Ślusarski: Jak wychodzi się na kilka minut na boisko, to trudno o bramki.

Jacek Żukowski/Gazeta Krakowska
Bartosz Ślusarski w tym sezonie jest rezerwowym
Bartosz Ślusarski w tym sezonie jest rezerwowym Marek Zakrzewski
Dzisiaj o godz. 18 Cracovia gra z Lechem Poznań. Pod Wawel przyjedzie Bartosz Ślusarski, który przez ponad dwa lata grał w "Pasach", ale stał się jednym z symboli rozpadu budowanej bez ładu i składu ekipy.

Skoki narciarskie: Krzysztof Biegun wygrał konkurs Pucharu Świata w Klingenthal [ZDJĘCIA]

Co zmieniło się u Pana w ciągu tych prawie trzech lat, od kiedy opuścił Pan Kraków?
Ustatkowałem się jeśli chodzi o życie rodzinne. 1,5 roku temu urodziły mi się bliźniaki - Kuba i Lena. Trochę pracy więc jest. Gdy wróciłem do Polski, poznaliśmy się z moją narzeczoną Magdą. Mieszkaliśmy razem w Krakowie, potem przenieśliśmy się do Poznania, w przyszłym roku planujemy ślub.

A piłkarsko?
O ile moje życie prywatne ustabilizowało się, o tyle z tym piłkarskim jest różnie. Gdy przyszedłem do Lecha, trudno było o grę przy Artjomsie Rudnevsie. W kolejnym sezonie było już lepiej, strzeliłem 11 goli, choć mogłem więcej. Nie ma co jednak narzekać. Końcówka tamtego sezonu była jednak już gorsza z uwagi na kontuzję. Długo wracałem do zdrowia po tym, jak uszkodziłem łąkotkę w meczu z Legią. Niby miał to być prosty zabieg, a rehabilitacja przedłużała się. Miało to wpływ na okres przygotowawczy przed tym sezonem, nie do końca przepracowałem go tak, jak bym chciał. Przygotowywałem się do roli zmiennika.

W niektórych meczach, jak np. z Cracovią wychodził Pan w podstawowej jedenastce.
Tak, ale ostatnio gram same końcówki.

Nie tak to sobie Pan wyobrażał po sezonie, który pod względem zdobytych bramek był Pana najlepszym w karierze...
Oczekiwałem zdecydowanie lepszego dorobku niż tylko jeden gol, który mam na koncie w bieżących rozgrywkach. Wygląda to słabo. Brakuje mi jednak gry, jak wychodzi się na kilka minut na boisko, to trudno o bramki. Nie ma co się jednak tłumaczyć. Też miałem swoje sytuacje i nie potrafiłem ich wykorzystać.

Czy pańska przygoda z Cracovią musiała się skończyć tak szybko, zaledwie po dwóch latach?
Zawsze powtarzałem, że ten okres może nie był szczególny, ale nie tylko mnie nie szło, całej drużynie nie szło. Trudno, żebym zaskarbił sobie serca kibiców. Odsunięto mnie od pierwszej drużyny i to był wyraźny sygnał, że będę musiał sobie szukać nowego klubu. Ale fajnie będzie spotkać znów byłych kolegów - Kosanovicia, Szeligę, Dudzica, Saidiego.

Po odejściu z "Pasów" śledził Pan ich występy?
Oglądałem różne mecze, oczywiście, że nie wszystkie. Jeśli chodzi o I ligę, to było ciężej.

Obecną Cracovię ogląda Pan ponad to, co zaserwują trenerzy w klubie?
Ciekawsze mecze tak, np. derby. Przyjemnie się ogląda Cracovię, to nie tylko moja ocena, jest na co popatrzeć. Podpiszę się pod tym, co mówi większość ludzi, że ma wypracowany własny styl, bardzo długo utrzymuje się przy piłce. Mnie to bardzo zaskoczyło np. w tedy gdy miałem okazję grać przeciwko Cracovii - na początku sezonu.

Ntibazonkiza i Nowak nie zagrają, to będzie wasz plus?
Co tydzień ktoś wypada z każdej drużyny i zespół musi sobie radzić. Mam nadzieję, że my wystąpimy w najsilniejszym składzie. Nie można lekceważyć nikogo, nawet gdy jest osłabiony kontuzjami.

Jaka jest Pana diagnoza sytuacji w Lechu? Dlaczego zespół z takim potencjałem spisuje się znacznie poniżej oczekiwań?
To problem złożony, ciężko mi jest powiedzieć. Błędów jest sporo. Są momenty, jak w meczu z Lechią, gdy potrafimy, przegrywając 0:1, strzelić cztery bramki, a za tydzień potrafimy zagrać słabo. Mamy dobrych piłkarzy, ale nie przekłada się to na wyniki. Budujące jest to, że Lech, gdy przegrywał, nie umiał sobie z tym poradzić, a w tej chwili to się zmienia. Wyszliśmy z 0:1 z Legią, przegrywając z Górnikiem czy Ruchem, potrafiliśmy wygrać. U siebie powinniśmy jednak łatwiej narzucać swój styl gry.

Czy pozycja trenera Rumaka była zagrożona? Gdybyście przegrali z chorzowianami, to do Krakowa przyjeżdżalibyście z innym szkoleniowcem?
Szczerze, to nie mam pojęcia. To co można przeczytać, to są domysły albo niesprawdzone informacje. Nie zajmujemy się tym. Piłkarze są winni, myślimy po przegranym meczu, co zrobić, by jak najszybciej było dobrze. To trener, który zaczyna swoją przygodę. Na minus są mecze pucharowe, gdy odpadaliśmy w nie najlepszym stylu. W lidze zdobyliśmy jednak wicemistrzostwo Polski.

Można zaryzykować twierdzenie, że Lech jest faworytem, czy bałby się Pan takiego stawiania sprawy?
Bałbym się tego, dlatego że gramy ostatnio w kratkę. Trafiamy na drużynę, która potrafi grać dobrze w piłkę. Lech ma mocniejszy zespół, co niekoniecznie musi przekładać się na wyniki.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24