Cabaj: Mamy za dobrych piłkarzy, by bać się degradacji

Daniel Weimer / Gazeta Krakowska
Marcin Cabaj wierzy w pewne utrzymanie Sandecji
Marcin Cabaj wierzy w pewne utrzymanie Sandecji Ryszard Kotowski
Niepocieszony powracał z Chojnic bramkarz Sandecji Marcin Cabaj. Jego drużyna przerwała pomyślną serię czterech spotkań bez porażki, przegrywając z Chojniczanką 0:1.

Niewielką satysfakcją dla sądeczan były pochwały kierowane pod ich adresem przez trenera rywali Mariusza Pawlaka, który stwierdził, że z tak ofensywnie nastawioną drużyną Chojniczanka na swoim stadionie jeszcze nie grała. - Fajnie, że preferujemy piłkę "na tak", że stwarzamy sobie dogodne sytuacje, cóż z tego, skoro nie potrafimy ich wykorzystać - zauważa Cabaj. - W każdym meczu walczymy do końca, a świadczą o tym punkty ratowane w ostatniej chwili w meczach z Energetykiem ROW Rybnik i Puszczą Niepołomice. W Chojnicach też do końca dążyliśmy do wyrównania, ale tym razem się nie udało.

Były golkiper Cracovii zaznacza, że zajmowane przez sądeczan miejsce w tabeli nie jest adekwatne do prezentowanych przez nią umiejętności. - Obsunęliśmy się do strefy spadkowej, ale daję sobie głowę uciąć, że jest to stan przejściowy - kontynuuje kapitan "biało-czarnych". - W drużynie mamy za wielu dobrych piłkarzy, żeby obawiać się degradacji. Chociaż ta liga jest tak wyrównana, że każdy może wygrać z każdym.

Mającemu do niedawna "etat" w bramce Sandecji Cabajowi przybył groźny rywal w osobie wychowanka klubu z Nowego Sącza Marka Kozioła. Zawodnik ten nie mógł liczyć na występy w ekstraklasowym Zagłębiu Lubin, wypożyczony został więc do swego macierzystego klubu. Na razie nie potrafi wygrać w nim rywalizacji z bardziej doświadczonym golkiperem rodem z Krakowa.

- Trener Ryszard Kuźma stawia na mnie, ale muszę zachowywać czujność - przyznaje Cabaj. - Z Markiem nie głaszczemy się po plecach, co nie znaczy, że skaczemy sobie do oczu. Zdrowa rywalizacja nikomu jeszcze nie zaszkodziła. "Kozi" przyjechał do Sącza, żeby grać, a i ja nie zamierzam siadać na ławce rezerwowych. Chociaż może stać się i tak, że w meczu z Olimpią Grudziądz to właśnie Marek stanie między słupkami. Nabawiłem się bowiem jakiegoś dziwnego urazu ręki. Nie mogę jej podnieść. Mam nadzieję, że badanie USG nie wykaże poważnej kontuzji.

Optymizmu nie traci trener Sandecji Ryszard Kuźma. Przypomina, że przeciwko Chojniczance gościom przyszło walczyć bez "wiszących" za kartki obrońcy Adama Mójty i skrzydłowego Macieja Bębenka. - Nie twierdzę, że przy ich obecności zdobylibyśmy punkty, ale byłaby na to znacznie większa szansa - mówi szkoleniowiec. - Mójta zagra już w sobotnim, w jakże trudnym dla nas meczu z Olimpią, natomiast Bębenka czeka jeszcze jedna pauza. Odsunięty został bowiem od dwóch spotkań.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24