Od początku spotkania wysokim pressingiem zaskoczył Villarreal i sprawił duże problemy defensywie FC Barcelony. Równie mocno co gospodarze rozpoczął też sędzia, który pokazał łącznie, aż 12 żółtych kartek. W 13. minucie ukarany został Arda Turan, a w 16. Pique. Mecz otworzył się pięć minut później, kiedy to przed polem karnym gospodarzy w kleszcze wzięty został Neymar. Do piłki podszedł kapitan Katalończyków - Leo Messi, wstrzelił ją w szesnastkę gospodarzy, a tam po lekkim zamieszaniu futbolówka trafiła do Rakiticia, który między dwoma defensorami kieruje ją do pustej bramki. Chwilę później na trybuny wyrzucony został szkoleniowiec "Żółtej łodzi podwodnej", w konsekwencji zdecydowanych protestów w kierunku arbitra. Po tych sytuacjach nieco siadło tempo rozgrywanego spotkania, aż do 42. minuty, kiedy Neymar obsłużony ładnym, prostopadłym podaniem minął golkipera gospodarzy, a ten zgarnął zarówno futbolówkę, jak i nogę Brazylijczyka. Jose Maria Sanchez bez wahania wskazał na 11. metr, z którego pięknym, technicznym uderzeniem sam poszkodowany pokonał Sergio Asenjo. Do końca pierwszej części spotkania nic już się nie wydarzyło prócz show, które zaprezentował główny arbiter. W ciągu 45. minut udało mu się siedmiokrotnie pokazać żółtą kartkę, z czego przynajmniej połowa była niesłuszna.
Początek drugiej części spotkania wyglądał identycznie, co pierwszej. Villarreal zaczął zdecydowanie w ofensywnym nastawieniu, podchodząc wysokim pressingiem i wymuszając kilka błędów w defensywie Barcelony. Po kilku minutach Duma Katalonii uspokoiła swoją grę i rozpoczęła nękać obrońców gospodarzy atakami pozycyjnymi... aż do 58. minuty spotkania, kiedy to po błędzie gości, niezawodny Cedric Bakambu skierował piłkę do pustej bramki podopiecznych "Lucho". Po strzale z lewej strony pola karnego futbolówki nie zdołał złapać Claudio Bravo, a kompletnie niepilnowany napastnik z Demokratycznej Republiki Konga bez najmniejszych problemów strzelił obok leżącego jeszcze na murawie golkipera Blaugrany. Od tego momentu w defensywie Barcelony rozpoczęło się prawdziwe piekło, wywołane mnożącymi się błędami. Już w 63. minucie na tablicy wyników widniało 2-2, co nie śniło się nawet największym sympatykom Villarreal. Nonszalanckie zachowanie Mascherano, który nie wybił piłki z pola karnego, prawie natychmiast zostało zakończone golem. Z narożnika boiska zostało posłane bardzo dobre dośrodkowanie, a w "piątce" Blaugrany zasłonięty Mathieu skierował piłkę do siatki, zaliczając bardzo kiepski początek meczu. Do końca spotkania raz po raz w opałach byli golkiperzy swoich zespołów, ale żaden z nich nie skapitulował. Ciężko powiedzieć, kto był bliżej zdobycia bramki dającej trzy punkty, bo obaj bramkarze popisywali się dobrymi interwencjami. Mecz zakończył się wynikiem 2-2, a Villarreal przerwał passę zwycięstw Dumy Katalonii, która trwała od dziewięciu spotkań.
Zdecydowanie bardziej zadowoleni z takiego rezultatu mogą być podopieczni Marcelino, którzy przed meczem skazywani byli na porażkę ze świetnie prezentującą się ostatnimi czasy Barcelonę. Po słabej pierwszej połowie, w drugiej zobaczyliśmy zupełnie inny zespół, który momentami był w stanie stłamsić lidera rozgrywek. Punkt zdecydowanie bardziej przyda się gospodarzom, którzy do końca sezonu muszą walczyć o (co najmniej) utrzymanie czwartego miejsca, dającego udział w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Blaugrana ma praktycznie zapewniony tytuł mistrz Hiszpanii. Mimo trudnego terminarza, raczej nikt nie wątpi w ich końcowy sukces, ale takie mecze jak dzisiejszy optymizmem nie napawają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?