmy się, gorzej nie mogło się zacząć. Zniknięcie Radoslava Latala, oklep od Cracovii, początek okazał się naprawdę koszmarny dla piłkarzy Piasta. Znaleźli się w sytuacji patowej, w której nie jeden by się poddał. Oni jednak nie mieli takiej możliwości, musieli jedynie wziąć się do jeszcze cięższej pracy. Roszady na stanowisku prezesa, niepewność kto zostanie szkoleniowcem, a kibice domagali się napastnika oraz wyników. Pierwszy nie nadchodził, natomiast Niebiesko-Czerwoni zaczęli gromadzić punkty. Wygrana nad Wisłą Płock, całe stado remisów - do połowy sierpnia Piastowi szło całkiem przyzwoicie. Potem nadeszły porażki z Pogonią Szczecin, Lechem Poznań oraz nieco kontrowersyjny powrót Radoslava Latala. Szkoleniowiec, który opuścił swój zespół w najtrudniejszym momencie, teraz miał przyjść i uratować go z marazmu.

Na jego powrót starcie z Górnikiem Łęczna. Mecz, który z pewnością zapadnie w pamięci na długie lata. Prowadzenie 3:0 w pierwszej półgodzinie gry, 3:1 do regulaminowych 90 minut. I wejście smoka Javi Hernandeza. Hiszpan w swoim debiucie na polskich boiskach zdobył dwa gole, dosłownie wyrywając gliwiczanom punkt z gardeł. Kolejne spotkania Piasta to już taka ligowa klasyka. W rozgrywkach, w których każdy może wygrać z każdym normalnym jest, że zwycięstwa przeplatane są porażkami, świetne mecze słabszymi. I tak Niebiesko-Czerwoni po bardzo mizernej postawie ulegli Wiśle Kraków, ale za to z tarczą schodzili po bitwie z Arką czy derbach z chorzowskim Ruchem.

I tak po dwudziestu kolejkach mogą pochwalić się pięcioma zwycięstwami oraz siedmioma remisami, co daje im 22 punkty i 13 miejsce w ligowej tabeli. Pozycję bardzo niebezpieczną, bo bliską strefy spadkowej. Nad piętnasty Górnikiem cztery punkty przewagi. Jeżeli dobrze przepracują zimową przerwę nie powinni mieć jednak problemu z jej utrzymaniem. Wszak pod skrzydłami Radoslava Latala wciąż zawodnicy, którzy kilka miesięcy temu wywalczyli wicemistrzostwo. Zadanie ułatwiłoby im z pewnością przyjście rasowego napastnika. Zdobywanie goli to bowiem pięta Achillesowa gliwiczan. 21 bramek w 20 meczach - nie jest to najbardziej porywająca statystyka. I nie wynika to z braku sytuacji - wręcz przeciwnie, Piast nie ma najmniejszego problemu ze stworzeniem całego ich multum podczas kolejnych spotkań. Gorzej z wykorzystaniem. Jeśli dopracuje się ten element, można być optymistycznie nastawionym do nadchodzącej rundy.

Na koniec tego ocena jesieni. 4/10

Najlepszy mecz: Piast Gliwice - Korona Kielce 1:0 (3 grudnia 2016)

Niebiesko-Czerwoni po serii meczów bez zwycięstwa gościli u siebie niepokonaną Koronę Macieja Bartoszka. Kielczanie pod wodzą nowego szkoleniowca w trzech poprzednich spotkaniach zdobyli komplet oczek, toteż byli bezsprzecznym faworytem starcia przy Okrzei. Od samego początku narzucili wysokie tempo, jednak podopieczni Radoslava Latala nie tylko podołali wysoko postawionej poprzeczce, ale w miarę upływu czasu coraz lepiej prezentowali się na murawie. Przez okrągłe 90 minut kontrolowali przebieg spotkania, z czasem zdobywając boiskową przewagę. Ukoronował ją Gerard Badia, który wykorzystał jedną z mnóstwa stworzonych przez zespół sytuacji, odebrał podanie Sasy Ziveca i pewnie pokonał Zbigniewa Małkowskiego. Trafienie jak najbardziej zasłużone, gdyż gliwiczanie długo ostrzeliwali bramkę przeciwników. Końcówka jak zawsze należala do nerwowych, jednak udało im się odeprzeć ataki rywali, a w konsekwencji odnieść zwycięstwo.

