Atletico broni pozycję lidera. Raul Garcia zapewnił zwycięstwo z Villarreal (ZDJĘCIA)

Grzegorz Ignatowski
Atletico Madryt pokonało Villarreal 1:0, dzięki czemu utrzymało fotel lidera hiszpańskiej Primera Division. Trzeba jednak przyznać, że piłkarze wystawili swoich kibiców na próbę. W ostatniej minucie trzy punkty mogły wypaść im z rąk za sprawą strzału samobójczego.

Atletico zaczęło dość spokojnie. Zupełnie jakby podopieczni trenera Diego Simeone przygotowywali się do meczu z Barceloną. Madrytczycy skupili się na rozbijaniu ataków rywala i oczekiwaniu na okazję do szybkiego ataku lub do stworzenia zagrożenia po stałym fragmencie gry. Taka okazja nadarzyła się już w 15. minucie. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Koke do piłki dopadł Raul Garcia i wynik spotkania brzmiał 1:0. To prawda, że strzelec bramki odepchnął Mario Gaspara, ale sędzia nie zdecydował się odgwizdać przewinienia.

Od tego momentu mecz był dość nudny. Atletico robiło swoje, czyli skracało pole gry i stosowało wysoki pressing, co uniemożliwiało rozwinięcie skrzydeł piłkarzom Villarreal. W ataku lidera Primera Division dało się odczuć brak Diego Costy. Zastępował go David Villa, który jest piłkarzem o wysokiej klasie, ale "El Guaje" gra w zupełnie inny sposób niż popularny czołg z Madrytu.

Drugą połowę bardzo odważnie zaczęli piłkarze Villarreal, ale świetna gra w destrukcji powiązana z grą na pograniczu faulu szybko ostudziła zapał gości. Podopieczni trenera Marcelino zbliżali się do pola karnego, ale tam albo brakowało im pomysłu. Jedyne czym mogli zaskoczyć Thibout Courtoisa to strzały z dystansu. Po jednym z takich strzałów zrobiło się gorąco, ale piłka po uderzeniu Perbeta poszybowała nad bramką. Po chwili Atletico mogło zdobyć drugą bramkę, ale Raul Garcia przegrał pojedynek z Sergio Asenjo.

Niewiele brakowało by zachowawcza gra faworyta zemściła się w końcówce spotkania. Moi Gomez dośrodkował piłkę w polu karnym, a Toby Alderweireld przeciął je tak nieszczęśliwie, że piłka poleciała w kierunku bramki Courtoisa. Na szczęście dla gospodarzy ostatecznie minęła ona słupek, ale serca kibiców Los Colchoneros mocno zadrżały. Trzy punkty ostatecznie pozostały w Madrycie, ale trudno pozbyć się wrażenia, że Diego Simeone oszczędnie szafował siłami swoich piłkarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24