Sensacja w grupie B Copa America. Paragwaj odrobił dwubramkową stratę i zremisował z Argentyną (ZDJĘCIA)

Grzegorz Ignatowski
Argentyna meczem z Paragwajem rozpoczęła zmagania w grupie B Copa Amercia. Albicelestes na inaugurację tylko zremisowali 2:2, mimo dwubramkowego prowadzenia do przerwy. Gole dla wicemistrzów świata zdobyli Sergio Aguero i Lionel Messi, a dla Paragwaju trafili Nelson Valdez i Lucas Barrios.

Początek meczu ułożył się po myśli Argentyńczyków. Przez pierwsze pół godziny wicemistrzowie świata mieli wyraźną przewagę, ale dopiero w 29. minucie udało im się znaleźć sposób na zdobycie gola. Stało się tak po fatalnym błędzie Miguela Samudio, który usiłował podać piłkę do bramkarza, jednak zrobił to tak lekko, że Segio Aguero ją przejął i bezlitośnie wpakował do siatki Paragwajczyków. Początkowo wydawało się, że ten gol jest w dużym stopniu winą nonszalancji paragwajskiego obrońcy, ale prawda jest taka, że niedokładne podanie Samudio zostało wymuszone przez pressing Lionela Messiego.

Kilka minut później przekonaliśmy się, że ten dzień zdecydowanie nie będzie dobrze wspominany przez Miguela Samudio. Piłkarz meksykańskiej Ameriki był sprawcą rzutu karnego, który sędzia podyktował w 35. minucie. Był sprawcą, chociaż wydaje się, że nie faulował, bo szarżujący Di Maria wyraźnie szukał kontaktu z obrońcą reprezentacji Paragwaju i na pierwszy rzut oka sędzia nie powinien zareagować, chyba że chciałby ukarać Argentyńczyka żółtą kartką. Arbiter podarował jednak jedenastkę ekipie "Albicelestes", a Lionel Messi nie zwykł marnować takich sytuacji, więc po chwili na tablicy świetlnej mieliśmy wynik 2:0.

W tym momencie emocje opadły. Wydawało się, że Argentyńczycy już rozstrzygnęli losy tego spotkania i pozostało tylko czekać na ostatni gwizdek sędziego. Ale Paragwajczycy chyba nie zdążyli się zapoznać z tym scenariuszem, bo od początku drugiej połowy zaczęli grać ze znacznie większą determinacją. Wystarczy powiedzieć, że niewiele brakowało, by po kilku minutach z boiska wyleciał Derlis Gonzalez. Wprowadzony w przerwie piłkarz FC Basel dwa razy w ciągu dwóch minut brzydko faulował rywali i niewiele brakowało by zobaczył dwie żółte kartki.

Od tej pory układ sił na boisku się zmienił. To Paragwajczycy atakowali, a Argentyńczycy cofnęli się nico do tyłu. W efekcie Nelson Haedo-Valdez w 60. minucie popisał się kapitalnym strzałem zza pola karnego i Sergio Romero mógł tylko podziwiać trajektorię piłki, która wylądowała tuż pod poprzeczką jego bramki.

Argentyna miała kilka okazji by raz jeszcze odjechać przeciwnikom na odległość dwóch bramek. Szansę miał Lionel Messi, który już minął bramkarza, ale potem z ostrego kąta uderzył niecelnie. Później Javier Pastore znalazł się przed bramkarzem w odległości kilku metrów od bramki, ale zamiast zapytać w który róg uderzyć i spokojnie wykonać wyrok, huknął jak z armaty tam, gdzie stał paragwajski golkiper. Ale później do głosu doszli już "Guarani". Argentyńczycy pozwalali im na coraz więcej i w końcu się doprosili... W doliczonym czasie gry Paragwajczycy wykonywali rzut wolny. Piłka trafiła do tego, który został obarczony winą przy obu bramkach dla Argentyny - Miguela Samudio. Ten zgrał piłkę do tyłu do nadbiegającego Lucasa Barriosa, a napastnik Montpellier potężnym strzałem nie dał szans Sergio Romero na udaną interwencję. Ten gol zapewnił podopiecznym argentyńskiego trenera Paragwaju − Ramona Diaza − jeden punkt, który może się okazać bardzo cenny w ostatecznym rozrachunku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24