Widzew-Skra Częstochowa. Zamierzają wykonać kolejny krok w kierunku awansu do pierwszej ligi

Sytuacja w tabeli jest klarowna. Prowadzący w niej podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego i tak pozostaną liderem po najbliższym weekendzie.

Stanie się tak nawet wówczas, gdyby ulegli beniaminkowi z Częstochowy. Wszystko w związku z tym, że starcie wicelidera, Elany Toruń, zostało przełożone. Rzecz jasna, nie wyobrażamy sobie innego scenariusza, niż zwycięstwo gospodarzy. Dziesiąta wygrana w sezonie 2018/2019 jest widzewiakom potrzebna, niczym, tlen. W ten sposób tak przecież upragniona droga w stronę awansu do pierwszej ligi stanie się odrobinę mniej wyboista.

Zdecydowanie więcej atutów jest po stronie Widzewa. Nawet absencja młodzieżowców Konrada Gutowskiego i Marcela Pięczka nie powinna pokrzyżować szyków chłopakom Mroczkowskiego. Szansę dostaną inni, którzy muszą mieć świadomość, że to powinien być „ich” wieczór. Tylko wtedy będą mogli liczyć na zaufanie u Mroczkowskiego.

Żaden z łodzian nie pauzuje za żółte kartki. Stosunkowo najbardziej ostrożny musi być środkowy defensor Radosław Sylwestrzak, który ma na koncie trzy żółte kartki.

Trener Skry Paweł Ściebura może już liczyć na bocznego obrońcę (choć może także występować w drugiej linii) Bartosza Skowrona. Zawodnik trenuje z częstochowianami już od kilku tygodni, ale dopiero w piątek oficjalnie podpisał kontrakt.

Dziś w Widzewie nie zagrają również Filip Mihaljević i Simonas Paulius. W ich miejsce w meczowej osiemnastce pojawili się Marcin Pigiel i Nika Kwantaliani, oraz m.in. Mateusz Miasopust.

Wiele wskazuje na to, że mecz obejrzy ponad 17 tysięcy kibiców. Warto się więc starać, panowie!