Stępiński wyjedzie za granicę. Za wcześnie [KOMENTARZ]

Daniel Kawczyński
Klamka zapadła. Mariusz Stępiński, wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie podpisał z Widzewem profesjonalnego kontraktu i w najbliższych tygodniach wyjedzie do jednego z zagranicznych klubów. Nieprzeciętnego talentu nie można mu odmówić, ale czy ukończone w niedzielę osiemnaście lat i niespełna jedna runda w roli piłkarza podstawowego składu, to dostateczne argumenty na wyjazd? Czasami lepiej poczekać, chociaż trochę.

Mariusz Stępiński podjął decyzję. Opuści Widzew i wyjedzie za granicę

Stępiński w Ekstraklasie zadebiutował w 2011 roku w wyjazdowym spotkaniu z Lechem Poznań. Miał wtedy zaledwie 16 lat. W długiej historii Widzewa na plac gry nigdy nie wybiegł młodszy zawodnik. Na bramkę musiał poczekać do piątej kolejki następnego sezonu (pokonał bramkarza Górnika Zabrze, ratując punkt). Jesienią w pierwszym składzie zagrał tylko dwukrotnie, w dwóch ostatnich meczach. Trener Radosław Mroczkowski chętniej widział go w roli jokera, wprowadzanego na zmęczonego przeciwnika. Taktyka zdawała egzamin: cztery z pięciu zdobytych bramek w tym sezonie, Stępiński zdobył właśnie po wejściach z ławki rezerwowych. Wiosną Stępiński -z pewnej strony z przymusu i niemożliwości wyboru - stał się elementem wyjściowego składu. Miewał wahania formy, do siatki trafiał rzadziej aniżeli wiosną. Ale to młody zawodnik. Takie huśtawki są czymś normalnym i nie należy się dziwić.

Talentem się wyróżnia. Potrafi naciskać obrońców, odbierać piłki, jest zwinny, szybki, potrafi się zastawić. Technika nienaganna. Jak na młody wiek dysponuje świetnymi warunkami fizycznymi Potencjał ma niesamowity, cała przyszłość przed nim. Na minus można zapisać od czasu do czasu występujący egoizm oraz niedojrzałość w ważnych sytuacjach. Nie zawsze jest też skuteczny. Zarzuca się (najczęściej po słabszych momentach), że w klubie nie potrafi zaprezentować pełni umiejętności, tak jak ma to miejsce w kadrach młodzieżowych. Ale za to na etapie, na jakim się znajduje, przegonił w Ekstraklasie niejedną dobrze zapowiadającą się nadzieję. Ani Arkadiusz Milik, ani Rafał Wolski nie zdobywali tylu bramek w wieku Stępińskiego. Obaj jednak wykechali na obczyznę, gdy pokazali, że poziom Ekstraklasy to już za niska poprzeczka - Wolski strzelił osiem bramek w sezonie, jesienny dorobek Milika zatrzymał się na ośmiu zdobyczach.

Stępiński nie miał okazji o tym przekonać. Jesienią często odgrywał bohatera, ale zaliczał epizodyczne wejścia. Na pełnych obrotach rozegrał raptem jedną (niepełną!) rundę. Na tym etapie doprawdy ciężko ocenić, czy dany zawodnik ma papiery, żeby zaistnieć na poziomie europejskim. Popularny "Mario" wykazał na razie symptomy. Nie ugruntował przekonania i pewności do własnych umiejętności. Co najmniej pół roku, maksymalnie rok, powinien spędzić jeszcze w Polsce. Zobaczyć i ocenić, jak zaprezentuje się w pełnym sezonie w roli etatowego snajpera. A patrząc na tempo rozwoju, spokojnie zakotwiczyłby w czołówce najlepszych strzelców. On by tylko na tym skorzystał i dojrzał. Widzew to miejsce idealne. Od dłuższego czasu ma problem z formacją ofensywną, latem raczej nie sprowadzi nikogo obiecującego, także Stępiński może liczyć na grę. Jeśli wytrzyma tempo całego sezonu z powodzeniem mógłby odejść.

