Po murawie przebiegło stado rozwydrzonych koni?
Od kilku dni napływały niepokojące głosy, że stan boiska budzi obawy, zwłaszcza w kontekście zbliżającego się meczu reprezentacji Polski z Urugwajem. Jeszcze przed wybiegnięciem piłkarzy na rozgrzewkę płyta wyglądała stosunkowo kiepsko. W oczy rzucały się liczne ubytki w trawie i ogromna łata, którą ułożono w jednej z szesnastek. Nie pomogły zabiegi pielęgnacyjne, czy doświetlenie specjalnymi solarami. Po pierwszej połowie plac gry prezentował się beznadziejnie. Do akcji ruszyły osoby odpowiedzialne za jego wygląd. Panowie z haczkami próbowali załatać dziury. Ich praca poszła jednak na marne, bo po kilku wślizgach wykonanych przez zawodników znowu pojawiły się wyrwy. Po końcowym gwizdku murawa była już w opłakanej kondycji. Trudno być optymistą, wobec niekorzystnych prognoz pogodowych.
Granica 20 tys. mogła pęknąć…
…gdyby na stadionie zjawili się kibice Legii. Niestety, ich konflikt z zarządem sprawił, że w sektorze gości wiało pustkami, bo klub – jak w przypadku wcześniejszych meczów – nie przeprowadził dystrybucji biletów, które dostał od gospodarza, w tym przypadku od Lechii. Mimo to, na PGE Arenę przyszło 17 956 widzów. To drugi wynik w tym sezonie. Więcej fanów przyciągnęło jedynie spotkanie przyjaźni ze Śląskiem Wrocław (19 415), lecz trzeba wziąć poprawkę na to, że wówczas byli przyjezdni i to w bardzo konkretnej liczbie (ponad tysiąc).
Oprawy nie było
Ultrasi Lechii, jak dotąd, prezentują choreografie jedynie na meczach wyjazdowych (pomijając flagowisko w meczu z Lechem Poznań). Tak było w Szczecinie i w Krakowie. W niedzielę znowu zabrakło oprawy. Doping stał na przyzwoitym poziomie. Wachlarz przyśpiewek był jak zwykle szeroki. Kilka razy, z trybun, przypomniano o wrogim nastawieniu do Legii. Okazale prezentował się sektor rodzinny, który pękał w szwach, na co spory wpływ ma fakt, że wejściówki dla zorganizowanych grup są bezpłatne.
„Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”
Jakubowi Koseckiemu jeszcze daleko do piłkarskiej emerytury, ale to stwierdzenie – co pokazało dzisiejsze wydarzenie – pasuje do niego, niestety, jak ulał. „Kosa” nawiązał bowiem do swojego młodzieńczego buntu, gdy, jak sam mówi wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, „był chamem i burakiem”. Cóż takiego zrobił, że dostaje teraz burę? Otóż w trakcie drugiej połowy sędzia Daniel Stefański nie odgwizdał rzekomego faulu na 22-latku. Ten się obruszył i ruszył do piłki, po czym z impetem kopnął ją w trybuny. Na szczęście nikt nie przyjął ciosu na twarz, choć było blisko, bo na sektorze siedziało sporo osób, w tym matki z dziećmi. Kosecki po meczu przeprosił, po samym uderzeniu zresztą też, ale kibice Lechii i tak nie chcą mu tego wybaczyć. A mogło być tak pięknie, mogły być brawa za spędzonego pół roku w biało-zielonych i uratowanie ligowego bytu. Apelujemy zatem o pokorę i panowanie nad emocjami. Przyda się.
Namawiasz go na grę w Legii?
Takimi słowami zagaił Danijela Ljuboję komentator Polsatu Sport Bożydar Iwanow, który – jak reszta zgromadzonych dziennikarzy – był zainteresowany tematem rozmowy, do jakiej doszło między Serbem a Abdou Razackiem Traorem. Obaj wymienili się koszulkami i wymienili kilka ciepłych słów. Jako że lubimy siać domysły, wpadliśmy na niegłupi pomysł, że Ljuboja mógł namawiać Traore na przejście na Łazienkowską. Kto wie, dowiemy się o tym pewnie w styczniu, bowiem kontrakt Burkińczyka wygasa z ostatnim dniem grudnia. Będzie gorąco w tę zimę.
Uprzejmości wymieniali między sobą również trenerzy. Jan Urban komplementował grę przeciwnika, a Bogusław Kaczmarek odpłacił się słowami, że „Legia to murowany kandydat do mistrzostwa”. Fani Lechii niespecjalnie przyjęli tę wypowiedź do wiadomości…
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?