Najgorszy mecz: Wisła Kraków - Piast Gliwice 1:0 (17 września 2016)
Gliwiczanie udając się do Krakowa, jechali do najsłabszej drużyny w lidze. Dziewiąta kolejka, Biała-Gwiazda przegrała siedem poprzednich meczów z rzędu. Piast również nie radził sobie najlepiej, jednak wygrana z Białą Gwiazdą wydawała się w tamtym okresie formalnością. Wszak z pokonaniem zawodników Dariusza Wdowczyka nie miał problemów nikt. Oprócz piłkarzy Piasta, którzy przy Reymonta zagrali po prostu słabo. Pozwolili zdominować się rywalom, a ci nie potrafili tego wykorzystać. Gospodarze stworzyli sobie multum sytuacji, prowadzili grę, mieli przewagę w posiadaniu piłki. Brakowało im tylko jednego - skuteczności. Jakub Szmatuła jako jedyny z Niebiesko-Czerwonych rozgrywał przyzwoite spotkanie, nie raz ratując swój zespół przed stratą gola. Czasem brakowało centymetrów, czasem przeszkadzał słupek. W doliczonym czasie spotkania wreszcie wcisnąć futbolówkę do siatki udało się Patrykowi Małeckiemu. Zasłużenie - Piast nie przedstawił ani jednego argumentu, zabrać do Gliwic choć punkt.

Nie była to jedyna porażka Niebiesko-Czerwonych w tym sezonie, ba nie była to bynajmniej najwyższa przegrana. W innych spotkaniach podopieczni Radoslava Latala (czy przez moment także Jiri Necka) wykazywali jednak wolę walki, starali się, kreowali kolejne sytuacje oraz ostrzeliwali bramkę rywali. A w meczu z Wisłą po prostu zaprezentowali się słabo. Gorzej niż plasujący się na ostatnim miejscu w tabeli przeciwnicy. To bolało.

Najwyższa frekwencja: 8.219 (18 grudnia 2016 Piast Gliwice - Legia Warszawa 1:5)
Najniższa frekwencja: 4.002 (3 grudnia 2016 Piast Gliwice - Korona Kielce 1:0)

Bohater jesieni: Gerard Badia
Wybór nie był prosty, wszak nie jest jedynym mogącym pochwalić się dobrą formą graczem Piasta. Sporo spotkań swoim kolegom uratował także Jakub Szmatuła. Jednak to Gerard Badia wydaje się być tym wybijającym. Jeden z dłużej występujących w barwach Piasta zawodników, o kazdy kolejny występ od pierwszej minuty musiał zawalczyć. Często rozpoczynał bowiem grę dopiero w drugiej połowie. Mimo to zawsze wnosił sporo na boisko. Przede wszystkim ambicji oraz walki. Ciągnie ataki swojej drużyny, przyśpiesza akcje i nie boi się spróbować strzału z dystansu czy niekonwencjonalnego zagrania do partnerów. Nieraz zaskoczył rywali, a jego współpraca z Sasą Zivecem czy Michałem Masłowskim wygląda naprawdę obiecującą. Co ważne, obok utraty żadnego punktu nie przechodzi obojętnie. Przeżywa każdy kolejny mecz, dając z siebie wszystko aż po ostatni gwizdek. I dlatego też jest ulubieńcem kibiców. Nawet podczas niepowodzeń i nieco słabszej formy gliwiczan, fani skoczyliby za nim w ogień.

Antybohater: Josip Barisić
Jeden z największych zjazdów tej jesieni, nie tylko w Piaście Gliwice, ale w całej lidze. Nie chodzi tutaj jedynie o liczbę zdobytych goli, lecz o całokształt boiskowej postawy. Jedna! zdobyta bramka przez te miesiące pokazuje jedynie marazm, w jakim znalazł się Chorwat. Z podstawowego zawodnika stał się piłkarzem, który musi zawalczyć (nie zawsze skutecznie) o meczową osiemnastkę. Gdy już wychodził na murawę, raczej nie straszył defensorów przeciwnika. Powolny, nie nadążał za podaniami czy szybszymi kontratakami. Nie zawsze potrafił także znaleźć się w polu karnym. Cień zawodnika sprzed kilku miesięcy.

Najlepszy transfer: Aleksandar Sedlar
Do Gliwic przybył z rodzimej Serbii i jak na razie jego sprowadzenie wydaje się być dobrą decyzją. Wzmocnił linię defensywy, zwiększył także konkurencję w walce o miejsce na murawie. Ze względu na kontuzję ominął początek sezonu, jednak nie wpłynęło to niekorzystnie na jego formę. Wręcz przeciwnie - końcem lata oraz początkiem jesieni korzystnie wyróżniał się na tle partnerów. Razem rozegrał 16 meczów w LOTTO Ekstraklasie, zdobywając jedną bramkę. Ale za to jak ważną - jego trafienie okazało się zwycięskim w derbowym starciu z Ruchem Chorzów. Nieraz straszył natomiast defensorów rywali - gdy tylko pozwala mu na to przebieg gry, chętnie wyrusza bowiem do ofensywy. Solidne wzmocnienie Piasta, z papierami co najmniej na solidnego ligowca.

Najgorszy transfer: Sandro Gotal
Po odejściu Martina Nespora kibice Piasta zapamiętale wzywali o sprowadzenie napastnika. Niezadowoleni transferami, które doszły do skutku podczas transferowego okienka domagali się nominalnego napadziora. W końcu otrzymali to co chcieli - przy Okrzei pojawił się Sandro Gotal. Od początku nie wyglądało to najlepiej - zawodnik z kartą w ręku, który poszukiwał klubu przez kilka ładnych miesięcy, a ostatnią bramkę zdobył niespełna rok wcześniej. A oczekiwania wobec niego ogromne. Czy jego umiejętności i forma spełniły pokładane w nim nadzieje? Ciężko powiedzieć, gdyż wciąż trapią go kontuzje. Nie grał prawie wcale, a jedyne trafienie to wykorzystany rzut karny.

