Urodzaj na polskich bramkarzy to pech Grzegorza Sandomierskiego z Cracovii

Jacek Żukowski
Grzegorz Sandomierski
Grzegorz Sandomierski fot. Andrzej Szkocki
Grzegorz Sandomierski, piłkarz Cracovii, na dobre rozgościł się w bramce „Pasów”. Jeśli nie dozna kontuzji i nie wykluczą go z gry kartki, powinien wystąpić we wszystkich meczach trwającego sezonu.

Odkąd wszedł do bramki w 10. kolejce poprzednich rozgrywek, nie oddaje miejsca między słupkami. Zajął miejsce w bramce „Pasów”, rozegrał 40 spotkań w ekstraklasie (w sumie ma na koncie już 136) i przepuścił w nich 50 goli (38 w poprzednim sezonie, 12 w obecnym), co daje średnią 1,25 gola na mecz.

W bieżących rozgrywkach trzy razy zachowywał czyste konto. - Jest podwójna radość, bo zagraliśmy drugi mecz na zero z tyłu, a poza tym wygraliśmy - mówi Grzegorz Sandomierski. - Są u nas zgoła odmienne nastroje po ostatnim meczu, w porównaniu do tego sprzed dwóch tygodni z Koroną, ale też zdobyliśmy trzy punkty, choć w gorszym stylu. Kiedyś powiedziałem, że chciałbym wygrać sześć meczów po __1:0 niż jeden 6:0, więc oby to był dobry początek serii.

Sandomierski to jeden z filarów Cracovii, ligowiec o sporym doświadczeniu. „Pasy” są dla niego trzecim klubem w ekstraklasie. - Miałem przyjemność pracować z Grześkiem w 2011 r. przez krótki czas - mówi Czesław Michniewicz, szkoleniowiec Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, w przeszłości bramkarz, m.in. ekstraklasowej Amiki Wronki. - Wyjechał wtedy z Jagiellonii za granicę, myślę, że za wcześnie, bo on wtedy budował dopiero swoją pozycję, nie był gotowy na ten wyjazd. Zawieruszył się na kilka sezonów, nie grał tyle, ile by oczekiwał, ale potem odnalazł się w Zawiszy, w __Cracovii też się dobrze spisuje. To chłopak stabilny, nie zdarza mu się puszczać „głupich” bramek.

Sandomierski ma za sobą występy w europejskich pucharach w barwach Jagiellonii, Zawiszy i Cracovii. Ta ostatnia przygoda trwała bardzo krótko, bo skończyła się na dwumeczu. Teraz walczy z „Pasami” o to, by znów zagościć na wysokim miejscu w ekstraklasie. Sandomierski należy do czołówki polskich bramkarzy ligowych, obok Arkadiusza Malarza z Legii i Krzysztofa Pilarza z Niecieczy. Jest od nich znacznie młodszy, ma 26 lat. - Nie wiem, czy Grzesiek ma miejsce w __trójce, trudno powiedzieć - zastanawia się Michniewicz. - Bramkarze żyją od błędu do błędu. Dobry bramkarz w sezonie może wywalczyć dla drużyny 10 punktów. Udział Grześka w tym, że Cracovia zajęła dobre miejsce na koniec ubiegłego sezonu był olbrzymi. Nie przypominam sobie meczu, w którym Sandomierski wpuściłby „szmatę”.

O ile jesienią ubiegłego roku miał konkurenta - Pilarza, o tyle teraz może być właściwie pewny swojej pozycji.

Ma za sobą trzy występy w reprezentacji Polski za kadencji trenera Franciszka Smudy. Debiutował 10 grudnia 2010 r. w meczu z Bośnią i Hercegowiną (2:2), potem było spotkanie z Mołdawią w lutym 2011 r. (1:0) i konfrontacja z Grecją (w marcu 2011, 0:0). Sandomierski był w kadrze powołanej na mistrzostwa Europy, które w 2012 r. odbywały się w Polsce i na Ukrainie, ale wszystkie trzy mecze oglądał z ławki rezerwowych. Potem powołania do reprezentacji Polski już nie przychodziły.

Pozycja Łukasza Fabiańskiego i Wojciecha Szczęsnego jest niepodważalna. Może byłoby warto, by trener Adam Nawałka powoływał trzeciego golkipera z ligi polskiej? - Nie chciałbym wchodzić w __kompetencje selekcjonera - zastrzega Michniewicz. - Pracował on z Łukaszem Skorupskim, który broni dziś w Serie A. Akurat mamy urodzaj na bramkarzy, to są golkiperzy światowej klasy i to jest największy pech Sandomierskiego. Gdyby był lewym obrońcą, miałby znacznie większe szanse na grę w __kadrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Urodzaj na polskich bramkarzy to pech Grzegorza Sandomierskiego z Cracovii - Dziennik Polski

Wróć na gol24.pl Gol 24