26. kolejka Premier League: problemy lidera, demolka w Newcastle, Arsenal w czołówce

Michał Kozera, Damian Wiśniewski
Za nami kolejna ostatnia już w lutym kolejka Premier League, a w niej: Chelsea tylko remisuje z Burnley, Manchester City urządza sobie sparing, Arsenal wspina się w tabeli a Sunderland usypia kibiców w meczu z West Bromem. Co ponadto? Sprawdźcie nasze podsumowanie.

Aston Villa – Stoke City 1:2
1:0 Sinclair
1:1 Diouf
1:2 Moses

Na Villa Park nie zadziałał efekt nowej miotły. Zatrudniony przed tygodniem Tim Sherwood nie dał rady z miejsca odnieść pierwszego zwycięstwa i uległ Stoke, które nie potrafiło zwyciężyć w dwóch poprzednich kolejkach. Do zdobycia jednego punktu gospodarzom nie brakowało jednak za dużo, zwycięskiego gola Victor Moses zdobył dopiero w trzeciej minucie doliczonego czasu gry do drugiej połowy. Coraz trudniejsza staje się sytuacja The Villans w ligowej tabeli, gdyż aktualnie zajmują w niej miejsce drugie od końca i przed ich nowym menedżerem stoi bardzo trudne zadanie. Choć wciąż ma tyle samo punktów, co drużyna zajmująca pierwszą bezpieczną lokatę. Stoke jest dziesiąte i już ma 14 oczek przewagi nad strefą spadkową.

Crystal Palace – Arsenal 1:2
0:1 Cazorla
0:2 Giroud
1:2 Murray

Znów bez Wojciecha Szczęsnego między słupkami i znów ze zwycięstwem, które dodatkowo dało powrót na ligowe podium. Arsenal sprawę załatwił w zasadzie już w pierwszej połowie spotkania, kiedy zapewnił sobie dwubramkowe prowadzenie, które ostatecznie pozwoliło im zgarnąć trzy punkty, mimo że w samej końcówce zostało nieco uszczuplone. „Orły” z Crystal Palace w tabeli ligowej są dość daleko od strefy bezpośredniego zagrożenia, ale liczba punktów tej przewagi nie jest wysoka i wynosi pięć. Podopieczni Alana Pardew muszą być niezwykle uważni.

Hull City – Queens Park Rangers 2:1
1:0 Jelavić
1:1 Austin
2:1 N’Doye

Chociaż przypomnieć o sobie postanowił Charlie Austin i po ponad miesiącu trafił on do bramki w meczu ligowym, to beniaminek z Loftus Road wrócił do domu z niczym. Hull City przed tą kolejką miało zaledwie jeden punkt przewagi nad strefą spadkową i na to zagrożenie odpowiedziało w najlepszy możliwy sposób. Queen Park nie dał rady tego dnia zwojować za dużo i wszystko wskazuje na to, że podopieczni Harry’ego Rednkappa do samego końca sezonu będą toczyć ostrą walkę o utrzymanie. Aktualnie są na 17. miejscu, ale mają dokładnie tyle samo punktów, co dwa kolejne zespoły.

Chelsea – Burnley 1:1
1:0 Ivanović
1:1 Mee

Mecz, wokół którego panuje bardzo gorąca atmosfera nawet do dzisiaj. Wszystko przez kontrowersyjne decyzje, jakie podejmował arbiter tego spotkanie, który nie wyrzucił z boiska Ashley’a Barnesa, robiąc to z kolei z Namanją Maticiem. Spotkanie Chelsea z beniaminkiem obfitowało w wielkie emocje, ale zadowoleni z tego rezultatu mogą być tylko zawodnicy Burnley. Oni po tej kolejce zrównali się punktami z 17. QPR, a podopieczni Jose Mourinho stracili dwa oczka ze swojego zapasu nad Manchesterem City.

Sunderland – West Bromwich Albion 0:0
Spotkanie dwóch drużyn z dolnych rejonów tabeli nie należało do najciekawszych widowisk tego sezonu, o tym możemy być w pełni przekonani. Bardziej na triumfie zależało chyba „Czarnym Kotom”, jednak wobec rezultatów, jakie notowały drużyny z najniższych rejonów tabeli, rywale ze Stadium Of Light mogą czuć się w marę usatysfakcjonowani – wciąż utrzymują dystans nad strefą zagrożenia.

