W wątłym ciele wielki człowiek. Odszedł Dawid Zapisek

Jacek Czaplewski
Dawid Zapisek spełnił swoje największe marzenie - spotkał się z idolem, Ikerem Casillasem.
Dawid Zapisek spełnił swoje największe marzenie - spotkał się z idolem, Ikerem Casillasem. Przemek Świderski/Dziennik Bałtycki
Wzór bycia silnym. Wzór kogoś, kto z niebywałym zapałem dąży do spełniania marzeń. Wzór absolutnego wojownika, heroicznie walczącego z przeciwnościami losu. Wzór do naśladowania. Ciężko się pisze o nim w czasie przeszłym, ciężko się mówi o tym, że „był” a nie „jest”. A przecież tylko zmienił sektor – na sektor „Niebo”.

Dawid Zapisek – wierny kibic Lechii Gdańsk, Realu Madryt, reprezentacji Hiszpanii, a zwłaszcza jej kapitana, Ikera Casillasa. Nie chciał umierać w samotności. Na łożu śmierci byli obok niego najbliżsi: rodzina, przyjaciele, znajomi. Była wśród nich jego mama Sylwia, która przez tyle lat wyrzeczeń robiła wszystko, by spełniać jego życiowe pragnienia. Udało się. W czerwcu, Dawid spotkał się ze swoim idolem, którego dotąd mógł podziwiać jedynie na ekranie telewizora. Uścisnął mu dłoń, zrobił sobie zdjęcie, uciął krótką pogawędkę, obejrzał go w akcji. Przed spotkaniem z Casillasem mówił, że jeśli doszłoby do spełnienia tego marzenia, to pozostałoby mu jedynie spotkanie z Bogiem.

Mistrzów Europy podziwiał nie tylko w czasie ich ćwiczeń w Gniewinie, ale także w trakcie meczów. Bilet na pojedynek Hiszpanii z Irlandią na PGE Arenie przekazał mu sam Javi Martinez, obecnie gwiazda Bayernu Monachium. Najciekawsze było jednak wciąż przed nim. Ludzie dobrej woli, a było ich naprawdę wielu, sprezentowali Dawidowi wejściówkę na wielki finał Euro w Kijowie. - To jakieś niesamowicie pozytywne szaleństwo! Dopiero niedawno usłyszeliśmy, że wszystko zostało zapięte na ostatni guzik. W akcję zaangażował się redaktor Piotr Kraśko z I programu TVP, bilety na mecz załatwiła firma McDonalds, a przeloty - PLL LOL – mówiła przed wylotem wzruszona Sylwia, mama Dawida, która dziękowała również czytelnikom „Dziennika Bałtyckiego” za to, że zebrali 14 tys. zł na zakup przenośnego koncentratora tlenu, bez którego nie mógłby opuścić domu.

Pisano o nim nie tylko w polskiej, ale również w hiszpańskiej prasie. W dzienniku „ABC” przybliżono jego sylwetkę, jako wojownika walczącego o każdy oddech. Dawid miał zaledwie czternaście lat, a tryskał taką dojrzałością, że nie powstydziłby się jej niejeden starszy kolega. Ten młody, bystry człowiek wypowiadał się z niebywałą elokwencją.

Jeździł na mecze, analizował grę poszczególnych drużyn, zbierał koszulki piłkarzy, a nawet wykładał na wyższych uczelniach. Czerpał z życia pełnymi garściami. „Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie...” – tę maksymę z Horacego wbił sobie mocno do świadomości. Realizował ją sumiennie i z wielką determinacją.

Z nieuleczalną chorobą walczył do samego końca. Niestety, od sierpnia miewał coraz to poważniejsze problemy z oddychaniem. Nie chciał jednak zostać podłączony do respiratora, który odroczyłby to, co nieuniknione. Nie chciał spędzić doliczonego czasu gry, będąc podłączonym do zastępczej aparatury. Nie chciał poddać się bez walki. Dawid chorował na rdzeniowy zanik mięśni. Mimo że miał 14 lat, ważył tylko 10 kg. „Lekarze dawali Dawidowi 4-5 lat życia. Chłopiec nigdy nie chodził, nie siadał i prawie żadnych czynności nie mógł wykonać samodzielnie” – pisał „Dziennik Bałtycki”. Sam Dawid twierdził, że żyje na kredyt i na przekór laikom.

- Piłka jest dla Dawida napędem w życiu. Interesuje się nią od wielu lat. Żyje od meczu do meczu, chce dać radę obejrzeć kolejny mecz, kolejne spotkanie. Ma tyle rękawic bramkarskich, tyle piłek, koszulek. Gdy tam wchodzę, to nie wiem, co jest najważniejsze. Nie wiem, kto mógłby się jeszcze poszczycić czymś takim – mówiła jego pediatra, pani Jolanta.

Dawid był na każdym meczu Lechii, gdy pozwalało mu na to zdrowie. Kolegów „po szalu” urzekły słowa, które wypowiedział w jednym z wywiadów: "Żeby żyć, trzeba mi dymu rac i dopingu". Dawid przeniósł się do sektora „Niebo”. Teraz, z góry, będzie wspierał ukochaną Lechię i Real. Jego ostatnią wolą było, żeby ludzie przyszli na pogrzeb ubrani jak na mecz, w koszulkach, z szalikami. Bo to będzie jego ostatni mecz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24