De Gea materiałem na klubową legendę Manchesteru United? [KOMENTARZ]

Filip Błajet
W ciągu ostatniego tygodnia fani Manchesteru United dostali dwie wspaniałe wiadomości. Po pierwsze, ich ulubieńcy pokonali odwiecznego rywala z Liverpoolu. Po drugie, David de Gea, jeden z ojców tego sukcesu, zapowiedział, że chce zostać legendą klubu z Old Trafford.

Hiszpański golkiper wspomniał o tym w jednym z ostatnich wywiadów, w którym napomknął o dwóch wielkich bramkarzach Czerwonych Diabłów. - Schmeichel i van der Sar byli najlepsi w Premier League i zostali legendami tego klubu, ja też tego pragnę - powiedział. Tym samym, przynajmniej teoretycznie, uciął spekulacje na temat jego rychłego transferu do Realu Madryt. Aby jednak w pełni zrozumieć radość fanów związaną z wypowiedzią bramkarza, trzeba cofnąć się do wakacyjnego okienka transferowego.

De Gea od lat był transferowym marzeniem Florentino Pereza. Według starego kontraktu to mógł być ostatni sezon Hiszpana w Premier League, a jednocześnie ostatnia szansa dla Manchesteru United, aby zarobić na transferze godziwe pieniądze. Mocy plotkom nadały wypowiedzi Edurne Garcii, partnerki bramkarza, która nazwała Manchester „brzydkim jak cholera”, a infrastrukturę miasta porównała do tyłu lodówki.

Przez całe lato brytyjskie i hiszpańskie media prześcigały się w kolejnych doniesieniach o potencjalnym transferze Hiszpana. W związku z zamieszaniem wokół golkipera, van Gaal odsunął go od składu i w pierwszej jedenastce dawał szansę Sergio Romero. Cała saga miała rozwiązać się ostatniego dnia okienka transferowego, kiedy Manchester i Real finalnie doszli do porozumienia. Do deszczowej Anglii miał przenieść się Keylor Navas, a wraz z nim kilka milionów funtów, a na Santiago Bernabeu wylądować miał długo wyczekiwany De Gea. Ostatecznie kluby spóźniły się z wysłaniem faksów potwierdzających transfer i obaj bramkarze zostali w swoich starych klubach.

10 dni po całym transferowym zamieszaniu, Hiszpan podpisał nowy, czteroletni kontrakt z Manchesterem United, na mocy którego zarabia 200 tysięcy funtów tygodniowo i plasuje się pod tym względem w czołówce najlepiej opłacanych piłkarzy Premier League. Dwa dni później stał już w bramce Czerwonych Diabłów, w czym pomógł z pewnością także, delikatnie mówiąc, nienajlepszy występ Sergio Romero ze Swansea, i był czołową postacią drużyny w wygranym meczu z Liverpoolem. Od września De Gea wystąpił w każdym ligowym spotkaniu ekipy van Gaala.

Teraz plotki ponownie nabrały na sile w związku z zakazem transferowym nałożonym na Królewskich. Na jego mocy przez najbliższe dwa okienka madrytczycy nie mogą kupować żadnych zawodników, a więc teoretycznie, jeśli odwołanie nie przyniesie żadnego rezultatu, styczeń jest ostatnim momentem na wzmocnienie składu. Już po podpisaniu przez De Geę nowej umowy pojawiły się sygnały, że tym razem w kontrakcie wpisana jest klauzula wykupu, która dla Hiszpana ma być furtką do stolicy Hiszpanii. Według mediów Real aktywuje ją w ciągu kilku najbliższych dni i ściągnie reprezentanta La Roja na Santiago Bernabeu. Dlatego też opublikowane ostatnio na łamach prasy wypowiedzi 25-latka musiały przynieść fanom Czerwonych Diabłów niebywałą ulgę.

