Z piłką dookoła świata: Kiribati

Grzegorz Ignatowski
Stadion w Bairiki
Stadion w Bairiki Flexmaen/ wikimedia commons
Dla przeciętnego zjadacza chleba Kiribati może się kojarzyć z… no właśnie, z czym się to Wam kojarzy. Moi koledzy po fachu nie mieli żadnego pomysłu, pytając najczęściej w stylu Franka Smudy – Tssssoooooo? Jedyne skojarzenie to egzotyczny drink. A przecież ten kraj pod względem powierzchni zajmuje 174. miejsce na świecie, przed Singapurem, Maltą czy Seszelami. Ten kraj ma swoich reprezentantów na igrzyskach olimpijskich, a i w piłce nożnej ma swoje sukcesy. No dobra, z tymi sukcesami to przesadziliśmy, największym jest porażka 2:3 z Tuvalu w 2003 roku.

Kiribati to kraj składający się z 32 wysepek koralowych na Pacyfiku, znajdujący się w Oceanii, nieopodal Wysp Solomona czy Tahiti. Głównie są to atole z przepiękną laguną, dzięki czemu to miejsce jest wręcz uwielbiane przez turystów. Ciekawostką jest fakt, że Kiribati to najniżej położone państwo na świecie, najwyższy punkt wznosi się zaledwie 81 metrów ponad poziomem morza. Nic dziwnego, że największym zagrożeniem jest poziom wody, który w wyniku globalnego ocieplenia powoli się podnosi. Mieszkańcy utrzymują się tu głównie z rybołówstwa, choć można spotkać też plantację kokosów, bananów, czy morskich wodorostów. Niegdyś największe dochody uzyskiwano ze złóż fosforytów, ale dziś najważniejszą dziedziną jest turystyka. Niektóre źródła błędnie podają, że stolicą kraju jest Bairiki, ale tak naprawdę jest nią South Tarawa, aglomeracja w której skład wchodzi kilka miast i wiosek, znajdujących się na wyspach Tarawa i Bikeman. W Bairiki swojego czasu swoją siedzibę miał rząd oraz parlament i pewnie dlatego to miasteczko było wskazywane jako stołeczne. Dziś Bairiki wciąż jest jednym z najważniejszych skupisk ludności w całym Kiribati. Dla nas ważniejsze jest jednak coś innego – jest tam stadion!

National Stadium of Kiribati znajduje się tuż koło biura prezydenta. Może on pomieścić 2500 widzów i choć jakość murawy pozostawia wiele do życzenia, to jednak jest to największy obiekt piłkarski w tym kraju.

Na tym stadionie toczą się wszystkie mecze na Kiribati. Gra tu też reprezentacja tego kraju. Co ciekawe, federacja piłkarska Kiribati nie jest członkiem FIFA, ale znajduje się w strukturach OFC. KIFA, czyli Kiribati Islands Football Asociation, od grudnia 2012 roku jest członkiem innej organizacji - Nouvelle Fédération-Board. Ta organizacja skupia w sobie federacje, które nie weszły w struktury FIFA jak Tybet, Oksytania, czy Cypr Północny.

Ekipa Kiribati rywalizuje też w innym turnieju – South Pacific Games. Wszystkie oficjalne spotkania, jakie ta drużyna rozegrała do 2012 roku, odbyły się w ramach tego turnieju. Wyniki nie napawają optymizmem. We wrześniu 1979 roku nasi dzisiejsi bohaterowie przegrali 0:13 z Papuą Nową Gwineą i 0:24 z Fidżi. W 2003 roku postęp można było zauważyć gołym okiem, szczególnie dzięki skromnej porażce 2:3 z Tuvalu. Potem było jak dawniej, 0:7 z Wyspami Solomona, 0:13 z Fidżi i 0:18 z Vanuatu. W roku 2011 ekipa z Oceanii utrzymała poziom. Zaczęło się od 0:9 z Fidżi, potem było 0:3 z Wyspami Cooka a następnie 1:17 z Papuą Nową Gwineą i porażka w takich samych rozmiarach z ekipą Tahiti.

A teraz przyznajcie szczerze, chciało by się wam grać w piłkę gdybyście odnosili takie wyniki? Owszem, jedno 1:17 można znieść, ale dwa razy z rzędu? Mieszkańcom Kiribati się chce! I to chce im się tak bardzo, że stworzyli sobie rozgrywki ligowe i to jeszcze zanim drużyna strzeliła pierwszą bramkę w meczu międzypaństwowym. Jednak w lidze nie grają kluby, rywalizacja toczy się między reprezentacjami atoli. Pierwszym mistrzem kraju była drużyna mieszkańców atolu Arorae. Co ciekawe ów atol liczy sobie 9,5 km 2 a zamieszkuje go około 1200 mieszkańców. Nie trzeba wspominać, że wszystkie mecze w tamtejszej lidze są rozgrywane na stadionie w Bairiki.

Wróćmy do drużyny narodowej. W kwietniu 2012 roku na stronie internetowej BBC ukazał się artykuł o naszych dzisiejszych bohaterach. Stało się tak, ponieważ selekcjonerem tej drużyny został szkocki szkoleniowiec, Kevin McGreskin. Pisano wówczas, że podjął się on najtrudniejszego zadania na ziemi. Dlaczego? Odpowiedź znajduje się w słowach samego McGreskina. – Każda wyspa ma boisko, które niemal bez przerwy jest użytkowane. Mówiąc boisko, nie mam na myśli trawiastej nawierzchni, lecz piasek koralowy.

Zakochani w futbolu mieszkańcy Kiribati nie przejmują się jednak stanem swoich boisk. Ich uwagę zaprząta coś zupełnie innego, coś przy czym piłka nożna wydaje się najmniej ważną rzeczą na świecie. Obawiają się oni, że lada chwila jakaś wysoka fala zaleje wyspę i wszyscy znajdą się pod wodą. Sam McGreskin również zdaje sobie sprawę z zagrożenia. – To poważna sprawa. Z tego co słyszałem rząd Kiribati negocjuje z Fidżi by ewentualnie wykupić jedną z tamtejszych wysp, by w razie najgorszego mieszkańcy Kiribati mieli gdzie się udać. Ciekawe jakie myśli kłębią się w głowie miejscowych osadników. Pewnie coś w rodzaju – czy na tej wyspie będzie boisko z piachu koralowego? I czy zdążymy zabrać ze sobą piłkę…

[url=https://twitter.com/ElGreguito" title=""]Obserwuj autora na Twitterze - @ElGreguito[/url]

Blog "Z pamiętnika piłkarskiego hipstera" jest na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24