Słaba frekwencja na meczach Zawiszy. Przyczyna: mentalność kibiców [KOMENTARZ]

Radosław Kliszewski
Ci najwierniejsi są zawsze, a gdzie reszta!?
Ci najwierniejsi są zawsze, a gdzie reszta!? Krzysztof Wiosna
Gdy są sukcesy, to jest ich kilka tysięcy, gdy wynik drużyny jest słabszy odwracają się od niej plecami. Mentalność polskiego kibica. Przekonał się o tym beniaminek T-Mobile Ekstraklasy, Zawisza Bydgoszcz.

Gdy Zawisza Bydgoszcz po 19 latach wrócił na boiska Ekstraklasy. Każdy z zagorzałych fanów i ludzi związanych z tym klubem liczył na to, że nie tylko na ul. Gdańską co dwa tygodnie będą przyjeżdżać najlepsze drużyny w Polsce. Liczył również na to, że gdy miną już te czasy, gdzie bydgoski rycerz tułał się po klasach okręgowych i rywalizował z drużynami z miast o prawie 40 razy mniejszą ludnością na stadionie, będą pojawiać się kibice głodni dobrej piłki, tzw. "pikniki". Rzeczywistość okazała się brutalna. Nie ma wyników, nie ma kibiców.

Wszystko zaczęło się jak w filmie. Zawisza rozpoczynał rozgrywki 1. ligi jako faworyt, wciąż utrzymywał kontakt z czołówką, aż w końcu przyszedł czas czarnej serii. Za to swoją głową zapłacił Jurij Szatałow, a jego miejsce zajął Ryszard Tarasiewicz. Jak się później okazało, dokonał rzeczy prawie niemożliwej. Zawisza Bydgoszcz wrócił po latach tułaczki na najwyższy szczebel rozgrywek w Polsce, a były szkoleniowiec m.in. Śląska Wrocław został w Bydgoszczy nazwany Ryszardem "Kaszpirowskim". Jednak on potrafił zahipnotyzować wyłącznie zawodników swojej drużyny...

Wszystko układało się pięknie. Wielu kibiców pojechało za drużyną do Bytomia, gdzie zawodnicy musieli postawić przysłowiową kropkę nad "i" i przypieczętować awans zwycięstwem nad drużyna spadającą z ligi. Okazało się to formalnością, niebiesko-czarni gładko pokonali Polonię, która dziś jest w środkowych rejonach 2. ligi. Następnie blisko ośmiotysięczna grupa fanów pojawia się na Starym Rynku w Bydgoszczy. by świętować awans swojego ukochanego klubu. Przypominam: blisko 8 tysięcy ludzi!

Zarząd, sztab szkoleniowy jak i sami zawodnicy mieli naprawdę mało czasu, by zbudować drużynę, która z marszu zacznie zwyciężać z drużynami mającymi budżet klubu pięciokrotnie, bądź nawet dziesięciokrotnie większy. Każdy kibic, który ma pojęcie o piłce nożnej sam wie, że przeskok z 1. ligi do ligi wyżej jest sporym wyzwaniem dla wszystkich. I kibice tego wyzwania nie podjęli. Dziś na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka, gdzie swoje mecze rozgrywa beniaminek T-Mobile Ekstraklasy, przychodzi na mecze 4 tysiące widzów, przy większej mobilizacji 5 tysięcy. Gdzie jest reszta ludzi, kibiców którzy byli z Zawiszą Bydgoszcz, gdy ten wygrywał, piął się w tabeli 1. ligi, wygrywał mecz za meczem?

Patrząc na same liczby, gdzie jest to kolejne 3 tysiące? A może i więcej. Wydaje się, że problem nie tkwi w cenie biletów, czy godzinach rozgrywania meczów. Lecz w mentalności kibica, który jest z drużyną, gdy ona zwycięża będąc na ustach wszystkich. Bydgoszcz czekała na tę chwilę 19 okrągłych lat, by być znowu w Ekstraklasie. Tym najwierniejszym i najbardziej zagorzałym fanom nie można nic ujmować, są z drużyna na dobre i na złe. Głośnym dopingiem wspierają ich na każdym spotkaniu domowym czy wyjazdowym. A reszta? Gdzie oni są? Czy mieszkańcy Bydgoszczy mają syndrom "kibica sukcesu"?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24