Dopóki Kuchar rządzi w Lechii, zarząd nie zostanie odwołany

Rafał Rusiecki/Dziennik Bałtycki
Z dużej chmury mały deszcz - tak można opisać próbę zmian w zarządzie Lechii Gdańsk, jakie zapowiadała grupa mniejszościowych akcjonariuszy klubowej spółki.

Tzw. strażnicy pieczęci chcieli wykorzystać walne zgromadzenie, by usunąć ze spółki osoby, które ich zdaniem, doprowadziły do tego, że pierwsza drużyna Lechii Gdańsk zajmuje 12. miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy i musi walczyć o utrzymanie. Chodzi tu o zarząd klubu i jego dyrektora generalnego. Do rewolucji nie doszło, bo... 66 proc. akcji w spółce Lechia SA ma Andrzej Kuchar, a to pozwala mu mieć ostatnie słowo w najważniejszych kwestiach.

- Pod wnioskiem o wotum nieufności dla zarządu i dyrektora generalnego podpisy złożyły 24 osoby - tłumaczy nam jeden z akcjonariuszy Lechii opozycyjnie nastawionych do obecnego zarządu. - Wydźwięk jakiś to miało. Zależy nam nie tyle na mianowaniu nowych kandydatów, co na poprawie zarządzania klubem, który powinien walczyć o wyższe cele niż tylko utrzymanie.

Jakichkolwiek ruchów personalnych nie dało się wymóc na większościowym udziałowcu Lechii (Andrzeja Kuchara nie było de facto na walnym zgromadzeniu, a był jego pełnomocnik). Opozycjoniści nie zamierzają jednak na tym poprzestać.

- Mam nadzieję, że w ciągu dwóch najbliższych tygodni złożymy do rady nadzorczej wniosek o odwołanie z funkcji prezesa zarządu Macieja Turnowieckiego - tłumaczy nasz informator. - Dostaliśmy zapewnienie od przewodniczącego rady nadzorczej, że wystarczy do tego 10 podpisów.
Co zadowoli opozycyjną grupę akcjonariuszy?

- W efekcie chcemy, aby Lechia znalazła się na bezpiecznym miejscu w tabeli ekstraklasy. Chcemy także wymóc na zarządzie lepsze działanie marketingu i szkolenie młodzieży. Nasze apele są po to, aby potrząsnąć nieco tym towarzystwem. Jeden człowiek nie może przecież odpowiadać za transfery, zarządzać obiektem i jednocześnie robić kilka innych rzeczy.

Mniejszościowych akcjonariuszy Lechii SA niepokoi także zwiększające się zadłużenie spółki. Podczas walnego zgromadzenia usłyszeli oni nowe informacje na ten temat.

- Pan Kuchar poprzez spółkę Wrocławskie Centrum Finansowe pożycza pieniądze spółce Lechia Gdańsk. Straty tej drugiej powiększają się. Uważamy, że obecnie Lechia SA jest zadłużona na około 15 milionów złotych. Tak przypuszczamy, ponieważ obecni na walnym zgromadzeniu przedstawiciele pana Kuchara nie potrafili tego dokładnie określić - tłumaczy jeden z tzw. strażników pieczęci.

W tej kwestii postanowiliśmy się zwrócić do większościowego udziałowca Lechii.- Pytania do mnie proszę skierować do rzecznika - usłyszeliśmy od Andrzeja Kuchara.

A rzecznik Lechii, po konsultacji z odpowiedzialnym za finanse w klubie Pawłem Bartosiewiczem, przedstawił nam konkretne wyliczenia. - W pierwszym roku obrotowym, czyli do końca czerwca 2010, strata spółki wyniosła 5 milionów złotych i wynikała głównie ze zobowiązań po przejęciu stowarzyszenia - mówi Michał Lewandowski, rzecznik prasowy Lechii. - W drugim roku obrotowym, czyli do końca czerwca 2011 roku, strata wyniosła kolejne 7 milionów złotych. Powiększyła się przede wszystkim dlatego, że o około 600 tysięcy złotych niższe były wpływy z biletów, mniejsze też od zakładanych były wpływy od sponsorów i partnerów.

Na 30 czerwca 2011 roku straty spółki wynosiły więc 10,5 mln zł (suma 12 mln zł jest pomniejszona o kapitał zakładowy równy 1,5 mln zł).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24