Bayern wygrał w hicie Bundesligi. Lewandowski strzelił gola byłym kolegom

Grzegorz Ignatowski
Rozgrywany na Allianz Arenie hitowy mecz Bundesligi nie zawiódł. Bayern Monachium pokonał Borussię Dortmund 2:1. Losy spotkania odmienił wyrównujący gol Roberta Lewandowskiego. Pojedynek niemieckich gigantów rozstrzygnął Arjen Robben, pewnie egzekwując rzut karny.

Bayern Monachium podchodził do tego spotkania w wyśmienitych nastrojach, jakie panowały w klubie po zwycięstwach z Werderem Brema (6:0) i AS Roma (7:1). Z kolei w obozie Borussii panowała grobowa atmosfera, bowiem dortmundczycy nie wygrali w lidze już od sześciu spotkań. Nic dziwnego, że gospodarze byli murowanym faworytem tego spotkania.

I rzeczywiście, już po kilku minutach gry Lahm popisał się kapitalnym podaniem do Robbena, a ten oddał potężny strzał na bramkę Romana Weidenfellera. Piłka zmierzała tuż pod poprzeczkę i gdyby nie znakomita interwencja golkipera Borussii to mistrzowie Niemiec objęliby prowadzenie. Jednak chwilę później goście pokazali, że nie zamierzają pozwolić zepchnąć się do defensywy i po odważnej akcji Mchitarjana piłka odbiła się od słupka bramki strzeżonej przez Neuera. Bayern chciał pokazać kto tu rządzi i już kilka minut po tej akcji przed szansą stanął Thomas Mueller. Reprezentantowi Niemiec zabrakło ułamka sekundy, bo choć udało mu się sięgnąć piłkę po dośrodkowaniu Robbena, to nie był on w stanie oddać precyzyjnego strzału. I tak to wyglądało na początku - akcja za akcję, cios za cios i wszystko w zawrotnym tempie.

W pewnym momencie wydawało się, że lider Bundesligi zdominował spotkanie i bramki są już tylko kwestią czasu. Te jednak nie przychodziły, a goście mieli coraz większy apetyt na przeprowadzenie błyskawicznej kontry. Okazja ku temu nadarzyła się w 31. minucie. Wszystko zaczęło się od Kagawy, który podał piłkę na prawe skrzydło do Aubemeyanga, ten pociągnął ją przez dobre 20 metrów i dośrodkował do Marco Reusa, który od dłuższego czasu jest łączony z Bayernem. Reus miał obok siebie trzech obrońców, ale mimo to wyskoczył wyżej niż pilnujący go Benatia i precyzyjnym uderzeniem głową skierował piłkę do siatki. Niespodzianka? Zdecydowanie tak!

− Ależ oni się nachalnie popisują przed tym Bayernem. Götze 2013, Lewandowski 2014, Reus 2015 − pisał na Twitterze Rafał Stec.

Od tej pory Bayern przypominał wściekłego psa, który zerwał się z łańcucha i rzucił się w pogoń za intruzem, który odważył się wtargnąć na jego teren. Na bramkę gości nacierali kolejno Mueller, Benat, jeszcze raz Mueller i Robben, ale za każdym razem górą był bramkarz Borussii Dortmund. Niektórzy zaczęli nawet przebąkiwać na Twitterze, że bramkarz dortmundczyków tym występem dołączy do grona pretendentów do Złotej Piłki, ale to oczywiście było bardziej żartem niż serio. Trzeba jednak oddać 34-letniemu golkiperowi, że w końcówce pierwszej połowy wyczyniał cuda między słupkami i tylko dlatego Borussia schodziła do szatni z prowadzeniem 1:0.

W drugiej połowie mieliśmy dalszy ciąg spektaklu pod tytułem Bayern Monachium vs Roman Weidenfeller. Najpierw niemiecki bramkarz obronił strzał z dystansu Xabiego Alonso, a następnie zatrzymał Roberta Lewandowskiego w sytuacji jeden na jeden. Swoją szansę miał także Mueller, ale piłka po jego uderzeniu utonęła w gąszczu obrońców drużyny przyjezdnej. Potem Weidenfeller miał chwilę wytchnienia, bo do pracy wzięli się jego koledzy z formacji ofensywnych. Manuela Neuera najpierw postraszył Kagawa, a później Aubemeyang, ale za każdym razem kończyło się tylko na strachu.

Josep Guardiola zauważył, że w szeregach jego drużyny dzieje się coś niedobrego, więc natychmiast przeprowadził zmiany. W miejsce Mario Goetze wszedł Franck Ribery i... dwie minuty później mieliśmy remis. A kto został bohaterem Monachium? Nikt inny jak Robert Lewandowski. Reprezentant Polski świetnie wyszedł do piłki zagranej wykorzystał błąd Suboticia i tym razem w pojedynku oko w oko z Weidenfellerem okazał się zwycięzcą.

− Robert dla taty. Jak zawsze, ale dziś to wyjątkowy dzień − pisał na Twitterze Tomasz Włodarczyk.

W tym momencie Borussia była już na kolanach i tylko od piłkarzy Bayernu no i formy Weidenfellera zależało czy, albo kiedy padnie kolejny gol dla gospodarzy. Mimo wyraźnej przewagi monachijczyków wynik długo się nie zmieniał, ale na pięć minut przed końcem Neven Subotić po raz drugi w tym spotkaniu popełnił fatalny błąd tracąc piłkę blisko własnej bramki i faulując po tym Francka Ribery'ego. Sędzia nie miał innego wyjścia, jak podyktować rzut karny. Do piłki podszedł Arjen Robben i wszystko wróciło do normy. Bayern znów prowadził i nic nie mogło już wyrwać im z rąk trzech punktów. Monachijczycy znów zwyciężyli i wciąż są niepokonani w bieżącym sezonie niemieckiej Bundesligi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24