Niewątpliwie przeprowadzka za granicę to krok, który trzeba przemyśleć co najmniej tysiąc razy zanim podejmie się ostateczną decyzję, zwłaszcza jeśli chodzi o młodego, obiecującego piłkarza. Nie może wystarczyć kilka przebłysków talentu. Pochopność, szybkość i złudna wizja zrobienia karier to najgorsi doradcy, zbierający potem złe żniwo. Na pęczki można wymieniać przykłady młodych piłkarzy, którzy wyjechali robić karierę, wspinać na wyższe szczeble, a skończyli diametralnie odwrotnie.

- Jakub Świerczok. Mając 19 lat przeszedł z Polonii Bytom do FC Kaiserslautern. Przychodził jako talent, odszedł jako rozczarowanie na wypożyczenie do Piasta Gliwice.

- Arkadiusz Milik w wieku 18 lat trafił z Górnika do Bayeru Leverkusen. Zdążył parę razy zaznaczyć swoją obecność, wypadł całkiem nieźle. Ale ostatnio nie widać go nawet na ławce. Gra w zespole młodzieżowym. Może odejście Stefana Kiesslinga coś zmieni, choć na razie śmiemy w to wątpić.

- Mateusz Klich. Gdy skończył 21 lat, odszedł z Cracovii do Wolfsburga. W Bundeslidze nie powąchał murawy, nie łapał się nawet do ekipy rezerw. Obecnie wraca do żywych w holenderskim Zwolle.

- Wojciech Pawłowski na osiemnastkę wybrał się do Udinese. Liczył, że w mało ważnych meczach będzie dostawał szanse w Serie A. Niestety gra tylko w rozgrywkach młodzieżowych, myśli o odejściu.

- Dawid Janczyk odszedł do CSKA Moskwa po udanych mistrzostwach świata U-20 Kanadzie w wieku 21 lat. Zagrał czternaście spotkań, potem tułał się po Belgii i Ukrainie. Ostatnio słuch po nim zaginął, ponoć walczy z alkoholizmem.

Ostatni przypadek raczej Mariuszowi nie grozi. To miły, poukładany chłopak. Potrafi się wypowiadać, chętnie rozmawia z dziennikarzami, nigdy się nie wywyższa. Po prostu trzyma głowę na karku. To szansa, że na obczyźnie powinien się odnaleźć. Przeprowadzka jakby nie patrzeć ma też wiele, niebywałych plusów. Jeżeli transfer do FC Nuernberg wypali, Stępińskiemu nie tylko przyjdzie pracować w komfortowych warunkach, pod okiem prawdziwych fachowców ze sztabu szkoleniowego i ogranych piłkarzy, ale również pojawi się szansa częstej gry. Linia ataku w Norymberdze to pięta Achillesowa. 36 strzelonych bramek to trzeci, najgorszy wynik w całej Bundeslidze. Do grona najskuteczniejszych należą obrońcy i pomocnicy. Napastników z prawdziwego zdarzenia, poza Hiroshim Kiyotake (4 bramki) brak. Ktoś taki jak Stępiński mógłby wnieść trochę ożywienia.

Zdaniem Edwarda Kowalczuka, trenera od przygotowania fizycznego w Hannoverze 96, polski piłkarz potrzebuje roku na nadrobienie braków atletycznych wynikających z gry w Ekstraklasie. Stępiński rozwija się dynamicznie, błyskawicznie może nadrobić zaległości, a następnie eksplodować. Ale czy aby najpierw nie powinien ugruntować swej pozycji w Polsce? Nawet na naszych boiskach widać elementy, które powinien dopracować. Pomyślmy jak bardzo widoczne będą w Bundeslidze.

Decyzja należy do Mariusza. Głęboko w niego wierzę, podziwiam odważny krok i chęć pobierania piłkarskiej nauki w lidze dominującej Europę. Determinację ma olbrzymią. W juniorskim kontrakcie miał zapisaną klauzulę, że w przypadku niepodpisania z Widzewem profesjonalnej umowy, zwróci 150 procent zarobków!

Mam wielką nadzieję, że moje obawy okażą się bezpodstawne, a wszelkie rady szybko będzie można zmieszać z błotem. Pozostaje tylko życzyć powodzenia.

Widzew Łódź

WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24