Wojna o opaskę. Kto powinien być kapitanem reprezentacji Polski? [KOMENTARZ]

Jakub Seweryn
Polska - Szwajcaria 2:2
Polska - Szwajcaria 2:2 Angelika Wiatr
Świetny dla reprezentacji Polski rok 2014 jeszcze się nie skończył, a już w zasięgu wzroku selekcjonera Adama Nawałki zaczynają się pojawiać problemy przed marcowym arcyważnym spotkaniem z Irlandią. Pierwszym z nich wydaje się być narastający konflikt dwóch liderów kadry - Roberta Lewandowskiego oraz wracającego do zdrowia Jakuba Błaszczykowskiego. Wszystko rozchodzi się o miano kapitana reprezentacji, z którego ani jeden, ani drugi rezygnować nie zamierza.

Konflikt na linii Lewandowski – Błaszczykowski jest od wielu miesięcy tajemnicą poliszynela. Jeszcze za czasów gry w Borussii, aktualny piłkarz Bayernu zdecydowanie wolał przebywać w towarzystwie Mario Goetze, Marco Reusa w klubie, czy też Wojciecha Szczęsnego i Grzegorza Krychowiaka w reprezentacji. Relacje między oboma panami nigdy nie należały do najprzyjemniejszych, a teraz wszystko zaczyna tylko nabierać na sile. Lewandowski gra już w rywalizującym z BVB monachijskim Bayernie, a w kadrze odebrał bardziej doświadczonemu, lecz w ostatnich miesiącach kontuzjowanemu koledze opaskę kapitańską, prowadząc drużynę narodową do sukcesów, których próżno szukać za ‘kadencji’ kapitana Błaszczykowskiego. Ten jednak otwarcie przyznaje, że wracając po kontuzji do zespołu Nawałki, zamierza upomnieć się o swoje, co już teraz zapowiada w dobrze funkcjonującej drużynie sytuacje co najmniej nieprzyjemną.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że ekipa Adama Nawałki z kapitanem Lewandowskim oraz bez wracającego do zdrowia Błaszczykowskiego, mówiąc językiem potocznym, ‘odpaliła’ i to absolutnie zmienia stan rzeczy sprzed rozpoczęcia eliminacji. Sam Nawałka nie jest samobójcą i nie zepsuje tego, co udało mu się w sporych bólach stworzyć przez ostatni rok, przelewając przy tym morze krytyki, ale jednocześnie też twardo trzymając się swoich własnych przekonań. Gdy tylko poczuje, że konflikt o opaskę na linii Lewandowski – Błaszczykowski okaże się sprawą nie do rozwiązania, to skrzydłowego Borussii Dortmund może najzwyczajniej w świecie już nie powołać.

Wszystko idealnie bowiem przypomina sytuację z 2010 roku, jaka miała miejsce w reprezentacji Niemiec. Jej kapitan, Michael Ballack, tuż przed Mistrzostwami Świata w RPA doznał poważnej kontuzji, która wyeliminowała go z udziału w tym turnieju. Doświadczonego pomocnika w tej niezwykle odpowiedzialnej funkcji zastąpił wówczas Philipp Lahm, który doprowadził wtedy naszych zachodnich sąsiadów do brązowego medalu na afrykańskich boiskach. Po tym sukcesie obrońca Bayernu twardo zaakcentował, że ani myśli oddać opaskę bardziej doświadczonemu koledze. Ten jednak również nie zamierzał odpuścić i choć dyrektor reprezentacji Oliver Bierhoff w tym sporze wsparł właśnie Ballacka, to jednak Joachim Loew podjął odważną decyzję o niepowoływaniu właśnie byłego pomocnika Chelsea czy Bayeru Leverkusen na kolejne spotkania Die Mannschaft. Przyszłość pokazała, że Loew się nie pomylił, ale poświęcił przez to swoje prywatne relacje z Ballackiem, który rozczarowany odmówił nawet rozegrania pożegnalnego spotkania w kadrze, nazywając propozycję selekcjonera ‘farsą’.

