Żurawski: Moja praca europosła przyniosłaby korzyści również Wiśle

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
- Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że moja praca w Brukseli przyniosłaby korzyści również Wiśle - mówi Maciej Żurawski, były piłkarz "Białej Gwiazdy", który kandyduje do europarlamentu z listy SLD.

Po co Panu ta polityka?
To że ktoś był sportowcem, nie oznacza, że jego zainteresowania muszą ograniczać się tylko do sportu. Są też inne dziedziny życia, w których można się realizować.

Nie udzielał się Pan jednak na tym polu wcześniej.
Dostałem propozycję kandydowania do europarlamentu, prowadziliśmy rozmowy przez dwa, trzy miesiące. Przemyślałem sprawę, skonsultowałem się z najbliższymi, doszedłem do wniosku, że warto spróbować - i tak się to zaczęło kręcić.

Startuje Pan z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Czy to oznacza, że zawsze Panu było bliżej do lewej strony sceny politycznej?
Moje poglądy są zdecydowanie proeuropejskie. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że przez wzgląd na pewne zaszłości historyczne, SLD u niektórych budzi negatywne emocje. Tak to już jednak jest w polityce, że pewne wybory nie wszystkim muszą przypaść do gustu.

Mówi Pan o proeuropejskim podejściu SLD. Czy w innych punktach programowych też zgadza się Pan z Sojuszem? Jest Pan np. za wprowadzeniem w Polsce związków partnerskich osób tej samej płci?
Nie przeszkadza mi to, że ktoś chce żyć z sobą i chce taki związek sformalizować. Uważam, że to powinna być sprawa takich osób i powinny mieć możliwość prawną, żeby układać sobie wspólne życie.

A jest Pan za liberalizacją ustawy antyaborcyjnej?
Akurat w tym przypadku mam swoje zdanie i uważam, że obecna ustawa jest dobra. Zresztą moglibyśmy tak punkt po punkcie analizować program SLD, ale wolałbym od razu zaznaczyć, że fakt mojego startu z listy Sojuszu wcale nie oznacza, że muszę się ze wszystkimi tezami zgadzać. Mam swoje zdanie na wiele spraw.

A jest Pan członkiem SLD?
Nie. Nie jestem członkiem tej partii.

Nie ma Pan obaw, że będzie przez SLD wykorzystywany trochę w sposób instrumentalny, jako rozpoznawalna twarz?
Ale to jest przecież normalne zjawisko i nie dotyczy tylko mnie. Partie sięgają po znane nazwiska, w tym również sportowców. Z listy PO startuje między innymi Bogdan Wenta i Otylia Jędrzejczak. Pewnie zatem w jakimś stopniu można powiedzieć, że moja osoba będzie wykorzystywana w kampanii wyborczej. Nie mam z tym problemu.

Jak Pan odniesie się do zarzutu, że startuje Pan do europarlamentu, bo nie potrafi Pan znaleźć sobie pomysłu na życie po zakończeniu kariery piłkarskiej?
Słyszałem już o tym i szczerze mówiąc rozmowy o pieniądzach, "ciepłych posadkach" trochę mnie bawią. Wszyscy wiedzą, ile zarabiają europosłowie. Tylko że dla mnie pieniądze są akurat w tym wszystkim sprawą drugorzędną. Finansowo jestem niezależny.

To czym chciałby się Pan zajmować w europarlamencie?
Nie będę opowiadał, że jestem wytrawnym politykiem, bo przecież tak nie jest. Chciałbym się zajmować tym, na czym się znam, czyli sportem. To co mnie najbardziej interesuje to Komisja Kultury i Edukacji, w której kompetencjach znajduje się również sport. Chciałbym przyczynić się do tego, żeby Unia Europejska przeznaczała jak najwięcej środków na sport dzieci i młodzieży. Chciałbym, żeby ludzie mieli równy dostęp do sportu bez względu na zamożność. Mam tutaj na myśli szeroko rozumianą rekreację, sport masowy, które wpływają również na zdrowie społeczeństwa. Myślę, że na tym polu jest wiele rzeczy do zrobienia.

Spodziewał się Pan, że ze strony niektórych kibiców Wisły spotka Pana nie tyle krytyka ostatniej decyzji, co negacja Pańskich dokonań piłkarskich? Ostatnio na stronie Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków pojawił się tekst, utrzymany w tym duchu.
Na pewno tego nie skomentuję. Nie chcę tego robić. Uważam natomiast, że należy oddzielić część sportową od tego, co robię teraz. Ta pierwsza została wykonana przeze mnie bardzo dobrze. To jest po prostu fakt. A co do moich poglądów, to każdy ma swoje. Nie każdy musi się zgadzać z moimi. Ja też nie mam zamiaru oceniać ludzi na podstawie ich poglądów politycznych i mówić, że ze względu na nie ktoś jest lepszym czy gorszym człowiekiem. To jest moje życie, moje decyzje i tylko ja je podejmuję. Nikt nie będzie kierował moim życiem.

Startuje Pan z trzeciego miejsca krakowskiej listy SLD. Szans na wejście do europarlamentu nie ma Pan dużych. Czy jeśli się nie uda, widzi się Pan dalej w polityce?
Nie chcę tak daleko wybiegać w przyszłość. W listopadzie są wybory samorządowe, ale tak jak piłkarz staram się koncentrować na najbliższym celu. W tym przypadku - wyborach do europarlamentu. Spekulowanie, co będzie później, nie ma w tym momencie sensu, bo na nasze życie wpływa tyle czynników, że trudno powiedzieć, co stanie się za kilka miesięcy. Na razie poczekajmy więc na wybory, a później zobaczymy, co dalej.

A co z pracą w Wiśle w roli skauta jeśli jednak wejdzie Pan do europarlamentu?
Wisła była, jest i będzie mi bliska. Cały czas wykonuję swoją pracę. Jeśli zostanę europosłem, to wtedy będę wiedział dokładnie, jak to będzie wyglądać. Pół żartem, pół serio można jednak powiedzieć, że moja praca europosła przyniosłaby korzyści również Wiśle. Miałbym wtedy dokładnie spenetrowany rynek belgijski i to bez ponoszenia dodatkowych kosztów przez klub.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24