"Czerwony" koszmar Olimpii Grudziądz. Niesamowita pogoń Wisły Płock

Łukasz Piekarski
Olimpia Grudziądz roztrwoniła 3 bramki przewagi
Olimpia Grudziądz roztrwoniła 3 bramki przewagi Polskapresse
- Przypomniał mi się finał Ligi Mistrzów ze Stambułu - krzyczał jeden z kibiców Olimpii Grudziądz. Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka znów strzelili trzy bramki i znów stracili punkty. Tym razem, po niezwykłych emocjach i wielkiej dramaturgii zremisowali z grającą do końca Wisłą Płock 3:3.

Sobotnie spotkanie, określane przez wielu "pierwszym z cyklu o 6 punktów" rozpoczęło się od rzutu rożnego dla przyjezdnych. Dośrodkowanie Brazylijczyka Ricardinho zostało wybite przez defensorów Olimpii za linię końcową.

W 14. minucie część ławki rezerwowych Wisły Płock przypomniała sobie o niedawnej sytuacji z Fabricem Muambą. Szymon Matuszek po starciu z rywalem nieoczekiwanie padł na płytę boiska i przez kilka sekund leżał na niej nieruchomo. Po chwili, dzięki szybkiej reakcji obsługi medycznej wstał o własnych siłach i wrócił do gry.

W 20. minucie Adrian Frańczak udowodnił, że tytuł najlepszego piłkarza Olimpii Grudziądz w rundzie jesiennej absolutnie mu się należał. Po fantastycznym podaniu od Dariusza Kłusa, Frańczak wyszedł na czystą pozycję i z zimną krwią przelobował wychodzącego z bramki Borisa Peskovića.

Kibice "Biało-Zielonych" nie zdołali jeszcze ochłonąć po pierwszym trafieniu, a już cieszyli się z drugiego. Doskonałe dośrodkowanie z rzutu rożnego Mariusza Kryszaka, na bramkę zamienił środkowy obrońca - Maciej Dąbrowski. Na trybunach rozpoczęło się wielkie świętowanie. Z kolei po drugiej stronie stadionu, mozolnym tempem zapełniał się sektor gości.

W kolejnych minutach meczu gospodarze starali się nieco uspokoić grę. W tym fragmencie spotkania akcją z prawej strony boiska popisał się Jarosław Ratajczak. Wychowanek poznańskiego "Kolejorza" po bezproblemowym ograniu przeciwnika zdołał dośrodkować w pole karne słowackiego golkipera przyjezdnych. Ostatecznie jednak, snajperom Olimpii zabrakło kilku centymetrów wzrostu, by przechwycić dogranie swojego kolegi z drużyny.

W 36. minucie prawą stroną boiska zapędził się Frańczak. Były zawodnik II-ligowego KSZO Ostrowiec postanowił zagrać płaską piłkę w pole karne "Nafciarzy". Jednak zarówno Janusz Dziedzic, jak i Adam Cieśliński nie zdołali wbić piłki do bramki przyjezdnych. Ta sztuka udała się podążającemu nieoczekiwanie za całą akcją Dąbrowskiemu. W tym momencie spotkania, wszelkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały na spokojny "spacerek" podopiecznych trenera Kaczmarka. Wspaniałych nastrojów na trybunach nie popsuło nawet kontaktowe trafienie Ricardinho z 40 minuty. Tym samym, na przerwę w lepszych humorach schodzili piłkarze Olimpii, którzy po pierwszych trzech kwadransach prowadzili 3:1.

Od początku drugiej części spotkania do ataku ruszyli gospodarze. W 50. minucie Frańczak dograł piłkę w pole karne. Dośrodkowanie starał się zamknąć Cieśliński. Były "Pierwszoligowiec roku" ostatecznie przestrzelił i zmarnował doskonałą okazję do podwyższenia wyniku. Po tej akcji gra przeniosła się do środkowych sektorów boiska. Mnożyły się faule i niecelne podania z obu stron.

Piłkarski marazm, jaki zapanował na grudziądzkiej murawie po niespełna godzinie gry przerwali nieoczekiwanie goście. W 69. minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Ariela Jakubowskiego, niepewną interwencją popisał się Michał Wróbel. Piłka po jego mało udanym piąstkowaniu trafiła wprost pod nogi Piotra Petasza i tylko złe ustawienie stopy byłego pomocnika Pogoni Szczecin uchroniło gospodarzy od utraty drugiej bramki.

W 77. minucie rozpoczął się prawdziwy koszmar piłkarzy Olimpii Grudziądz. Najpierw z boiska za drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę wyleciał bohater pierwszej połowy Maciej Dąbrowski. Następnie po niespełna 5 minutach, faulu w polu karnym Wróbla dopuścił się Hubert Kościukiewicz. Podyktowaną "jedenastkę" pewnie wykorzystał kapitan Wisły - Ariel Jakubowski. Grudziądzki horror trwał dalej! Po zaledwie 120 sekundach było już 3:3. Niefrasobliwość i brak koncentracji w szeregach obronnych gospodarzy wykorzystał Kamil Biliński. Na domiar złego, po chwili z murawy musiał zejść Jarosław Ratajczak, który podobnie jak Dąbrowski, uzbierał dwa żółte kartoniki. Podopieczni trenera Kaczmarka nie byli już w stanie odpowiedzieć żadną akcją. O zwycięstwo w doliczonym czasie gry walczyli nieskuteczni w decydujących momentach Płocczanie.

Grudziądzkiemu szkoleniowcowi na osłodę pozostaje niesłabnąca skuteczność swojego zespołu. Olimpia w drugim wiosennym meczu strzela trzy gole. Dobra gra w ataku nie przekłada się jednak na okazałe zdobycze punktowe. Jeden punkt w starciach z Zawiszą Bydgoszcz i Wisłą Płock może martwić i w dalszej konsekwencji, nie być dobrym prognostykiem przed kolejnymi spotkaniami ze znacznie bardziej wymagającymi przeciwnikami aniżeli "Nafciarze" z Płocka. Z kolei podopieczni czeskiego trenera Libora Pali pokazali, że potrafią grać do końca. Pomimo przegrywania różnicą trzech bramek zdołali się podnieść i wywieść z Grudziądza bardzo cenne, jedno oczko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24