Nie inaczej może być w naszej drużynie narodowej. Po tegorocznych sukcesach zespołu Nawałki, coraz więcej piłkarzy przypomina na łamach mediów o swojej dostępności. Jakuba Błaszczykowskiego od zdecydowanej większości wyróżnia jednak to, że jego nieprzeciętne umiejętności z całą pewnością predystynują go do gry w reprezentacji. Tylko że teraz on sam musi zdać sobie sprawę, że wcale nie okazał się dla kadry graczem niezbędnym i w rzeczywistości zespół potrafi sobie bez niego bardzo dobrze radzić. Stąd też, to nie Błaszczykowski jest teraz tą osobą, która może komukolwiek stawiać warunki. Jeśli skrzydłowy BVB chce wrócić i pomóc drużynie (a w najwyższej formie byłby niezaprzeczalnie jej bardzo dużym wzmocnieniem), to bez żadnego sprzeciwu powinien się podporządkować decyzji selekcjonera. Popularny ‘Kuba’ musi pogodzić się z pewnym rodzajem selekcji naturalnej, która sprawiła, że jego status w reprezentacji zdecydowanie się zmienił. Tak jak kiedyś Łukasz Fabiański, którego kontuzja pozwoliła wskoczyć do bramki Arsenalu Wojciechowi Szczęsnemu, Błaszczykowski musi zrozumieć, że w futbolu teraźniejszość i dobro drużyny musi zawsze wziąć górę nad zasługami pojedynczych piłkarzy.

Dlatego też, kapitanem kadry bezsprzecznie powinien pozostać Robert Lewandowski. Piłkarz, któremu opaska, niczym magiczny artefakt, wreszcie pozwoliła być w drużynie narodowej tym samym zawodnikiem co w klubie. Lewandowski, nawet jeśli nie strzela bramek, to jest tym zawodnikiem, który w końcu bierze na siebie odpowiedzialność za grę i ciągnie ten wózek z napisem ‘reprezentacja’ na własnych barkach. Poza tym, bezsensowne byłoby ‘grzebanie’ w zespole, który po tylu latach nareszcie potrafi prezentować się na miarę oczekiwań jego kibiców. Reprezentacja Polski jest na najlepszej drodze do awansu na Euro 2016 i w związku z tym selekcjoner Nawałka musi przez najbliższe miesiące zrobić wszystko, aby tego nie zepsuć. Co więcej, może być to dla niego najtrudniejsze zadanie z dotychczasowych, bo niewykluczone, że będzie się ono wiązało z podjęciem bardzo trudnych, ale koniecznych męskich decyzji.

Tutaj jednak należy wrzucić kamyczek również i do podwórka Nawałki, bo to on w jakimś stopniu sam tę burzę wywołał, stawiając na dość niefortunne kryterium wyboru kapitana kadry na podstawie ilości występów w biało-czerwonych barwach. Ciekawe, jak zachowałby się selekcjoner, gdyby Błaszczykowski z Lewandowskim zrównali się w liczbie występów w koszulce z orzełkiem na piersi. Co wtedy decydowałoby? Rzut monetą czy ciągnięcie zapałek? Inna rzecz, że zachowanie obu panów samo w sobie jest dziecinne – czy naprawdę ten kawałek materiału decyduje o tym, kto jest najważniejszym zawodnikiem drużyny i kto ma w niej najwięcej do powiedzenia? Czy naprawdę warto dla niego burzyć to, co do tej pory tak mozolnie udało się zbudować? Czy nie można pozostawić tego wyboru zostawić trenerowi, a zamiast toczyć absurdalną dyskusję w mediach i swoim otoczeniu, skupić się na dawaniu z siebie w każdym meczu 120%, które pomogłyby awansować reprezentacji na Euro 2016?

Tę nieszczęsną opaskę powinien zatrzymać Robert Lewandowski, ale z drugiej strony biało-czerwonych nie stać na to, aby rezygnować tak dobrego piłkarza, jakim jest Jakub Błaszczykowski. To jasne i niezaprzeczalne. Sam piłkarz jednak musi zdać sobie sprawę, że jego konflikt z młodszym kolegą może wszystkim tylko zaszkodzić. Wszystkim, także jemu samemu. Czasem, aby zrobić trzy kroki do przodu, trzeba zrobić ten jeden krok do tyłu i tym właśnie będzie dla ‘Kuby’ schowanie jego osobistej ambicji na rzecz dobra reprezentacji. No chyba, że woli on pójść drogą wspomnianego Michaela Ballacka. Tylko że Ballack doprowadził zespół do finału mistrzostw Europy i brązowego medalu mistrzostw świata, a czy Błaszczykowski ma rzeczywiście w swoim ręku solidny argument, żeby móc unieść się honorem?

Obserwuj

@KubaSeweryn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24