Objawienie: nie dotyczy
Przez te kilka miesięcy na murawach LOTTO Ekstraklasy nie zadebiutował żaden młody zawodnik. Najbliżej gry byli wychowankowie - Jakub Freitag oraz Dominik Budzik, którzy znaleźli się na ławce rezerwowych. Żaden nie dostał jednak swojej szansy i w tym roku musięli zadowolić się grą w czwartoligowych rezerwach.

Pechowiec: Mateusz Mak
Jeden z lepszych zawodników Piasta ubiegłego sezonu, błyszczał zwłaszcza w rundzie finałowej. Jego forma konsekwentnie rosła, dzięki czemu dawał coraz więcej zespołowi. Wydawało się, że w aktualnych rozgrywkach wyrośnie na jeden z filarów Niebiesko-Czerwonych. Na drodze stanęła mu bowiem kontuzja, której nabawił się podczas meczu z IFK Goteborg. Uraz okazał się poważniejszy, konieczna była operacja w Barcelonie. Teraz wszystko idzie już ku lepszemu, jednak rehabilitacja trwa. Spodziewany powrót zbliża się wielkimi krokami. 24-latka powinniśmy oglądać już wiosną.

Najlepszy strzelec: Gerard Badia (3 gole)
Nie od dzisiaj wiadomo, że atak to pięta Achillesowa gliwiczan. Podopieczni Radoslava Latala nie mają problemu ze stworzeniem sobie akcji, wręcz przeciwnie, w każdym kolejnym meczu tworzą sobie ich całe multum, nie potrafią ich jednak wykorzystać. Po odejściu Martina Nespora oraz wobec słabszej dyspozycji Josipa Barisicia, w ekipie Niebiesko-Czerwonych brak typowego egzekutora. Ciężar zdobywania goli spada więc na cały zespół. Najlepiej wywiązuje się z tego właścnie Gerard Badia, który trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. Co ważne - jego gole okazywały się tymi na wagę zwycięstwa.

Najlepszy asystent: Patrik Mraz (3 asysty)
Najlepszy asystent Piasta w ubiegłym sezonie, również i w tym ma na swoim koncie jak dotąd najwięcej asyst. Wszem i wobec narzeka się jednak, że jest ich mniej niż przed rokiem. Raczej nie ze względu na obrońcę, a na fakt, że wśród gliwiczan zdecydowanie kuleje atak. Dośrodkowania Mraza nadal zaskakują przeciwników kierując piłkę w pole karne, pod nogi partnerów, jednak większość nie potrafi tego wykorzystać. Oprócz tego na drodze ku lepszym statystykom stanęła mu kontuzja, z którą zmaga się w ostatnich tygodniach.

Lider klasyfikacji kanadyjskiej: Patrik Mraz (1 bramka + 3 asysty)

Pozycje wymagające wzmocnień:

Atak, atak i jeszcze raz atak. W bramce mają świetnie broniącego Jakuba Szmatułę, w defensywie także konkurencja spora. Hebert, Uros Korun, Patrik Mraz, Aleksandar Sedlar - to tylko niektórzy z potrafiących grać w piłkę obrońców Piasta. O środku pola chyba nie trzeba wspominać - zwłaszcza w grudniu pokazali, że tutaj nie mają większych problemów. Fajnie wyglądaja również skrzydła. Tutaj pozytywnie zaskoczył zwłaszcza Tomasz Mokwa. Żeby wszystko grało, brakuje jedynie napastnika.

Prognoza na wiosnę:

Biorąc pod uwagę postawę gliwiczan w ostatnich meczach można nawet zaryzykować twierdzenie, że podopieczni Radoslava Latala zawalczą o górną ósemkę. Nie raz pokazali bowiem, że potrafią grać w piłkę. Ich linia defensywy nie popełnia wielu błędów, potrafią stworzyć sobie mnóstwo sytuacji bramkowych, a także całkowicie zapanować nad przebiegiem spotkania. Nie umieją natomiast przełożyć tego na wymierną liczbę goli. Jeżeli zimą zaopatrzą się w porządnego napastnika, mogą szybko zacząć piąć się w górę tabeli. Zwłaszcza, że dwa mecze z rozpędzoną i najmocniejszą teraz Legią, mają już za sobą. Na ich korzyść działa także powrót do zdrowia Mateusza Maka. Pomocnik, jeżeli wróci do formy sprzed kontuzji, będzie decydował o pozytywnych rezultatach swojej drużyny.

EKSTRAKLASA w GOL24

Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy

10 piłkarzy, których trzeba wyciągnąć z 1. ligi [GALERIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24