Tottenham uratował remis z Basel. Szwajcarzy stracili dwubramkowe prowadzenie

Marcin Rogowski
FC Basel zremisowało z Tottenhamem 2:2 na boisku rywali, ale i tak może pluć sobie w brodę, bo prowadząc 2:0 nie wygrało spotkania. Mimo to przed rewanżem u siebie Szwajcarzy są w dobrej sytuacji, ale Koguty także nie są bez szans.

Ku ogromnemu zdziwieniu kibiców zebranych na White Hart Lane, to zespół mistrza Szwajcarii lepiej rozpoczął spotkanie. Już w 10. minucie mogli oni objąć prowadzenie, ale strzał Schara pewnie obronił Friedel. Chwilę później goście znów stanęli przed dogodną okazją do zdobycia gola, ale tym razem uderzenie Stockera poleciało wysoko nad bramką gospodarzy. Tottenham obudził się dopiero w 19. minucie, kiedy to Holtby, jak na tacy wyłożył piłkę Bale’owi, ale Walijczyk w sytuacji gdy przed sobą miał tylko bramkarza, beznadziejnie spudłował. Siedem minut później, po rzucie rożnym piłkę poza pole wybili obrońcy gości. Dopadł do niej Dembele, ale jego strzał o milimetry minął lewy słupek bramki Szwajcarów.

Jak mówi stare piłkarskie przysłowie „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”. O prawdziwości tej sentencji bardzo boleśnie przekonały się „Koguty”, które w ciągu czterech minut straciły dwie bramki. Najpierw w 30. minucie Stocker wykorzystał to, że strzał Strellera odbił się od słupka, a piłka spadła mu pod nogi i wpakował ją do pustej bramki. W 34. minucie w roli głównej wystąpił Fabian Frei, który wykorzystał złe wybicie Vertonghena i strzałem głową pokonał amerykańskiego bramkarza gospodarzy.

Początkowo stracone bramki jeszcze bardziej uśpiły gospodarzy, bowiem w 38. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Stocker, ale tym razem zawodnik gości minimalnie przestrzelił. Dopiero ta sytuacja sprawiła, że „Koguty” się obudziły. W 40. minucie poskutkowało to zdobyciem bramki przez Adebayora, który najlepiej zachował się w zamieszaniu w polu karnym i strzałem z najbliższej odległości pokonał Sommera. Jeszcze przed przerwą na tablicy świetlnej powinien widnieć remis, ale Parker mając piłkę cztery metry przed pustą bramką, strzelił obok lewego słupka.

Również drugą połowę lepiej zaczęli podopieczni trenera Yakina, którzy w 55. minucie znów powinni prowadzić, ale Friedel wygrał pojedynek sam na sam z Salahem. Minutę później przed szansą na wyrównanie stanął Dembele, ale jego strzał z dystansu świetnie obronił bramkarz. Jednak co się odwlecze to nie uciecze, ponieważ w 58. minucie podopieczni trenera Boasa za sprawą Sigurdssona, który pięknym uderzeniem z dystansu umieścił piłkę w okienku bramki Szwajcarów.

Zdobyty gol nieco rozluźnił gospodarzy, którzy chwile później znów mogli przegrywać. Wszystko za sprawą błędu Vertonghena, który wykorzystał Salah, ale tym razem w sytuacji sam na sam uderzył bardzo wysoko nad bramką. Od tego momentu tempo gry zdecydowanie osłabło. Jedynymi godnymi odnotowania sytuacjami są niepodyktowany rzut karny dla FC Basel za zagranie piłki ręką w polu karnym oraz to, że za sprawą urazów Gallasa i Bale’a gospodarze kończyli mecz w dziewiątkę.

Remis można uznać za wynik bardzo zaskakujący, ponieważ przed meczem wszyscy, którzy choć trochę znają się na piłce obstawiali pewne zwycięstwo „Kogutów”, które teraz nie dość, że będą musiały zdobyć bramkę w Szwajcari,i to jeszcze najprawdopodobniej będą sobie musiały radzić bez swojej największej gwiazdy Garetha Bale’a, a to jak pokazał rewanżowy mecz z Interem, nie wychodzi im najlepiej.

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24