2 liga. Stal Rzeszów nie była w stanie skruszyć muru, jaki postawiła Olimpia Elbląg

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Krzysztof Kapica
Stal Rzeszów nie poszła za ciosem i przegrała z Olimpią w Elblągu po golu Oleksija Prytuliaka.

O tym, że może to nie być zbyt szczęśliwy dzień dla rzeszowian przekonaliśmy się jeszcze przed meczem. W trakcie rozgrzewki urazu doznał bowiem Błażej Szczepanek i w wyjściowym składzie zastąpił go Patryk Plewka. To nie była jedyna wymuszona zmiana, bo do podstawowej jedenastki musiał wskoczyć jeszcze Michał Nawrot w miejsce Sławomira Szeligi, bo ten po rozgrzewce zgłosił kontuzję.

Do tego należy dodać, że za kartki pauzował Wojciech Reiman i jego brak był mocno widoczny. Nie było bowiem zawodnika, który odpowiednio regulowałby tempo gry i w związku z tym wiele akcji gości toczyło się zbyt wolno, a momentami aż się prosiło, aby przyspieszyć.

Inna rzecz, że gospodarze postawili prawdziwe zasieki i aż tak defensywnie grającego rywala pewnie nikt się w rzeszowskim obozie nie spodziewał. Jeszcze w pierwszych fragmentach Olimpia starała się atakować, ale po zdobyciu gola jej piłkarze nie mieli już na to najmniejszej ochoty.

Ta jedyna bramka to błąd Wiktora Kaczorowskiego, który się lekko zdrzemnął przy strzale zza pola karnego Oleksija Prytuliaka. Jeszcze za chwilę na bramkę przyjezdnych szarżował Przemysław Brychlik, ale w porę zablokował go Nawrot.

Na tym w zasadzie ofensywne argumenty miejscowych się skończyły i przez niemal całe spotkanie gra toczyła się na ich połowie.

W pierwszej połowie dobrze dysponowany był Dominik Chromiński, którego było na boisku pełno, a piłka mu nie przeszkadzała. Pomocnik Stali dwukrotnie próbował zaskoczyć strzałami z dystansu Sebastiana Madejskiego, ale w obu przypadkach kapitalnie spisał się bramkarz elblążan.

W ogóle był to mecz właśnie golkipera gospodarzy, który popisał się kilkoma świetnymi interwencjami. Tak było choćby po przerwie po główce Artura Pląskowskiego i bombie sprzed szesnastki Piotra Głowackiego.

Ta ostatnia miała miejsce w 70. minucie, a wspominamy o tym, bo właśnie wtedy ostatni raz w opałach znalazł się bramkarz Olimpii. Jasne, Stal do końca chciała walczyć przynajmniej o wyrównanie, ale właśnie wtedy grała zbyt jednostajnie i przede wszystkim za wolno, aby skruszyć mur stworzony przez gospodarzy, którzy bronili się całą jedenastką.

Rzeszowianie słali sporo piłek w pole karne miejscowych, ale w powietrzu dzielił i rządził Tomasz Lewandowski, kapitan elblążan. W ostatnich minutach miejscowi trochę przesunęli się wyżej i umiejętnie wybijali z rytmu gości, utrzymywali się przy piłce, a w efekcie wywalczyli trzy punkty.

Zasłużone? Nie, ale czy za chwilę ktoś będzie o tym pamiętał...

Olimpia Elbląg - Stal Rzeszów 1:0 (1:0)

Bramka: 1:0 Prytuliak 19.

Olimpia: Madejski – Balewski, Lewandowski ż, Wenger, Sedlewski – Demianiuk (85 Jabłoński), Kuczałek, Krasa ż, Prytuliak (62 Miller), Szuprytowski – Brychlik (69. Żołądź). Trener Adam Nocoń.

Stal: Kaczorowski 4 – Sierant 5, Kostkowski ż 7, Sylwestrzak 7, Głowacki 6 – Plewka 5, Ligienza ż 4, Nawrot ż 5 (77 Jarecki), Mozler 5 (68 Płonka), Chromiński ż 6 – Pląskowski 6. Trener Janusz Niedźwiedź.

Sędziował Ostrowski (Szczecin).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 2 liga. Stal Rzeszów nie była w stanie skruszyć muru, jaki postawiła Olimpia Elbląg - Nowiny

Wróć na gol24.pl Gol 24