Rybicki dla Ekstraklasa.net: Czujemy się coraz pewniej

Daniel Kawczyński
Mariusz Rybicki zdobył wczoraj bramkę 10 minut po wejściu na boisko
Mariusz Rybicki zdobył wczoraj bramkę 10 minut po wejściu na boisko Paweł Łacheta
- Sześć punktów w dwóch pierwszych kolejkach i to w starciach z mistrzem i wicemistrzem na pewno jest powodem dumy, ale jednocześnie motywacją do dalszej pracy. Czujemy się coraz pewniej w lidze, ale nadal ciężko trenujemy, by podnieść prezentowany poziom - mówi w rozmowie z Ekstraklasa.net, Mariusz Rybicki.

Gratuluję bramki. Chyba sprawiła Ci wiele radości?
Oczywiście. Ten gol ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Pierwsze trafienie dla Widzewa było bowiem honorowe, a teraz udało mi się podwyższyć zwycięstwo. Duża w tym zasługa Mariusza Stępińskiego, który obsłużył mnie świetnym podaniem. Musiałem wtedy ruszyć. Tak też zrobiłem, stanąłem sam na sam i strzeliłem.

To Twoja pierwsza i z pewnością nie ostatnia bramka w tym sezonie...
(śmiech)Na pewno postaram się poprawić dorobek i podwyższyć formę.

Trener Radosław Mroczkowski widzi w Tobie jokera.
Niestety według założeń przedmeczowych muszę wchodzić dopiero na końcówkę. Muszę się z tym pogodzić i nadal ciężko trenować. Mam nadzieję, że wkrótce dostanę trochę więcej minut.

Nie masz żalu do szkoleniowca, że nie daje Ci więcej szans i nie wystawia od pierwszych minut ?
Na boisko wychodzę po to, by prezentować się jak najlepiej. Daję z siebie wszystko, aby prezentować wysoki poziom. Myślę, że trener to widzi i docenia, ale póki co ma wobec mnie takie plany, a nie inne.

Z Ruchem poszło Wam dość gładko. W drugiej połowie wręcz miażdżyliście przeciwnika niekwestionowaną przewagą.
Wcale nie było tak łatwo. Przyjechał do nas zespół zdeterminowany po ostatnich klęskach, który koniecznie chciał wywalczyć trzy punkty. Spodziewaliśmy się ciężkich warunków i słusznie. Ale jednak to my byliśmy lepsi. Postawiliśmy poprzeczkę bardzo wysoko i wygraliśmy.

Było 2:0, a mogło się skończyć co najmniej dwa razy wyżej.
Mieliśmy bardzo wiele dogodnych sytuacji strzeleckich, by zwiększyć okazałość zwycięstwa. Niestety nie potrafiliśmy zamienić ich na bramki. Skuteczność nie była dziś stuprocentowa. Mimo to nie ma co wybrzydzać. Cieszymy się z tego co mamy. Najważniejsze są trzy punkty.

Z meczu na mecz gracie coraz lepiej. Strach pomyśleć, co będzie potem.
Sześć punktów w dwóch pierwszych kolejkach i to w starciach z mistrzem i wicemistrzem na pewno jest powodem dumy, ale jednocześnie motywacją do dalszej pracy. Czujemy się coraz pewniej w lidze, ale nadal ciężko trenujemy, by grać jeszcze lepiej. Stać nas na to.

Przed sezonem i pierwszymi kolejkami Widzew skazywano raczej na pożarcie. Tymczasem wszystkich zaskoczyliście. W czym tkwi Wasza recepta na sukces ?
Może w tym, iż uważa się nas za słabszego rywala, łatwego do pokonania. Jednak boisko wszystko weryfikuje. Potrafimy grać jak równy z równym, na bardzo dobrym poziomie. Staramy się, wkładamy wiele serca w treningi i to przynosi efekty.

Dwa pierwsze mecze i dwie zabójcze drugie połowy w Waszym wykonaniu. W pierwszych nie wiedzie się Wam aż tak dobrze.
Wiadomo, że w pierwszych 45 minutach obie drużyny mają zawsze dużo powera w nogach. Chce się grać i szukać okazji. Po zmianie stron jeden opada z sił, przez co drugi może wrzucić na luz i przystąpić do szturmu.

Czyli Wasza metoda to zabiegać i wymęczyć oponenta przed przerwą, by po zmianie stron zadać mu decydujące ciosy ?
Można to tak interpretować. Nikt nie wiem co leży w głowie trenera Mroczkowskiego. Ciężko to odgadnąć. Rzeczywiście w pierwszej połowie zmuszamy rywala do wysiłku, a w drugiej dociskamy.

Po porażce z Piastem i wygranej ze Śląskiem, poczytywano Was za zespół chimeryczny. Dziś ta łatka chyba została zdjęta ?
Niepowodzenie z Piastem było tylko i wyłącznie wypadkiem przy pracy i myślę, że każdy zdał sobie z tego sprawę. Oczywiście żałujemy odpadnięcia z Pucharu Polski, ale trzeba grać dalej. Mecze mistrzowskie w lidze są znacznie ważniejsze niż pucharowe. Wygraliśmy je dwa i z tego się cieszymy.

Kibiców było znacznie więcej.
Myślę, że to konsekwencja naszej postawy. Poprzez dobre wyniki chcemy zapraszać fanów na stadion. Po wygranej nad Śląskiem, na Ruch przyszło ich znacznie więcej. Liczę na podobną poprawę w najbliższym starciu z Bełchatowem i tak dalej, aż w końcu uda się zapełnić wszystkie siedzenia.

Wasza znakomita gra działa cuda. Dzisiaj wielu zaniechało protestu i mało, że zjawiło się na stadionie to jeszcze momentami wznosiło głośny doping.
Chcemy, by kibice pojawiali się na stadionie. Teraz tym bardziej są nam potrzebni, bo nabraliśmy wiatru w żagle, a okazane wsparcie z pewnością nam pomoże. Liczę, że z meczu na mecz frekwencja będzie się poprawiać. Niezłe wyniki to odpowiedni moment, by zakopać wojenny topór.

W najbliższą sobotę, znowu u siebie podejmujecie GKS Bełchatów, który w zeszłym sezonie sprawił Wam trochę problemów.
To wbrew pozorom bardzo silna i solidna drużyna. Podejdziemy do tego spotkania tak samo jak do dwóch poprzednich. Nie ma co lamentować - trzeba wywalczyć kolejne trzy punkty.

Rozmawiał w Łodzi - Daniel Kawczyński / Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24