Tonące Zagłębie brzytwy się chwyta [KOMENTARZ]

Piotr Kruza
Karuzela trenerska w Ekstraklasie rozkręciła się na dobre. W ubiegłym tygodniu z pracą w Ruchu Chorzów pożegnał się Jacek Zieliński, wczoraj gruchnęła wiadomość o zawieszeniu w obowiązkach I trenera Widzewa Radosława Mroczkowskiego, a dziś na stanowisku szkoleniowca Zagłębia Lubin zameldował się Orest Lenczyk. I to właśnie ta ostatnia roszada już wzbudziła wśród kibiców najwięcej emocji.

Sylwetki Oresta Lenczyka nikomu specjalnie przybliżać nie trzeba. Trener to bowiem tak zasłużony dla polskiego futbolu, że bardziej zasłużonych policzyć można na palcach jednej ręki (i niekoniecznie trzeba by mieć wszystkie palce). W swojej karierze prowadził jako główny szkoleniowiec 12 polskich drużyn, w tym kilka, m.in. Wisłę, Śląsk czy Ruch, wbrew znanemu porzekadłu o wchodzeniu do rzeki, kilkakrotnie. Prowadził też już Zagłębie i to z powodzeniem. W 2009 roku wprowadził Miedziowych ponownie do Ekstraklasy, jednak odszedł w wyniku nieporozumień z władzami klubu. Teraz, mimo tego, że spokojnie mógłby cieszyć się rolą emeryta, wraca do stolicy polskiej miedzi, by odbudować kompletnie rozbitą na początku tego sezonu drużynę z Lubina. Patrząc na ten fakt od strony zarządu, zatrudnienie doświadczonego Lenczyka może być nie tylko oczywistą chęcią poprawy wyników drużyny, ale wręcz przejawem desperacji.

Cztery lata temu Orest Lenczyk odchodził z klubu, ponieważ chciał mieć większą władzę w zakresie transferów, na co nie zgadzał się ówczesny zarząd. Zagłębie to nie był zresztą odosobniony przypadek, podobnie było czy to w Wiśle, czy później w Śląsku Wrocław, który pod jego wodzą wrócił na sam ligowy szczyt. W pewnym momencie jednak, przynajmniej w opinii włodarzy, zawsze pozwalał sobie na zbyt wiele. Mimo, że obecnie klubem władają już zupełnie inne osoby, to jednak z całą pewnością wiedzą one o tym jaką wizję prowadzenia drużyny posiada trener Lenczyk, bowiem człowiek z tak silną osobowością zawsze będzie chciał mieć silną pozycję w klubie. Nie znamy na razie szczegółów kontraktu, nie wiemy jak wyglądały rozmowy między działaczami, a trenerem, ale jedno jest pewne – ktoś musiał zgodzić się na ustępstwa. W tej sytuacji raczej był to klub.

Działacze nie mieli jednak właściwie wyboru. Jeśli jest na naszym trenerskim rynku ktoś, kto może wstrząsnąć drużyną z Lubina, to jest to właśnie Orest Lenczyk. Dobrze o tym wiedząc doszli do wniosku, że warto zaryzykować. Po erze Pavla Hapala i nieudanym eksperymencie z zastępującym go, właściwie od początku tymczasowo, Adamem Buczkiem, którego obowiązki pierwszego trenera ewidentnie przerosły, ryzyko nie musi być wcale aż tak wielkie. Osoba Oreszta Lenczyka daje bowiem duże prawdopodobieństwo poprawy wyników, a także jakości gry. Można tak przypuszczać analizując jego dotychczasową karierę. Pytanie, na jak długo i przede wszystkim, jak na niego zareaguje szatnia.

Nie od dziś wiadomo, że jest on trenerem dość… surowym. Twarde metody treningowe, nie przebieranie w środkach, cięty język – to wszystko sprawia, że w swoich klubach jest albo kochany, albo nienawidzony. Tymczasem piłkarze Zagłębia od dłuższego czasu oskarżani są o lenistwo, brak zaangażowania, także o to, że są w klubie tylko dlatego, by zgarnąć niemałe przecież pensje. Przez własnych kibiców często nazywani są „bandą rozkapryszonych panienek”. Jeśli to wszystko choć w połowie jest prawdą, to dla całego Zagłębia lepiej będzie jeśli okaże się, że winnymi takiego stanu rzeczy byli poprzedni szkoleniowcy. W przeciwnym wypadku trener z zawodnikami może nie znaleźć wspólnego języka. A Zagłębie nie bardzo może już sobie pozwolić na kolejną wymianę składu, dość, że latem mieliśmy tam do czynienia z solidną czystką.

Przed „Miedziowymi” na pewno teraz trudny, ale i arcyważny okres. Rysujące się przed drużyną scenariusze są bardzo różne i ciężko w tej chwili obstawić co się z nią stanie za kadencji nowego szkoleniowca. Kibicom z całą pewnością ta zmiana przypadnie do gustu, wierząc, że „Oro profesoro” sprawi, że zawodnikiem zacznie się w końcu chcieć. Być może to też był jeden z powodów zatrudnienia charyzmatycznego szkoleniowca. W każdym razie zarząd uznał, że Orest Lenczyk jest właściwą osobą do wyciągnięcia tonącego Zagłębia z rwącego potoku, zanim dopłynie ono do wodospadu. Uznał, że jest ostatnią deską ratunku dla drużyny. Choć bardziej pasuje chyba przysłowie z brzytwą – Lenczyk jeśli nawet pomoże, to zapewne zostawi po sobie krwawe ślady. Oby była to jedynie krew wylana przez piłkarzy na boisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24