Warta Poznań zaliczyła atomowe 8 minut i pokonała Radomiaka. Miguel Luis przyćmił "króla padliny"

Maciej Lehmann
Maciej Lehmann
Warta Poznań, wygrywając 3:1, zrewanżowała się Radomiakowi za pechową porażkę 0:1 w poprzedniej rundzie w Radomiu. W meczu debiut w zielonych barwach zaliczył Frank Castaneda.Zobacz zdjęcia z meczu --->
Warta Poznań, wygrywając 3:1, zrewanżowała się Radomiakowi za pechową porażkę 0:1 w poprzedniej rundzie w Radomiu. W meczu debiut w zielonych barwach zaliczył Frank Castaneda.Zobacz zdjęcia z meczu --->Waldemar Wylegalski
To było "atomowe" 8 minut po przerwie w wykonaniu Warty. Zieloni do przerwy przegrywali 0:1, a po zmianie stron strzelili trzy gole i odwrócili losy meczu z Radomiakiem. Dwa gole dla poznańskiego zespołu strzelił wypożyczony z Rakowa Częstochowa Miguel Luis, a bramkę, która dała wyrównanie, zdobył Jan Grzesik. Warta wygrała drugi mecz z rzędu i awansowała na 13 miejsce w tabeli, mając trzy punkty przewagi nad strefą spadkową.

Zieloni przystępowali do tego meczu podbudowani zwycięstwem 1:0 z Legią przy Łazienkowskiej. Lecz Raków, zajmujący wysokie, czwarte miejsce w tabeli, to zdecydowanie silniejszy w tej chwili przeciwnik niż aktualny jeszcze mistrz Polski.

Warta Poznań wygrywa drugi mecz z rzędu:

od 16 lat

- Ich styl gry jest niewygodny i ciężko jest im w pressingu odebrać piłkę. Niby wszyscy wiedzą, że opierają się na długich podaniach do silnych napastników, którzy przetrzymują piłkę, ale i tak Radomiak cały czas punktuje, bo nie jest łatwo się do tego dostosować - mówił przed meczem trener Zielonych Dawid Szulczek.

Zobacz zdjęcia z meczu:

Goście nastawili się w Grodzisku, na twardą fizyczną walkę z Zielonymi. Od początku czekali na swojej połowie na okazje do kontry, a gdy Warta za sprawą Papeau próbowała rozwinąć skrzydła, starali się te próby likwidować już w zarodku. Było sporo fauli i niedokładności. - Mieliśmy być cierpliwi w tym ataku pozycyjnym, ale naszym akcjom brakowało szybkości - przyznał w przerwie pauzujący za kartki kapitan Warty Jakub Kiełb.

Czytaj też:

Warta najlepszą okazję miała w 22. minucie. Po podaniu Zrelaka z lewej strony piłka przecięła całe pole karne i trafiła do zamykającego akcję Miguela Luisa. Strzał Portugalczyka został jednak zablokowany. Miguel Luis chwilę wcześniej też nie zachował się najlepiej. Po podaniu Grzesika przyjął piłkę w polu karnym, ale pospieszył się ze strzałem i Majchrowicz nawet nie musiał interweniować.

Radomiak też nie grzeszył skutecznością. Wynik mógł otworzyć Raphael Rossi. Brazylijczyk dopadł do wybitej piłki i uderzył z piętnastu metrów, na szczęście obok słupka. W 37. min. goście jednak objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym główkował Rossi, Adrian Lis odbił piłkę przed siebie, ale był tam Dawid Abramowicz, który z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki. To tu dużo mówić, bramkarz Warty nie popisał się przy tej interwencji, bo strzał Rossiego powinien złapać.

Abramowicz natomiast podziękował za prezent, a w przerwie tak skomentował tego gola: - Chyba jestem "królem padliny", bo to moja druga taka bramka w ekstraklasie. Ale bardzo cieszę się, że ten gol dał nam prowadzenie - mówił.

Takiej metamorfozy Warty po przerwie, pewnie nie przypominają najstarsi kibice tego klubu. Zieloni w ciągu niespełna ośmiu minut całkowicie odwrócili losy meczu. Strzelili trzy gole, odwracając scenariusz niedzielnego starcia.

W 47. min. do podanej przez Papeau piłki dopadł w okolicach narożnika pola karnego Jan Grzesik. Obrońca Warty strzelił precyzyjnie. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki.

Czytaj też:

Poznaniacy jeszcze nie zdążyli się nacieszyć z wyrównania, a już prowadzili 2:1. Kontrę zainicjował obchodzący 30. urodziny Mateusz Kupczak i idealnie w tempo dograł do biegnącego na pełnej szybkości Miguela Luisa. Ten pomknął na bramkę Radomiaka i strzelił między nogami Majchrowicza.

Pogubionej defensywie Radomiaka w 53 minucie przytrafił się kolejny błąd. Adama Zrelak zagrał do Miguel Luisa przed pole karne, a Portugalczyk strzałem z ok 14 m ponownie zaskoczył Filipa Majchrowicza.

Goście po tych trzech ciosach byli w szoku. Próbowali jeszcze walczyć, ale nic sensownego nie potrafili skonstruować. W Warcie natomiast debiutował Frank Castaneda, który widać, że jest piłkarzem dynamicznym i dobrym technicznie.

Warta, wygrywając 3:1, zrewanżowała się Radomiakowi za pechową porażkę 0:1 w poprzedniej rundzie w Radomiu. Warciarze tym samym zwyciężyli w PKO Ekstraklasie drugi raz z rzędu. Ostatnio taka sztuka udała się im na przełomie marca i kwietnia 2021 roku. Wówczas podopieczni Piotra Tworka wygrali z Podbeskidziem 2:1 i Górnikiem Zabrze 1:0. Zieloni tym samym mają trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, a w trzech pierwszych meczach na wiosnę zdobili siedem punktów.

Zobacz też:

Warta Poznań wygrała drugi mecz z rzędu, choć do przerwy nic tego nie zapowiadało. Stracona bramka podziałała jednak na Zielonych jak płachta na byka. W 8 minut "Duma Wildy" odwróciła losy spotkania i zdobyła kolejne bardzo ważne punkty w walce o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Głównymi autorami niesamowitej metamorfozy byli strzelcy bramek, czyli Jan Grzesik i Miguel Luis. Portugalczyk trafił do siatki dwa razy i to w odstępie 120 sekund. Potem warciarze już kontrolowali spotkanie i sygnalizowali całej lidze, że wiosną nie będą już chłopcami do bicia. Skala ocen 1-10.Przejdź dalej --->Warta Poznań wygrywa drugi mecz z rzędu:

Warta Poznań wypunktowała Radomiaka 3:1. Oceniamy piłkarzy. ...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Warta Poznań zaliczyła atomowe 8 minut i pokonała Radomiaka. Miguel Luis przyćmił "króla padliny" - Głos Wielkopolski

Wróć na gol24.pl Gol 24