"Czerwone Diabły" lepsze od Crystal Palace. Manchester United blisko Ligi Mistrzów (ZDJĘCIA)

Michał Bezuch, mgs
W meczu 36. kolejki ligi angielskiej Manchester United przerwał passę meczów bez wygranej i pokonał na wyjeździe Crystal Palace 2:1.

Manchester United kontrolował początek spotkania. Pierwszy sygnał do ataku dał Daley Blind, który w 7. minucie płaskim, kąśliwym strzałem zza pola karnego był bliski strzelenia bramki, lecz Julian Speroni zdołał sparować piłkę na słupek.

W 18. minucie po wrzutce Ashleya Younga z lewej strony boiska w polu karnym piłkę ręką zagrał Scott Dann, a Michael Oliver wskazał na wapno. Juan Mata pewnie pokonał Juliana Speroniego i w 19. minucie „Czerwone Diabły” objęły prowadzenie. Decyzja arbitra wzbudziła wiele kontrowersji, gdyż ręka Danna znajdowała się przy ciele, lecz Anglik wykonał bardzo wyraźny ruch ręką w stronę piłki i miał dużo czasu na reakcję, a zatem decyzja o podyktowaniu jedenastki była słuszna.

Gospodarze wzięli się do pracy i już kilka minut po utracie bramki „Orły” stworzyły groźną sytuację. W 25. minucie Mile Jedinak przy rzucie rożnym urwał się obrońcom United, jednak rosły Australijczyk uderzył głową tuż obok bramki Davida De Gei. Poza tymi kilkoma sytuacjami do końca pierwszej połowy panowała senna atmosfera. Kontrolę nad grą utrzymywał zespół Louisa van Gaala, osiągając aż 66% posiadania piłki, co staje się powoli znakiem firmowym „Czerwonych Diabłów”. Goście nie potrafili przekuć jednak tej dominacji na klarowne sytuacje podbramkowe.

Pod koniec pierwszej połowy urazu doznał Luke Shaw i młody Anglik musiał opuścić boisko na noszach. Jego miejsce zajął wracający po kontuzji Jonny Evans, z kolei w przerwie Wayne’a Rooneya zmienił Radamel Falcao. Alan Pardew wypuścił zaś w bój Jasona Puncheona, a decyzja ta mogła odmienić losy meczu.

Druga połowa była dużo ciekawsze i obfitowała w sytuacje podbramkowe po obu stronach. w 54. minucie Puncheon padł jak długi w polu karnym De Gei po kontakcie z Matą, jednak arbiter nie podyktował rzutu karnego dla gospodarzy ku niezadowoleniu kibiców na Selhurst Park. Trudno ocenić, czy taki werdykt pana Olivera był sprawiedliwy. Co się odwlecze, to nie uciecze - już 3 minuty później Puncheon podszedł do rzutu wolnego z 20 metrów i huknął lewą nogą jak z armaty, piłka musnęła jeszcze głowę stojącego w murze Blinda, co pozostawiło hiszpańskiego golkipera bez szans. Na tablicy widniał zatem wynik 1:1.

Kibice „Orłów” mogli cieszyć się z wyrównania, a ich gromki doping wyraźnie poniósł podopiecznych Alana Pardew, którzy starali się pójść za ciosem i objąć prowadzenie. W 61. minucie James McArthur po stracie Smallinga dryblingiem przedostał się pod pole karne, lecz Szkot uderzył tuż obok prawego słupka bramki De Gei. Z kolei w 70. minucie Glenn Murray dopadł do bezpańskiej piłki na piątym metrze, lecz w stuprocentowej sytuacji trafił wprost w rękę Davida De Gei, który po raz kolejny w tym sezonie efektowną instyktowną paradą uratował swój zespół.

Zespół z Manchesteru obudził się dopiero w ostatnich dwudziestu minutach spotkania. W 73. minucie Ashley Young na lewym skrzydle przedryblował obrońców, zyskując dużo miejsca i uderzył, lecz piłka po rykoszecie o centrymetry minęła słupek pilnowany przez Speroniego. W kolejnej akcji ponownie Young zgubił obrońców, szybkim rajdem przedostał się pod pole karne i wyłożył piłkę Juanowi Macie, który jednak skiksował w całkiem dogodnej sytuacji.

Dużo skuteczniejszy okazał się Maroune Fellaini, który w 78. minucie po precyzyjnej wrzutce – jakżeby inaczej – Ashleya Younga na długi słupek wpakował piłkę głową do siatki z kilku metrów. Belg miał ułatwione zadanie, gdyż Speroni wybiegając do wrzutki zderzył się z własnym obrońców.

„Czerwone Diabły” nie wypuściły już z rąk z trudem wyrwanych trzech oczek, a w doliczonym czasie gry niezłą okazję na podwyższenie wyniku miał jeszcze Ander Herrera, jednak tym razem na posterunku był Speroni. Po ostatnim gwizdku pana Michaela Olivera najbardziej zadowolony z siebie mógł być Ashley Young, który wypracował obie bramki dla gości i siał duże zamieszanie w obronie „Orłów” szczególnie w końcówce spotkania.

Manchester United jest bardzo bliski zapewnienia sobie miejsca w eliminacjach Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Przewaga nad piątym w tabeli Liverpoolem wzrosła bowiem do 7 punktów, a „The Reds” mają do rozegrania już tylko 3 spotkania, w tym jutro przeciwko londyńskiej Chelsea. Tymczasem Crystal Palace, które w drugiej połowie wypracowało kilka ciekawych sytuacji, pomimo czwartej porażki z rzędu utrzymuje się na 12. miejscu i nie musi się już obawiać o utrzymanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24