Śląsk ma skrzydłowych. Na ławce rezerwowych [KOMENTARZ]

Maciek Jakubski
Sylwester Patejuk i Słowak Robert Pich nie cieszą się zaufaniem trenera Śląska
Sylwester Patejuk i Słowak Robert Pich nie cieszą się zaufaniem trenera Śląska Paweł Relikowski / Gazeta Wrocławska
Śląsk po męczarniach wygrał w poniedziałek z Widzewem. Tadeusz Pawłowski może oczywiście opowiadać o ofensywnym stylu, ale po prawdzie to w ostatnich tygodniach jedno mówi, drugie robi. Wrocławian ogląda się z coraz mniejszą przyjemnością.

Przełomowy był chyba mecz z Zawiszą w Bydgoszczy. Śląsk miał tam posiadanie piłki rzędu 70-80%. Przewaga olbrzymia, która przełożyła się na porażkę 0:1. Po tym meczu Pawłowski był pytany, czy nie zamierza zacząć grać bardziej defensywnie, z większą dbałością o zabezpieczenie własnej bramki. Trener obruszył się, że to by była zdrada jego filozofii gry. Od tamtego spotkania powtarza to regularnie, choć Śląsk już od potyczki z Lechią Gdańsk gra zupełnie inną taktyką.

Wrocławianie w czterech ostatnich meczach nie stracili bramki. Wygrali trzy spotkania, jedno zremisowali. Wszystkie zwycięstwa kończyły się tym samym wynikiem 1:0. W zapomnienie poszła niefrasobliwa kanonada z Bielsko-Białej (3:3) i posiadanie piłki na poziomie 65-70%. W meczu z Widzewem posiadanie piłki przez drużynę Śląska oscylowało przez godzinę gry w granicach 55%, a przecież wrocławianie grali u siebie z czerwoną latarnią.

Wcześniej wrocławianie stosowali wysoki pressing, starali się odebrać piłkę jak najszybciej. Teraz po stracie piłki cofają się i odbierają ją na własnej połowie. Dzięki temu osamotnieni środkowi obrońcy nie są zaskakiwani tak jak przez Arkadiusza Piecha w wyjazdowym meczu z Zagłębiem (2:2). Z przodu zostaje Marco Paixao i ewentualnie Sebastian Mila, a reszta ustawiona trzydzieści metrów od bramki czeka na odbiór piłki.

Dużo skuteczniej Śląsk broni także przy stałych fragmentach gry. Każdy z zawodników znajduje się na boisku gdzie trzeba, każdy wypełnia swoje zadania. Wcześniej, gdy piłka zmierzała w pole karne Śląska, obrońcy patrzyli się na siebie czekając, by któryś z nich zareagował, a najlepiej do piłki wyszedł Marian Kelemen.

Wrocławianie inaczej też atakują. Po odzyskaniu piłki nie jest to szaleńczy atak przy użyciu wszystkich sił, ale wyważony szturm na bramkę przeciwnika. W szybkich atakach uczestniczy praktycznie tylko trzech zawodników: Mila oraz bracia Paixao. Częściej jednak Śląsk gra atakiem pozycyjnym. Po zdobyciu futbolówki ustawia się i na spokojnie zdobywa teren, by zakończyć atak wrzutką obrońców ze skrzydła lub wymuszeniem stałego fragmentu gry dla Mili. Dawny kapitan wciąż nie znalazł zagubionej formy, ale widać, że mocno trenuje rzuty wolne i karne.

Ofiarą lepszych wyników Śląska padli jednak skrzydłowi, Patejuk i Pich. W przypadku tego pierwszego trener Pawłowski ma alibi, ponieważ Patejuk nie przywiązuje większej wagi do obrony, nie pomaga bocznemu obrońcy, nie jeździ na tyłku starając się odebrać piłkę. W ataku też wachlarz jego zagrań jest bardzo wąski. Mimo to w tym sezonie Patejuk punktuje lepiej niż wszyscy inni wystawiani na skrzydłach. Gdyby dodać bramki i asysty Flavio, Picha, Machaja i Plaku, to i tak Patejuk ma ich więcej.

Zagadką jest fakt dlaczego nie gra wspomniany Pich. Po jego sporadycznych występach widać, że ma szybkość, technikę i odwagę. Jest klasycznym, dobrze wyszkolonym skrzydłowym. Brakuje mu tylko dwóch rzeczy: stabilizacji i pewności siebie. Pytanie tylko, kiedy ma jej nabrać? Wchodząc co mecz na 20 minut? W ostatnim starciu z Widzewem zobaczyliśmy na skrzydłach dwóch zawodników, których naturalne predyspozycje skazują na grę na pozycji Sebastiana Mili. Zarówno Flavio, jak i Machaj nie są szybcy, przebojowi i ciężko wymagać od nich, by wkręcali na skrzydle obrońców i dogrywali dokładne piłki do Marco Paixao.

Śląsk obecnie gra mało efektownie. Czekanie na rozstrzygającą akcję, to prawdziwa mordęga. Zwłaszcza, gdy patrzy się na miotającego na skrzydle Flavio, a z drugiej strony słabego Plaku lub męczącego się Machaja. Na tym etapie rozgrywek liczą się jednak punkty. Śląsk musi się utrzymać. A cztery mecze bez straty gola sprawiły, że wrocławianie w zasadzie mogą już czuć się bezpiecznie. Nawet jeśli stało to się kosztem widowiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24