Zagłębie po Górniku: Obraz nędzy i rozpaczy [KOMENTARZ]

Krzysztof Kurzyński
Zagłębie Lubin przegrało kolejny, czwarty już w trwających rozgrywkach mecz o ligowe punkty. Podopieczni Adama Buczka grają słabo i nawet kiedy zdobywają punkty, są od rywali po prostu słabsi. "Miedziowi", zamiast walczyć o europejskie puchary, piąty sezon z rzędu będą bronić się przed spadkiem... Co wydarzyło się w Zabrzu?

Za dużo obrońców...

Co chciał osiągnąć trener Adam Buczek wystawiając w Zabrzu ultradefensywny skład, wie chyba tylko on sam. Trener Zagłębia posadził na ławce ofensywnie usposobionych Jeża, Abwo, Papadopulosa czy Azikiewicza, a do gry w pierwszym składzie desygnował aż sześciu obrońców! Lubinianie wyszli na boisko z nastawieniem, by bronić wyniku 0:0... Tak nie można grać, tak nie można zdobyć punktów! Ile jeszcze razy trzeba naszym trenerom i piłkarzom przypominać starą piłkarską prawdę, że kto wychodzi na plac gry z myślą o remisie, ten przegrywa?! Guldan, Banaś, Oleksy, Cotra, Rymaniak i Vidanov są obrońcami i wystawianie któregokolwiek z nich na boku linii pomocy czy jako defensywnego pomocnika jest działaniem na szkodę drużyny! Trener Buczek może nie zdaje sobie z tego sprawy, bo lubinianie chyba niewiele trenują o czym więcej w akapicie "stałe fragmenty gry", ale na treningach zawodnicy wyrabiają nawyki, których nie sposób wyzbyć się ot tak. W Zabrzu było aż nadto widoczne, że Rymaniak z Vidanovem oraz Oleksy z Cotrą dublowali swoje pozycje i zamiast atakować rywali wysoko, cofali się za gospodarzami pod własne pole karne. Tak jak Messi nigdy nie będzie dobrym obrońcą, a Casillas pomocnikiem, tak nie można nagle wystawiać Rymaniaka czy innego Cotry na innej niż wyćwiczona pozycji. Ci zawodnicy są na tyle słabi, że nie radzą sobie na pozycjach, na których grają całe życie. Jakiż muszą mieć strach w oczach i kocioł w głowie, kiedy trener wysyła ich w bój na nielubianą i niedostatecznie znaną pozycję!

... więc lufa na atak

Konsekwencją za dużej liczby obrońców w wyjściowym składzie było katastrofalnie krótkie utrzymywanie się przy piłce przez Miedziowych. Do przerwy goście mieli futbolówkę przy nodze tylko przez 37% czasu. Rozgrzeszam Guldana czy Cotrę z tego, że nie potrafią dłużej utrzymać się przy piłce, minąć z nią rywala czy zagrać z partnerem klepkę. Rozgrzeszam ich bo wiem, że zostali rzuceni na za głęboką wodę. Tak jak Glik nigdy nie będzie odpowiedzialny za rozgrywanie piłki w Torino, a akcje Barcelony nie będą takie ładne, szybkie i efektywne, jeśli zamiast Iniesty i Xaviego w środku pola grać będą Puyol i Pique. Inne predyspozycje, schematy, umiejętności... Najpewniej lepszy w środku pola Zagłębia byłby Jeż czy Bilek, niż zagubiony obrońca przekwalifikowany z dnia na dzień. Jak słusznie zauważył na Twitterze Mateusz Borek, jeśli Jeż nie zagrał dziś, to nie powinien zagrać już nigdy. Jeśli w środku pola przegrywa rywalizację nawet z Guldanem, to dlaczego miałby ją wygrać, kiedy dodatkowo wróci do kadry kontuzjowany Kwiek?!

Stałe fragmenty

I teraz od Jeża przechodzimy do tego, czym bardzo razili dziś lubinianie. Rzuty wolne, jak ten z ostatniej minuty, rozegrane były za mocno, niedokładnie. Rzuty rożne to już w ogóle dramat: piłka lecąca 10 metrów nad ziemią przelatywała nad polem karnym, zamiast agresywnie wpadać w nie w okolice 7 metra od bramki. Lubinianie cały okres przygotowawczy i początek sezonu grali z Jeżem w środku pomocy, który odpowiadał za stałe fragmenty gry. To on bił rzuty wolne i rożne. Czy podczas treningów wykonuje je ktokolwiek inny? Cotra wyglądał dziś, jakby wrzucał piłkę z narożnika pierwszy raz w życiu.

Szukanie winnych na oślep

Po kiepskim starcie sezonu Adam Buczek tak bardzo zapragnął zmienić skład Zagłębia, że zaczął strzelać na oślep, byle kogokolwiek odstrzelić. Zamiast wysłać Michała Gliwę na kurs nauki sztuki bramkarskiej i postawić na któregokolwiek z dotychczasowych rezerwowych, Buczek nadal stawia na bardzo niepewnego goalkeepera. Gliwa dziś co prawda bramki nie zawalił, ale kilka razy piłkę zamiast łapać piąstkował, do tego przed siebie. Rymaniaka wsadzają na karuzelę nawet przeciętni rywale, ale widzą to wszyscy oprócz trenera. Wychowankowie w osobach Błąda i Woźniaka niewiele wnoszą do drużyny, zazwyczaj należą do najsłabszych na boisku. Jest w nich ambicja, są w ich poczynaniach na boisku dobre momenty, ale nadal nie wiadomo jak zagrają, są nieprzewidywalni. Trener Buczek postanowił odstawić na boczny tor Bilka, który na dobrą sprawę poniżej przyzwoitego poziomu nie schodził, oraz Jeża. Ten ostatni ma teraz fuchę marzeń: kilkadziesiąt tysięcy złotych za siedzenie na ławce. Jeż jest dobrym zawodnikiem, kiedy drużyna prowadzi grę. Przy słabych skrzydłach (Abwo, Przybecki czy Błąd nie potrafią utrzymać się przy piłce) lubinianie nie są w stanie grać po swojemu, atakiem pozycyjnym. Wtedy Jeż zatraca swoje atuty i staje się mimowolnie kozłem ofiarnym. Podobnie niezrozumiałe jest posadzenie na ławce Papadopulosa. Czy winą napastnika jest to, że koledzy nie stwarzają mu sytuacji bramkowych? Biedny Czech został ukarany za to, że pozostali koledzy grają słabo. Nie usiadł przecież na ławce za to, że nie wykorzystuje sytuacji bramkowych, bo ich po prostu nie miał.

Było blisko

Na nic jednak te wszystkie uwagi, przemądrzanie się. Tuż po końcowym gwizdku sędziego zadowolony Abwo przez dłuższą chwilę uśmiechał się do Nakoulmy, a oficjalny facebookowy fanpage Zagłębia oznajmił światu: "było blisko". Nie wiem skąd czas przeszły w tym zdaniu. Zagłębie jest bliskie spadku. Po raz piąty, w ciągu pięciu kolejnych sezonów, lubińska kapela podwórkowa gra tę samą melodię...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24