Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Trafił się taki dzień, że nerwowości było zbyt dużo

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Nie mógł być zadowolony po meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała trener Wisły Kraków Radosław Sobolewski. Jego zespół przegrał 1:2 po słabej grze. Znacznie więcej powodów do satysfakcji miał szkoleniowiec „Górali” Grzegorz Mokry.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Tak naprawdę całkiem nieźle weszliśmy w to spotkanie i strzeliliśmy bramkę na 1:0. Niepotrzebnie później dajemy zespołowi, który jest w kryzysie, oddech - rozpoczął swoją wypowiedź pomeczową Sobolewski. Następnie dodał: - Błąd w przesunięciu, błąd w asekuracji bocznego obrońcy spowodował, że zespół przeciwny strzelił bramkę. I tak naprawdę po tym zaczął rosnąć, wierzyć w siebie. Dodatkowo czerwona kartka znowu w pierwszej połowie. Później przed przerwą niepotrzebny błąd w wyprowadzeniu piłki, gdy napędzamy w ten sposób przeciwnika poprzez stałe fragmenty gry i tak naprawdę ten mecz został ustawiony już w pierwszej połowie. Próbowaliśmy coś zrobić w drugiej części, ale tutaj nie stwarzaliśmy sobie już sytuacji, mimo że zmienialiśmy system, szukaliśmy rozwiązań. Przeszliśmy na grę dwójką napastników, do ustawienia 1-4-3-2, natomiast nie byliśmy w stanie zagrozić bramce przeciwnika i tutaj bardzo, bardzo jest nam przykro z powodu straty tych punktów niesamowicie. Niestety, już jest po meczu. Najgorzej, że tracimy te punkty w takim momencie, gdy zdawało się, że jesteśmy rozpędzeni i wygląda to całkiem nieźle. Kolejny mecz przed nami i szykujemy się do niego.

Nerwowa gra Wisły Kraków

Wisła w Bielsku-Białej grała bardzo nerwowo. Zgadza się z taką opinią również Sobolewski, który mówi: - Sporo tej nerwowości było. Zwłaszcza przy wyprowadzaniu piłki, w operowaniu piłką było to widać. I to na pewno jest zastanawiające, bo do tej pory słynęliśmy z tego, że jest spokój w rozegraniu, spokój w grze. Natomiast tym razem trafił się taki dzień, że tej nerwowości było zbyt dużo i najgorsze, że z takimi konsekwencjami, że tracimy bezcenne trzy punkty.
Słabsza gra w obronie „Białej Gwiazdy”
Ostatnio Wisła była chwalona za grę obronną. W Bielsku-Białej miała z nią jednak duży problem. Rywale stworzyli naprawdę dużo okazji na gole. Dwie wykorzystali. - Większość tych sytuacji była już wtedy, gdy graliśmy o jednego zawodnika mniej - podkreśla Sobolewski. - Chcieliśmy w pewnych fazach zaryzykować, a wtedy jednego zawodnika brakuje. To zawsze jest ciężko grać w dziesiątkę i jeszcze przez tak długi czas. Mówiłem już, że zdarzyły się nam błędy, które przeciwnikowi udało się wykorzystać. Zwłaszcza przy wyniku 1:0. Zaraz strzelona bramka na 1:1, gdzie był błąd w asekuracji bocznego obrońcy w bocznym sektorze.

Bez komentowania pracy sędziego

Prowadzący mecz Krzysztof Jakubik podjął jedną bardzo kontrowersyjną decyzję w tym spotkaniu. Nie chodzi i czerwoną kartkę dla Kacpra Dudy czy rzut karny dla Podbeskidzia, bo to były oczywiste sytuacje. W końcówce pierwszej połowy, jeszcze przy wyniku 1:1, Anegla Rodado brutalnie sfaulował Titas Milasius. Działo się to nie tylko pod okiem Jakubika, ale też jego asystentki Pauliny Baranowskiej. Sytuacja ocierała się nawet o czerwoną kartkę, bo Litwin postawił tzw. stempel na stopie Hiszpana. Przynajmniej żółta kartka była w tej sytuacji ewidentna. A byłoby to drugie napomnienie, czyli obie drużyny grałyby w dziesiątkę. Jakubik oszczędził jednak piłkarza Podbeskidzia, a czujący, co wisi w powietrzu trener Grzegorz Mokry, zmienił go w przerwie. Sobolewski nie chciał jednak komentować sprawy. Powiedział tylko: - Nie chciałbym się wdawać w takie rzeczy, że będę komentował pracę sędziów. W przeszłości chcieliśmy komentować pewne posunięcia sędziów, ale to wyszło bardziej na niekorzyść Wisły, więc zachowam tutaj spokój.

Jak grać w osłabieniu?