Swansea – Manchester United 2:1
0:1 Herrera
1:1 Ki
2:1 Gomis

Jeśli kibice „Czerwonych Diabłów” mogliby wybrać na jeden mecz swoją preferowaną jedenastkę, to wyglądałaby ona tak jak drużyna wystawiona przez Louisa van Gaala przeciwko Swansea. Herrera w pomocy, Rooney w ataku – czy to wreszcie to? Niestety nie. Goście w tym meczu dominowali, zdobyli jako pierwsi gola po zespołowej akcji zakończonej strzałem Herrery, jednak niemal od razu musieli wyciągać piłkę w siatce po dobrym wejściu w pole karne Ki. Mimo to Manchester dominował, a kolejny gol wisiał w powietrzu. Ku zaskoczeniu wszystkich, zdobyli go gospodarze z niewielką dozą szczęścia, kiedy strzał z dystansu zrykoszetował od pleców Gomisa. United otrzymali zemstę za niewykorzystane sytuacje i problemy w ofensywie, a Swansea zaliczyła dublet przeciwko rywalom z Old Trafford.

Manchester City – Newcastle 5:0
1:0 Aguero (k.)
2:0 Nasri
3:0 Dżeko
4:0 Silva
5:0 Silva

Na koniec sobotniej serii meczów prawdziwą demolkę sprawił nam na swoim stadionie Manchester City. Do walki z nimi stanęło Newcastle i już od pierwszym minut było jasne, że „Sroki” nie mają na co liczyć w tym spotkaniu. Strzelanie zaczęło się ekspresowo, bo w drugiej minucie po rzucie karnym. 10 minut później do siatki trafił Nasri, a następnie swojego gola zdobył Dżeko. W drugiej połowie swój dorobek strzelecki poprawiać zaczął David Silva, zdobywają dwa gole w przeciągu dwóch minut. Kto wie, może miałby ich więcej, ale niedługo potem został zmieniony, a wynik 5:0 utrzymał się do końca.

Tottenham Hotspur – West Ham United 2:2
0:1 Kouyate
0:2 Sakho
1:2 Rose
2:2 Kane

Takiego dreszczowca jak w niedzielę kibice zgromadzeni na White Hart Lane nie mieli dawno. West Ham przyjechał do lokalnego rywala chcąc walczyć jak równy z równym i pokazali to już w pierwszej połowie. To goście jako pierwsi objęli prowadzenie, co więcej zdołali je jeszcze podwyższyć w drugiej połowie, dając Tottenhamowi twardy orzech do zgryzienia. Wyzwanie jednak zostało podjęte i prawdziwa walka zaczęła się pod koniec spotkania, co udowodnił gol Danny’ego Rose’a w 81. minucie. Wojna nerwów trwała aż do doliczonego czasu gry i zaowocowała rzutem karnym dla gospodarzy. Jakby tego było mało, Harry Kane egzekwował go na dwa razy, dopiero dobitką ustalając wynik na 2:2 i ratując punkt dla „Kogutów”.

Everton – Leicester 2:2
1:0 Naismith
1:1 Nugent
1:2 Cambiasso
2:2 Upson (s.)

Leicester znów pokazało charakter. Beniaminek Premier League wybrał się do Liverpoolu na pojedynek z Evertonem i jak się okazało, wcale nie stał na straconej pozycji. Pierwsza połowa nie zachwyciła i była uboga w próby zdobycia bramki, po przerwie jednak wywiązała się o wiele ciekawsza bramka, której pierwsze efekty było można zobaczyć w 57. minucie, kiedy Naismith odnalazł drogę do siatki. Leicester odpowiedziało parę minut później i postanowiło pójść za ciosem, remisowy wynik zamieniając na nieco zaskakujące prowadzenie. To utrzymywało się do ostatnich minut meczu, kiedy to w 88. minucie samobójcze trafienie zaliczył Upson, dając gospodarzom szczęśliwy punkt.

Southampton – Liverpool 0:2
0:1 Coutinho
0:2 Sterling

Finałowe spotkanie 26. kolejki Premier League rozegrało się między drużynami walczącymi o miejsce w pierwszej czwórce – powracającym z martwych Liverpoolem a uspokojonym, starającym się zachować TOP4 Southampton. Wizualnie górą byli tu gospodarze, którzy postanowili długo utrzymywać się przy piłce i nie stronili od podejmowania prób ataku. Na ich nieszczęście, zawiodła skuteczność, której nie brakowało Liverpoolowi. Najpierw popisał się nią Coutinho, zdobywając cudowne trafienie z dystansu, potem swojego gola dołożył Sterling, pozwalając Liverpoolowi pokonać Southampton i zbliżyć się do miejsc premiowanych grą w Lidze Mistrzów.

TABELA PREMIER LEAGUE
tabele

STRZELCY
tabele

Obserwuj autorów na twitterze!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24