Po transferowym fiasku w Deadine Day, wciąż nie było wiadomo, jaki stosunek do swojego obecnego klubu ma David de Gea. Czy za niedopatrzenie w kwestii faksów wini Manchester United czy jednak to w opieszałości Realu Madryt widzi przyczynę nieudanego transferu? Przedłużenie kontraktu mogło nie tyle być znakiem, że Hiszpan chce związać swoją przyszłość z Manchesterem, ale wymogiem van Gaala, by ten na niego stawiał. Należy przy tym pamiętać, że 25-latek desperacko walczy o miejsce w bramce reprezentacji Hiszpanii i nie może sobie pozwolić na przesiadywanie wśród rezerwowych. Jednak zarówno zachowanie De Gei, jak i jego ostatnie wypowiedzi, zdają się potwierdzać, że on sam szczęśliwy jest na Old Trafford i nie odczuwa już żadnego żalu względem włodarzy klubu.

Dlaczego Hiszpan jest tak ważnym piłkarzem dla szefostwa Czerwonych Diabłów i kibiców drużyny? Wystarczy wspomnieć, że w dwóch ostatnich sezonach 25-latek został uznany najlepszym piłkarzem ekipy van Gaala, zarówno przez kolegów z zespołu, jak i przez sympatyków Manchesteru United. Mało tego, zdaniem Gary’ego Neville’a de Gea był najlepszym zawodnikiem ubiegłorocznych rozgrywek Premier League. - Dominuje w pojedynkach 1:1, dojrzał zarówno pod względem fizycznym, jak i technicznym. Stał się doskonałym bramkarzem – wychwalał zawodnika obecny szkoleniowiec Valencii.

Swoim golkiperem zachwyceni są partnerzy z zespołu. - David jest bardzo ważną częścią naszej drużyny. Jest w pełni oddany Manchesterowi United – powiedział o swoim koledze Schneiderlin. Ze współpracy z De Geą niezwykle zadowolony jest także Chris Smalling, lider defensywy Czerwonych Diabłów. - To była wspaniała wiadomość, że De Gea zostaje z nami na kolejny sezon, ponieważ jest jednym z najlepszych. Zalicza wspaniałe interwencje, a do tego świetnie rozpoczyna nasze ataki długimi wykopami.

25-latka chwalą także koledzy po fachu, jak chociażby Adrian z West Hamu: - On jest praktycznie kompletnym bramkarzem, ale najbardziej imponuje mi jego gra nogami - mówi zawodnik. Hiszpana podziwiają także rywale – Sergio Aguero nazwał go najtrudniejszym przeciwnikiem wśród tych, których spotkał na swojej drodze.

Dobre występy, chociażby takie jak ten ostatni z Liverpoolem, mogą pomóc 25-latkowi nie tylko stać się legendą klubu z Old Trafford, ale także na stałe wejść między słupki hiszpańskiej reprezentacji. Vicente del Bosque jest chyba jedyną osobą na kuli ziemskiej, która nie dostrzega wyższości De Gei nad Ikerem Casillasem. Choć golkiper Czerwonych Diabłów każdym meczem, czy to w kadrze, czy to w zespole klubowym, potwierdza swoją supremację, to konserwatywny Sfinks wciąż nie jest pewien, kto będzie numerem jeden podczas francuskiego Euro. – Ciężko trenuję, aby zostać najlepszym bramkarzem świata – mówi o swoich marzeniach Hiszpan. W bieżących rozgrywkach w 18 ligowych meczach 8 razy zachował czyste konto, co stawia go w ścisłej czołówce Premier League.

Jednak samo przedłużenie kontraktu i dobre występy to za mało, aby stać się legendą klubu. Schmeichel i van der Sar seryjnie wygrywali mistrzostwa Anglii, a na swoim koncie mają także triumf w Champions League. Hiszpan jest jednak pewien, że i to przyjdzie z czasem. – Chcę wygrywać trofea dla Manchesteru United - stwierdził.

Jeśli tylko oprze się zakusom Realu Madryt, to bez wątpienia zostanie jednym z najwspanialszych bramkarzy w historii Czerwonych Diabłów.

obserwuj autora na twitterze: filipmfn
polub fanpage na facebooku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24