Jeden z dziennikarzy zapytał szkoleniowca, jaki on ma plan na grę w osłabieniu, bo drugi raz w tym sezonie Wisła grając w dziesiątkę mecz przegrywa. Sobolewski odpowiedział: - W tym wypadku przechodzimy na system 1-4-4-1, żeby zabezpieczyć grę z tyłu, ale też z opcją na to, że będziemy wychodzili z akcjami. Później chcieliśmy wzmocnić siłę ofensywną i przeszliśmy na system - tak jak powiedziałem - 1-4-3-2. Wprowadziliśmy jednego zawodnika do ataku, chcieliśmy się przedostawać bocznymi sektorami bliżej pola karnego przeciwnika i tam dośrodkowaniami już z dwójką napastników w polu karnym. Też to od wyniku jest zależne, bo w meczu z Odrą mieliśmy korzystny rezultat i tam przeszliśmy już na piątkę w obronie. To zależy od dynamiki spotkania, od dyspozycji zawodników. Mamy kilka planów, kilka typów rozwiązań na taką sytuację.

Różnice między Fernandezem i Goku

Inne pytanie dotyczyło absencji Romana Goku. Pauzował on za żółte kartki. Podobnie było wiosną, gdy w Bielsku-Białej nie mógł zagrać Luis Fernandez. Poproszony o porównanie tych dwóch wydarzeń, Radosław Sobolewski powiedział: - Oj, to bardzo szeroki temat. To był inny zespół i inne personalia. Trzeba by spędzić trochę czasu, żeby to szeroko omówić. Na pewno innym zawodnikiem jest Goku, ale niesamowicie wartościowym. Ale Miki też z tej lewej strony wydaje mi się pozytywnie się prezentował. Wiadomo, strzelił bramkę i tutaj też zaakcentował swój dobry występ.

Dopytywany czy widzi różnicę pomiędzy Fernandezem i Goku, dodał jedynie: - Oczywiście, że widzę różnicę, ale zostawię je dla siebie.

Zdaniem trenera zmiany we właściwym momencie

Padło też pytanie czy zmiany nie zostały zrobione za późno? Tutaj Sobolewski się nie zgodził. Powiedział: - Absolutnie nie! W odpowiednim momencie zrobiłem zmiany. Chciałem, żeby jeszcze ci zawodnicy, którzy grali w pierwszej połowie, jeszcze pociągnęli zespół. Też chciałem dać szansę grając dwójką na boku, czyli ze skrzydłowymi. Chciałem jeszcze podmęczyć te boki Podbeskidzia, żebyśmy tam stwarzali przewagi. Nie wychodziło to, ale jeśli chodzi o pracę fizyczną, zawodnicy wykonali niesamowitą robotę i dlatego chciałem zmienić trochę ustawienie, żeby odwrócić uwagę przeciwnika. W ani jednym, ani w drugim przypadku nie stwarzaliśmy tych sytuacji. Nie mogliśmy się przebić przez obronę Podbeskidzia.

Trener Wisły odpowiedział też na pytanie dotyczące kibiców. Fani Wisły stawili się tym razem pod stadionem, choć na niego nie zostali wpuszczeni. Szkoleniowiec tak skomentował sprawę: - Oczywiście, że bardzo żałujemy, że nie ma naszych kibiców z nami na meczach wyjazdowych. Zawsze jest to niesamowite wsparcie i możemy żałować. Mam nadzieję, że ta sytuacja się wyjaśni i po prostu kibice Wisły Kraków będą mogli podążać za swoją drużyną.

Trener Podbeskidzia chwali swoich piłkarzy

Trener Grzegorz Mokry cieszył się, że jego zespół się przełamał w meczu z Wisłą. Powiedział: - Chciałbym na wstępie pogratulować drużynie. Pogratulować kibicom z tego względu, że frekwencja na naszym stadionie była bardzo dobra i dziękuję za to wsparcie. Drużynie należy się duży szacunek, bo grała po trzech porażkach, po serii takich różnych pechowych zdarzeń, które dotknęły ten zespół. Mam tutaj na myśli kontuzje. Nikt nie patrzy na to, że na te trzy porażki złożyło się to, że nasze serce zespołu zostało całkowicie wyjęte. Mam tutaj na myśli środek pola. Bo najpierw Jaka Kolenc kontuzja. Wracał do siebie przez trzy tygodnie. Później kontuzja Jodłowca, odpada nam Michał Janota. Nasz jeden z czołowych zawodników w Tychach, Samuel Nnoshiri odnosi kontuzję w tym meczu. I musieliśmy te nasze problemy załatać grając z zespołem, który jakościowo jest najlepszy w tej lidze. Tracimy jeszcze z nim bramkę, a potrafimy się nie tylko podnieść, ale uważam, że też później kontynuować bardzo dobrą grę. Zespół pokazał determinację, pokazał skuteczną obronę, ale też pokazał wiele ciekawych akcji w ofensywie. Żałuję tylko, że ten mecz nie był spokojniejszy, pod większą kontrolą. Mam tutaj na myśli kontrolę jeśli chodzi o wynik, bo i rzut karny, sytuacja wiadomo, stuprocentowa. Ale również były sytuacje Abate, Maksa Banaszewskiego, sytuacje po stałych fragmentach gry. Było tego sporo, ale nie chcę narzekać, bo bardzo się cieszę, a wiem jak my wszyscy potrzebowaliśmy tych trzech punktów.

