Woźniak czy Sernas? Kto powinien grać w ataku Zagłębia?

Paweł Kucharski/Gazeta Wrocławska
Po tym jak w meczu z Piastem Gliwice Arkadiusz Woźniak popisał się pięknym strzałem głową na wagę trzech punktów dla Zagłębia, po raz kolejny powróciła dyskusja na temat tego, kto powinien być napastnikiem pierwszego wyboru w drużynie "Miedziowych".

Ale dla nas nie ma wątpliwości - trener Pavel Hapal powinien postawić na "Wąskiego". Darvydas Sernas swoje szanse już miał, a jeśli jego konkurent ma w przyszłości być piłkarzem dużej klasy, musi grać jak najwięcej. - Nie będę przecież wiecznie młodym talentem - zauważył, całkiem słusznie, sam zainteresowany.

Odkąd w 2010 roku z Zagłębia odszedł Ilijan Micanski, działacze "Miedziowych" niemal w każdym okienku transferowym rozglądają się za bramkostrzelnym napastnikiem. Kimś takim miał być Sernas, który przed podpisaniem lukratywnego kontraktu w Lubinie (nieoficjalnie mówi się, że opiewa on na 50 tys. złotych miesięcznie) rozegrał bardzo dobry sezon w Widzewie Łódź. Na swoim koncie miał też wiele meczów w reprezentacji Litwy, a nawet bramkę strzeloną Casillasowi.

Niestety, transfer Sernasa, mówiąc delikatnie, na razie się nie spłaca. Można się zastanawiać, czy nie jest to spowodowane stylem gry, jaki stosuje Zagłębie. W Widzewie, który preferował ustawienie z dwoma napastnikami, Litwin miał u swego boku Marcina Robaka. Panowie rozumieli się znakomicie, a efektem tego było 10 bramek Sernasa.

W poprzednim sezonie w Zagłębiu tak dobrze już mu nie szło, ale i tak cieszył się nieustannym zaufaniem trenera. Ambicji i woli walki Sernasowi odmówić nie można, ale przecież napastników rozlicza się ze strzelonych bramek. Tych nie było wiele nawet wiosną, kiedy "Miedziowi" wrócili na właściwe tory i wygrywali mecz za meczem. Czy z Litwinem, który skończył 28 lat, kibice mogą wiązać nadzieje na wiele lat?

Nie chcemy na Sernasie stawiać krzyżyka (ba, wierzymy, że w końcu zacznie strzelać wiele goli), ale najbliższe tygodnie powinny należeć do Woźniaka. Oczywiście lubinianin dostawał już szansę pokazania swoich umiejętności, ale wykres jego minut gry w kolejnych meczach przypomina sinusoidę. Być może stąd też tak duże wahania formy i pewne problemy z jej ustabilizowaniem. Piłkarz, zwłaszcza młody, musi przecież mieć zaufanie ze strony trenera. A Woźniak na to sobie po prostu zasłużył. Bo gdy już zastępował Sernasa, wcale nie spisywał się gorzej, by nie powiedzieć, że po prostu lepiej. Wyliczyliśmy - potrzebuje on średnio sto minut mniej na strzelenie bramki niż Litwin.

Co jeszcze przemawia za Woźniakiem? To człowiek zakochany w Zagłębiu Lubin, a nie od dziś przecież wiadomo, że wychowankowie i piłkarze moc-no związani z klubem przyciągają na trybuny kibiców. Sam piłkarz na tych trybunach także zresztą bywał, dokładnie na "Przodku" - wtedy, gdy nie mógł grać.

Kto zagra z Jagiellonią? Decyzja należy do trenera Hapala, ale my stawiamy na Woźniaka. Nie dlatego, bo chcemy go zagłaskać, tylko dlatego, by potwierdził, że się nie pomyliliśmy, pisząc ten artykuł.

Gazeta Wrocławska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24