Złota minuta "Kosy"! GKS zwolni Zielińskiego?

Mariusz Roksela
W pierwszym sobotnim spotkaniu 20. kolejki Ekstraklasy, GKS Bełchatów pokonał na własnym stadionie warszawską Polonię 2:1 (0:0). Bramki dla GKS zdobyli: Kamil Kosowski oraz Mateusz Mak. Kontaktowe trafienie dla gości zaliczył Bruno Coutinho.

GKS Bełchatów - Polonia Warszawa 2:1 (0:0) - czytaj zapis naszej relacji live

Kibicowskie i sportowe atrakcję zaczęły się jednak w Bełchatowie sporo przed pierwszym gwizdkiem arbitra Musiała. Od wczesnych godzin porannych trwał na hali obok stadionu turniej dla młodych adeptów piłkarskich z rocznika 2001. Zmierzyli się tam chłopcy z takich klubów jak: GKS Bełchatów, Polonia Warszawa, Śląsk Wrocław, Widzew Łódź, ŁKS Łódź, SMS Łódź oraz Wisła Kraków. Przez cały czas trwania turnieju na hali przewijała się spora liczba kibiców, którzy wspierali młodych zawodników.

Na trybunach, tradycyjnie już w ostatnim czasie w Bełchatowie, nie zjawiło się zbyt wielu kibiców. Frekwencja w granicach 2500 widzów nie jest oszałamiającą, jak na warunki polskiej Ekstraklasy i nawet na kameralnym obiekcie w Bełchatowie wyglądała tragicznie.

Również kibice Polonii nie zapełnili w 100% niezbyt dużego sektora gości, jednak jak na swoje możliwości pokazali się przyzwoicie. Niemniej jednak ich doping stał na słabym poziomie i dość często przerywany był wyzwiskami skierowanymi w kierunku gospodarzy oraz warszawskiej Legii.

Zobacz zdjęcia prosto ze stadionu w Bełchatowie!

Spotkanie rozpoczęło się od kilku szybkich ataków zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Z biegiem czasu jednak coraz bardziej widoczna stawała się przewaga gospodarzy, którzy mimo najszczerszych chęci, nie byli w stanie otworzyć wyniku spotkania. Najdogodniejsze sytuacje miał najlepszy wiosną strzelec bełchatowian - Dawid Nowak - jednak za każdym razem brakowało dokładności lub odrobiny szczęścia. Z upływem czasu w 1. połowie swój rytm odnajdowała Polonia, jednak nie była w stanie stworzyć realnego zagrożenia dla bramki Łukasza Sapeli. W związku z zaprezentowaną indolencją strzelecką w wykonaniu obu drużyn, piłkarze na przerwę udawali się przy bezbramkowym remisie.

Druga połowa to całkiem odmienny obraz gry. GKS rozpoczął od mocnego akcentu, jakim było zdobycie bramki przez Kamila Kosowskiego, już w 47. minucie. Chwilę później doświadczony pomocnik GKS musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Jak się okazało na pomeczowej konferencji, zmiana ta planowana była już w przerwie, jednak sam zawodnik przekonał trenera, że wytrzyma jeszcze kilka chwil i wyjdzie na drugą połowę. Decyzja ta okazała się strzałem w "10" i pozwoliła na otwarcie wyniku spotkania.

W miejsce kontuzjowanego Kosowskiego wszedł młody Mateusz Mak, dla którego był to co prawda drugi występ w Ekstraklasie, ale dopiero pierwszy raz w większym wymiarze czasu. Z biegiem czasu okazało się, iż była to druga doskonała decyzją, gdyż to właśnie ten zawodnik podwyższył prowadzenie gospodarzy ponad 10 minut później.

Od tej chwili diametralnie zmienił się obraz gry. Poloniści rzucili się do odrabiania strat, a w szeregi defensywne GKS wkradał się coraz większy chaos. Trener Jacek Zieliński chcąc pobudzić swój zespół zmienił Sultesa i Baruchyana, w miejsce których weszli Wszołek i Bruno. Również szkoleniowiec gospodarzy wykazał się trenerskim "nosem" przy przeprowadzanych zmianach i kilka chwil po wejściu Bruno zdobył kontaktową bramkę.

Pozostała część spotkania, to coraz częstsze ataki gości. GKS ograniczał się do obrony korzystnego wyniku i pojedynczych kontr ataków, które jednak nie były już tak groźne jak te z pierwszej odsłony spotkania. Swoje 5 groszy do poziomu meczu dorzucił również arbiter Musiał, który jest obecnie bez wątpienia jednym z gorszych sędziów w Ekstraklasie. Spore pretensje do jego decyzji mieli piłkarze GKS, Polonii, jak i zgromadzeni na stadionie kibice. Niemal normą stało się niezauważanie zagrań ręką, fauli i ogólny brak zdecydowanych decyzji.

Na 2 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry cały stadion zamarł! W odległości jednego metra od linii bramkowej Łukasza Sapeli znalazł się z piłką Sikorski, jednak uderzył tak niecelnie, że piłka nie tylko nie trafiła do siatki bramki, ale wylądowała... na aucie.

Ostatecznie GKS utrzymał do końca spotkania wywalczone prowadzenie i inkasuje kolejne trzy cenne punkty w rundzie wiosennej.

Trener gości na pomeczowej konferencji nie mógł mieć wesołej miny. Oprócz niego, pojawili się tam również przedstawiciele zarządu warszawskiej Polonii. Czyżby oznaczało to iż możemy spodziewać się kolejnej zmiany trenera w Ekstraklasie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24