Jeden z kluczy do wygranej Podbeskidzia

Wisła w tym meczu objęła prowadzenie, ale nie cieszył się nim długo. Kto wie jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby nie szybkie wyrównanie. Bo po golu Mikiego Villara nawet na trybunach zaczęła się irytacja i nieprzyjemne hasła pod adresem „Górali”. Uciszyła je właśnie wyrównująca bramka.
- Myślę, że to był jeden z kluczy – nie kryje Mokry. - Zmieniliśmy też taktykę, kilka zmian personalnych było. Od razu dwie zmiany w przerwie, spowodowane tylko i wyłącznie żółtymi kartkami moich wahadłowych. Bo i Titas Milasius miał udział przy pierwszej bramce i Michał Willmann miał udział przy drugiej, bo był daleko wyrzucony aut. Ale tak, zawsze szybka odpowiedź, gdy traci się bramkę, buduje zespół. Ten nasz gol pokazał, że jesteśmy w stanie nie tylko stwarzać sytuacje, ale też je skutecznie wykończyć.

Trenerowi i piłkarzom zależy na relacjach z kibicami

Jeden z miejscowych dziennikarzy dopytywał Grzegorza Mokrego dlaczego po meczu większość piłkarzy nie podeszła do kibiców, nie rozdawała autografów tylko szybko uciekła do szatni?
- Z całą pewnością zależy nam, nie tylko mnie, ale całej drużynie na dobrych relacjach z kibicami - podkreślił trener Podbeskidzia. - Sam byłem na środku, podziękowałem wszystkim dookoła, drużyna też. Jeśli nie podeszliśmy do dzieci czy innych kibiców, którzy chcieli autograf, mogę tylko przeprosić i z całą pewnością to zostanie naprawione. My nie chcemy budować żadnej bariery między nami i kibicami. Chcę, żeby była jedność między drużyną i kibicami, bo dla kibiców gramy.

Przejście na piątkę w obronie wypaliło

Grzegorz Mokry na mecz z Wisłą zmienił ustawienie, przestawił zespół na grę z trzema stoperami i wahadłowymi. To zadziałało, a szkoleniowiec mówi: - Było to konkretnie pod Wisłę, ale nie chciałbym się na to ustawienie zamykać. Będziemy analizować zespół Arki i z całą pewnością po tej analizie dobierzemy odpowiednie ustawienie, żeby Arkę również zaskoczyć i zneutralizować jej atuty. Żółte kartki też nam trochę komplikują sytuację i musimy też tę sytuację rozwiązać.

Procek na dłużej w bramce „Górali”

Tym razem w bramce Podbeskidzia zagrał Patryk Procek. I wygląda na to, że wywalczył sobie miejsce w składzie na dłużej. Mokry o tym, kto będzie bronił w jego drużynie mówi: - Zupełnie szczerze, trwa rywalizacja. Patryk udowodnił swoją dobrą formę i nie chcemy co weekend zmieniać bramkarza. Chcę, żeby oni rywalizowali. Mamy dwóch bramkarzy, którzy od samego początku sezonu ze sobą rywalizują. Na pewno na dzień dzisiejszy Patryk jest numerem jeden, bo wyszedł jako podstawowy bramkarz i jeśli obroni tę pozycję do końca rundy, to będzie tylko świadczyło o tym, że jest w dobrej formie.

To nie chodzi o wstrząs…

Na koniec padło pytanie o stronę mentalną drużyny. Bo tak się składa, że po porażce z Lechią Gdańsk 0:3, Podbeskidzie zremisowało z GKS-em Katowice, a po porażce z GKS-em Tychy 0:3, ograło Wisłę. Grzegorz Mokry mówi na ten temat: - To nie chodzi o wstrząs. Wciąż to powtarzam, choć pewnie wielu to już nudzi. To są kwestie zmian personalnych, rotacji. Drużyny, które nie mają wyniku, to jest naturalne. Dużo się mówi o stabilności składu. Proszę spojrzeć na czwartkowy skład Legii. Legia jest po czterech porażkach i dokonuje zmiany w bramce, w środku pola, zmiany napastnika, bo chcą, żeby rywalizacja trwała. U nas było podobnie, a to pokazuje tylko, że zespół jest silny mentalnie. Mecze w Gdańsku i Tychach to były zupełnie inne spotkania. Wynik w Tychach był bardzo słaby, ale tam już w pierwszej minucie mogliśmy prowadzić 1:0. Stworzyliśmy tam kilka sytuacji. To nie jest tak, że zespół w Tychach był beznadziejny, a teraz było wszystko idealnie. Każdy z tych meczów ma szerszy kontekst, który należy analizować. Uważam, że zrobiliśmy bardzo dobrą analizę jeśli chodzi o przeciwnika. Być może zaskoczyliśmy trochę taktyką. Wyszło kilku zawodników, którzy wcześniej nie grali, bo chociażby Titus Milasius debiutował i miał udział przy pierwszej bramce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Trafił się taki dzień, że nerwowości było zbyt dużo - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24