Widzew. Nieskuteczny finisz jesieni w piłkarskiej ekstraklasie drużyny z al. Piłsudskiego

Bartosz Kukuć
Bartosz Kukuć
W akcji napastnik Jordi Sanchez
W akcji napastnik Jordi Sanchez krzysztof szymczak
Nie milkną echa porażki występujących w ekstraklasie piłkarzy Widzewa, którzy ulegli w Łodzi Radomiakowi Radom 1:3. Część kibiców zaczęła się już niepokoić.

Podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia po raz pierwszy po powrocie do ekstraklasy przegrali drugi mecz z rzędu. Co gorsze, tracąc znów trzy gole (wcześniej z Lechią w Łodzi 2:3 i z Górnikiem w Zabrzu 0:3). Tegoroczne pożegnanie z 17442 kibicami na stadionie przy al. Piłsudskiego wypadło marnie dla gospodarzy, którzy podobnie jak w poprzednim spotkaniu, dali się zaskoczyć i teraz już do przerwy przegrywali 0:2.

Kiedy w drugiej połowie szybko, bo w 50 min, padł kontaktowy gol Jordiego Sancheza, wydawało się, że widzewiacy wyrównają, bo mieli przygniatającą przewagę. Niestety, seryjnie marnowali klarowne sytuacje bramkowe. Nawet bilans rożnych mówi wiele (14:1) o dominacji łodzian. Widzew doznał szóstej porażki. Słabym pocieszeniem jest fakt, że ta przegrana „awansowała” beniaminka na trzecie miejsce

- Bardzo często mówimy, że każdy mecz ma swoją historię. Ten miał inną niż z Miedzią czy Górnikiem. Nie jesteśmy zadowoleni z tego, że źle weszliśmy w to spotkanie, a stracona bramka spowodowała, że Radomiak się cofnął. Dopiero koło dziesiątej minuty zaczęliśmy wchodzić na nasze tory, być groźni. Mogliśmy wyrównać, a gdy byliśmy w naszym najlepszym momencie, straciliśmy gola na 0:2. Zaczęliśmy widzieć niepokój w drużynie, graliśmy za bardzo bojaźliwie. Nie powinniśmy schodzić z naszych torów. Dobrze weszliśmy w drugą połowę, dokładnie w taki sposób chcieliśmy. Strzeliliśmy gola na 1:2, ale później zabrakło nam większej liczby bramek. Do tej pory zastanawiam się, jak żadna z tych sytuacji nie wpadła. Mieliśmy ich sporo, więcej niż w poprzednich spotkaniach. To uczy nas pokory, że nawet mimo takiej dominacji, musimy obejść się smakiem i nie mamy nawet jednego punktu - stwierdził trener Niedźwiedź.

Korona była bardzo blisko punktu w Poznaniu

O tym, czy piłkarze Widzewa spędzą zimową przerwę na trzecim miejscu w tabeli, przekonamy się w Kielcach, gdzie w sobotę o godz. 12.30 łodzianie zmierzą się z Koroną.

Kielecki beniaminek już pod wodzą Kamila Kuzery, który zastąpił Leszka Ojrzyńskiego, przegrał w Poznaniu z Lechem 2:3 po golach z karnych Jakuba Łukowskiego (56) i Jacka Podgórskiego (79). Bramki dla obrońców tytułu strzelili Mikael Ishak (41, karny), Joao Amaral (47) i Filip Szymczak (90+3).

Przy ul. Bułgarskiej nie wystąpił Adrian Danek, pauzujący za cztery żółte kartki.

Korona: Zapytowski - Więckowski, Trojak, Malarczyk, Balić - Łukowski (84, Kiełb), Deja, Takać (66, Szpakowski), Deaconu (84, Szymusik), Błanik (66, Podgórski) - Śpiączka (84, Szykawka).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Widzew. Nieskuteczny finisz jesieni w piłkarskiej ekstraklasie drużyny z al. Piłsudskiego - Express Ilustrowany

Wróć na gol24.pl Gol 24