Zagłębie zdecydowanie ruszyło na Wisłę i wygrało. Gole Carlitosa i Świerczoka

Kaja Krasnodębska
17.12.2017 krakow, mecz wisla krakow - zaglebie lubin, nz arkadiusz glowacki, filip jagiello, jakub swierczok,jaroslaw jach, jaroslaw kubicki,fot. andrzej banas / polska press
17.12.2017 krakow, mecz wisla krakow - zaglebie lubin, nz arkadiusz glowacki, filip jagiello, jakub swierczok,jaroslaw jach, jaroslaw kubicki,fot. andrzej banas / polska press Andrzej Banas / Polska Press
Piłkarze Zagłębia zakończyli rok zwycięstwem na wyjeździe. Podopieczni trenera Mariusza Lewandowskiego już na samym początku ruszyli mocnym pressingiem, który opłacił się już w 5. minucie. Lubomir Guldan zakończył akcję z rzutu rożnego. Piłkarze Wisły odpowiedzieli trafieniem jeszcze w pierwszej połowie, ale tuż przed przerwą Jakub Świerczok znów pokazał się selekcjonerowi Nawałce. Napastnik miał dużo miejsca w polu karnym i z półobrotu, z woleja umieścił piłkę w bramce Cuesty. "Miedziowi" wskoczyli na 5. miejsce w tabeli.

Do swego ostatniego spotkania w 2017 roku Biała Gwiazda chyba nie mogłaby podchodzić w lepszym nastroju. W środę wysoko, bo aż 4-1 zwyciężyła najważniejsze dla siebie kibicowsko spotkanie. Przy ulicy Józefa Kałuży zdeklasowała swego rywala zza miedzy, Cracovię. Podobny plan miała na Zagłębie. Podopieczni Radosława Sobolewskiego za wszelką cenę chcieli pokonać ekipę innego byłego reprezentanta Polski Mariusza Lewandowskiego i zakończyć rundę jesienną pozytywnym akcentem. O komplet oczek musieli zawalczyć bez pauzujących za kartki Pola Lloncha i Victor Pereza. Po drugiej strony barykady miało natomiast zabraknąć Sasy Balicia.

Rozpoczęcie tego ostatniego dla obu ekip w 2017 roku boju zaplanowano na godzinę 18:00, jednak w skutek gęstego, wyprodukowanego przez kibiców dymu, na dobrą sprawę zawody ruszyły dopiero kwadrans później. Czas oczekiwania piłkarzom obu drużyn uatrakcyjnili ich szkoleniowcy, którzy zdążyli jeszcze przekazać swoim podopiecznym ostatnie uwagi. Trafniejszymi musiały być te autorstwa Mariusza Lewandowskiego, bowiem już w piątej minucie to Miedziowi wyszli na prowadzenie. A to dzięki Lubomirowi Guldanowi, który po podaniu od Jakuba Świerczoka z ostrego kąta wpakował piłkę do siatki. Chwilę później mogło być już 2-0, bowiem kompletnie niepilnowany na połowie przeciwnika Bartłomiej Pawłowski mocno uderzył w kierunku bramki. Futbolówka odbiła się jednak od słupka.

Wizja straconego gola nieco rozbudziła zawodników Białej Gwiazdy i w kolejnych minutach spotkanie nieco się wyrównało. Defensywa gospodarzy wzięła się do gry, nie pozwalając już rywalom na kreowanie sobie tak dobrych sytuacji. Również bardziej ofensywni gracze częściej zaczęli pokazywać się pod piłką. Z dobrej strony pokazywał się Zoran Arsenić, solidne zawody w środku pola rozgrywał także Tibor Halilović. To żaden z nich, a niezawodny Carlitos zdobył wyrównującego gola. Napastnik uciekł Alanowi Czerwińskiemu i z łatwością pokonał Martina Polacka. Golkiper Zagłębia miał spore pretensje do swoich partnerów z defensywy.

Pod koniec pierwszej polowy mógł być już dużo bardziej zadowolonym. Chwilę przed zejściem do szatni piłkę w bramce przeciwnika umieścił Jakub Świerczok. Mogło się wydawać, że snajper z Lubina znajdował się na pozycji spalonej po podaniu od Czerwińskiego, lecz prowadzący to spotkanie Tomasz Kwiatkowski nie zdecydował się skorzystać z pomocy systemu VAR. Piłkarze Białej Gwiazdy mogli pluć sobie w brodę. Zaledwie chwilę wcześniej bardzo dobrą sytuację miał bowiem Carlitos, jednak tym razem Hiszpan nie zdołał zaskoczyć słowackiego golkipera lubinian. W pojedynku najlepszych strzelców obu ekip było więc 1-1.

W drugą część gry znacznie lepiej weszli gospodarze. Nie przełożyło się to jednak na trafienia. Kolejne natarcia nie przynosiły efektu, gdyż dobrze spisywała się defensywa Zagłębia. Długo nie pozwoliła rywalom na wykreowanie groźniejszych sytuacji. Na pierwszą groźniejszą szansę Rafała Boguskiego trzeba było czekać przeszło godzinę, natomiast klubowi koledzy pomocnika w ogóle nie potrafili zagrozić Polackowi. Na nadmiar pracy w tej połowie nie narzekał również Julian Cuesta.

By pomóc swoim podopiecznym obaj szkoleniowcy zdecydowali się na kolejne roszady. Po stronie Wisły na boisku pojawił się między innymi Kamil Wojtkowski czy Jakub Bartosz. To nie oni, a Marcin Wasilewski był najbliższy zdobycia wyrównującego gola. Doświadczony defensor mylił się jednak o centymetry. Decyzje Mariusza Lewandowskiego również pokazywały, że jego zespół nie miał tutaj zamiaru się bronić. W końcówce do boju ruszył bowiem Patryk Tuszyński. I mimo, że nie zdołał wpłynąć na końcowy rezultat, murawę mógł opuszczać zadowolony. Zagłębie zwyciężyło i tym samym rzutem na taśmę wskoczyło do górnej ósemki. Tutaj zimuje się zdecydowanie przyjemniej.

Atrakcyjność meczu: 6/10
Piłkarz meczu: Jakub Świerczok

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24