Widzew - Znicz 1:1. Najlepszy piłkarz został negatywnym bohaterem

Dariusz Kuczmera
Mateusz Michalski uzyskał prowadzenie dla Widzewa, ale nie udało się go utrzymać
Mateusz Michalski uzyskał prowadzenie dla Widzewa, ale nie udało się go utrzymać Krzysztof Szymczak
Miał rację trener Radosław Mroczkowski, który przed meczem komplementował Znicz, mówił, że to groźny zespół. Choć piłkarze wzięli sobie tę opinię szkoleniowca mocno do serca i wyszli na mecz niesamowicie skoncentrowani i zmobilizowani, to jednak trudno było Znicz zdmuchnąć.

Widzewiacy od początku meczu uzyskali przewagę i stworzyli sobie kilka dobrych sytuacji do strzelenia gola. Już w 6 minucie łodzianie mogli prowadzić 1:0. Wzdłuż bramki gości zagrał Mateusz Michalski, akcję zamykał Konrad Gutowski, ale nie trafił z prawie zerowego konta do pustej bramki.

Trzy minuty później musiał interweniować Piotr Misztal, po celnej główce swojego obrońcy Piotra Klepczarka.
Znicz nie zamierzał tylko się bronić. W 38 minucie po rogu Marcin Pigiel nie upilnował Marcina Bochenka i ten uderzył mocno głową. Na szczęście na linii był dobrze ustawiony Daniel Świderski i wybił piłkę z pustej widzewskiej bramki.

Okazji było sporo, mecz był ciekawy, ale goli w pierwszej połowie nie zobaczyliśmy. Po raz pierwszy w tym sezonie, kibice jedzący kiełbaski w przerwie nie mogli dyskutować o golach. W meczu z Olimpią Elbląg Damian Paszliński strzelił jedynego gola w 24 minucie, a w meczu z Rozwojem w Katowicach wynik otworzył Konrad Gutowski w 31 minucie.

W przerwie nie było dyskusji o golach, była natomiast o uwagach pod adresem władz miasta. Kibice niezadowoleni z działań opiekuna i właściciela stadionu wywiesili na trybunach transparent o treści: Urabiacie kombinujecie łżecie, kiedy z Makisem do roboty się weźmiecie? Kibice skandowali też niezbyt miłe hasło: MAKiS, Co? Do roboty! Niegrzecznym kibicom chodzi o nierealizowanie uwag policji odnośnie stanu stadionu. Wciąż nie jest zabezpieczony sektor dla gości.

Kiedy piłkarze wrócili po przerwie do gry, kibice mogli przestać gadać o urzędnikach. Zaskoczył trener Radosław Mroczkowski, który nie w przerwie, ale pięć i dziewięć minut po wznowieniu drugiej połowy dokonał zmian. Wprowadził impuls do drużyny gospodarzy. I w 56 minucie Widzew uzyskał prowadzenie.

Z około 20 metrów łodzianie wykonywali rzut wolny. Najpierw wielką walkę o pozycję w murze rywali stoczył Maciej Kazimierowicz. Do tego stopnia, że popchnięty przewrócił się na murawę, sędzia musiał uspokoić zawodników. Wreszcie sędzia dał gwizdkiem znak do wykonywania wolnego. Sebastian Kamiński przeskoczył nad piłką, a Mateusz Michalski wiedział, co robi. Posłał płasko piłkę przy słupku Znicza, a bramkarz Piotr Misztal nawet nie zareagował. Piękny gol.

Przepięknym uderzeniem prawie z połowy boiska Maciej Kazimierowicz popisał się w 64 minucie. Grający doskonały mecz pomocnik Widzewa widział, że bramkarz jest wysunięty i chciał go przelobować. Strzał był bardzo dobry, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Byłby gol do złudzenia przypominający, bramkę Marka Citki w meczu z Atletico Madryt, choć tamten gol z Ligi Mistrzów padł na bramkę w kierunku Niciarki.

W 84 minucie straciliśmy pierwszego gola w sezonie. Po kontrze gości Konrad Gutowski wybił piłkę, ale ta wróciła na nasze pole karne. Dośrodkował Patryk Kubicki, Konrad Gutowski zostawił bez opieki Jakuba Bochenka, który głową wpakował piłkę do siatki. Minutę później Patryk Tarnowski był bliski strzelenia gola dla Znicza, nogą obronił Patryk Wolański, a dobitki byłych graczy ŁKS Marcina Smolińskiego i Patryka Kubickiego były nieskuteczne.

Widzew powinien mimo wszystko wygrać. W ostatniej sekundzie meczu Konrad Gutowski był sam przed bramkarzem i do bramki miał pięć metrów. Strzelił bardzo mocno, ale piłka po poprzeczce wyszła poza boiska. Jaka szkoda!
A zatem najlepszy piłkarz Widzewa w obu wcześniejszych meczach stał się w sobotę negatywnym bohaterem. Zawalił bramkę dla rywali i nie zadał decydującego, zwycięskiego ciosu.

Za tydzień Widzew zagra ze Stalą Stalowa Wola w Boguchwale (był tam kiedyś taki klub o dźwięcznej nazwie Izolator)

Widzew Łódź - Znicz Pruszków 1:1 (0:0)
Bramki
1:0 Mateusz Michalski (56-wolny)
1:1 Jakub Bochenek (84-głową)
Widzew: Patryk Wolański - Sebastian Kamiński, Sebastian Zieleniecki, Radosław Sylwestrzak, Marcin Pigiel* - Mateusz Michalski* (80, Marek Zuziak), Maciej Kazimierowicz*, Simonas Paulius (54, Michał Miller), Konrad Gutowski - Daniel Świderski (50, Kacper Falon), Robert Demjan. Trener: Radosław Mroczkowski.
Znicz: Piotr Misztal – Jakub Bochenek, Adrian Rybak, Piotr Klepczarek, Marcin Rackiewicz - Adrian Małachowski, Mateusz Długołęcki, Przemysław Kocot (74, Marcin Smoliński), Jakub Kabala (59, Patryk Kubicki), Paweł Tarnowski (90+2, Jakub Zagórski) - Karol Podliński (62, Dariusz Zjawiński). Trener: Andrzej Prawda.
Gwiazdką oznaczyliśmy graczy nominowanych w rankingu Piłkarz Sezonu II ligi.
Sędziowal: Grzegorz Kawałko (Podlaski Związek Piłki Nożnej)
Widzów: 16.821.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Widzew - Znicz 1:1. Najlepszy piłkarz został negatywnym bohaterem - Dziennik Łódzki

Wróć na gol24.pl Gol 24