Wieczysta Kraków. Peszko i spółka zdominowali ligę. "To bolesna, ale pożyteczna lekcja". Co o ekipie sądzą rywale z klasy okręgowej Kraków?
Nadwiślan Kraków (0:9)
- Myślę, że kolejny rok spędzony na tym poziomie przez Wieczystą pod względem sportowym raczej dla żadnej z drużyn nie jest dobry. Tak naprawdę więcej skorzystałaby na grze wewnętrznej na treningu niż na ligowym spotkaniu - mówi trener Nadwiślanu Paweł Woźniak.
Jego piłkarze po meczu z Wieczystą mogli być nawet zadowoleni. Przecież rok temu z tym zespołem przegrali na wyjeździe aż 0:12, teraz - "tylko" 0:9. Do tego chwaleni byli za otwartą grę, mieli kilka okazji bramkowych, których stwarzanie wielu innym ekipom średnio wychodziło. Do spotkania z faworytem podeszli bez kompleksów.
- Trudno, abym jako trener mówił zawodnikom, żeby tylko nie przegrali w dwucyfrowych rozmiarach. Żartowaliśmy, że piłka zna różne przypadki, jednak w starciu z takim przeciwnikiem uzyskanie korzystnego wyniku graniczy z cudem. Uważam, że zaprezentowaliśmy się nieźle, chcieliśmy spróbować otwartej gry, nawet zmieniliśmy ustawienie - zamiast dwóch defensywnych pomocników w pierwszej połowie był jeden. Dostaliśmy lekcję, czego się spodziewaliśmy. Po meczu jednak nie było spuszczonych głów, w kolejnych spotkaniach punktowaliśmy. Nawet byliśmy chyba jedyną ekipą, która w szatni śpiewała. Dzień wcześniej jeden z naszych piłkarzy miał urodziny - uśmiecha się Woźniak.
Dodaje, że jego zawodnicy, mieli satysfakcję z gry przeciwko tak znanym zawodnikom. I nie mają się czego wstydzić. - Peszko jedną bramkę nam strzelił z karnego, a drugą w 92 minucie. Można powiedzieć, że trochę nam się udało go wyłączyć z gry - mówi.
Dodaje: - Na wiosnę, jeśli kibice będą mogli normalnie wejść na trybuny, to taki mecz będzie na Nadwiślanie dużym wydarzeniem. Księgowa na pewno będzie zadowolona - mówi szkoleniowiec.