Dwie pieczątki na mistrzostwie - podsumowanie 37. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Jakub Królak
Sezon 2013/2014 jest już historią. W ostatniej serii gier, przed którą wszystko było już jasne, z dobrej strony pokazali się głównie piłkarze z grupy spadkowej - 3/4 goli minionej kolejki padło właśnie w meczach gorszej połówki tabeli. W ósemce mistrzowskiej głównym wydarzeniem był rzecz jasna szlagier Legii z Lechem, w którym warszawianie przypieczętowali mistrzowski tytuł zwyciężając 2:0. Co jeszcze działo się na ligowych boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 37. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Koncert Śląska, Jaga młodzieżą stoi

Będąca już w wyraźnie wakacyjnych nastrojach Korona mierzyła swoje siły ze Śląskiem, który przed tym meczem nie stracił jeszcze bramki w rundzie finałowej. W sobotnim pojedynku wrocławianom nie udało się po raz siódmy zachować czystego konta, ale za to dali prawdziwy popis w ofensywie, aplikując gospodarzom aż pięć goli. Na koniec rozgrywek po raz kolejny błysnął Marco Paixao, który zdobył hat-tricka i został wicekrólem strzelców. Zatrzymanie swojego kapitana i jednocześnie największej gwiazdy na następny sezon będzie dla działaczy Śląska sporym wyzwaniem, bowiem tak skuteczny napastnik zawsze jest łakomym kąskiem dla innych klubów. Odejść z wrocławskiej ekipy mogą również między innymi Stevanović, Kelemen czy Kokoszka, więc prawdopodobnie trener Pawłowski będzie musiał znacząco przemeblować zespół, który w cuglach wygrał rywalizację w grupie B.

Udaną końcówkę sezonu zanotowali również piłkarze Piasta i Podbeskidzia, którzy bez większych problemów utrzymali się w Ekstraklasie. Oba zespoły w pewnym momencie przechodziły poważny kryzys, obu też pomogła zmiana trenera – gliwiczanie skorzystali na zatrudnieniu Angela Peraza Garcii, Górali uratował natomiast Leszek Ojrzyński, który kompletnie odmienił zespół z Bielska. Na zakończenie rozgrywek obie ekipy podzieliły się punktami, choć po piętnastu minutach było już 2:0 dla gospodarzy. Podbeskidzie po raz kolejny pokazało charakter i doprowadziło do remisu, a w doliczonym czasie gry miało jeszcze rzut karny. Drugą jedenastkę w drugim kolejnym meczu zmarnował jednak Sokołowski i ostatecznie mecz zakończył się sprawiedliwym w gruncie rzeczy remisem. Pięknie z gliwickimi kibicami pożegnał się przechodzący do Lechii Dariusz Trela. Jego ostatnim zagraniem w barwach Piasta był obroniony rzut karny, ciężko więc wyobrazić sobie odejście w lepszym stylu.

Bardzo rozczarowujący sezon remisem zakończyła też Cracovia, która na własnym obiekcie zremisowała z Jagiellonią 2:2. Dwaj trenerzy wybrali na ten mecz zupełnie inne składy: Mirosław Hajdo posłał do boju praktycznie pierwszy zespół, z kolei Michał Probierz dał szansę wielu młodym zawodnikom. Okazję do zaprezentowania swoich umiejętności dostali, między innymi, 20-letni Drażba i Radecki, 21-letni Waszkiewicz, 19-letni Pawlik i Dźwigała oraz absolutny ewenement, Przemysław Mystkowski, który wybiegając na murawę miał zaledwie 16 lat i 33 dni. Młode wilki z Białegostoku zaprezentowały się z bardzo przyzwoitej strony i choć przegrywały już 0:2, potrafiły się podnieść i doprowadzić do remisu. Dla białostoczan, którzy zdecydowanie nie mają szczęścia do zagranicznych piłkarzy, pukająca do bram pierwszej drużyny młodzież może być bezcennym kapitałem w przyszłych sezonach.

Klasyk dla Legii, Lechia tuz za podium

W ligowym klasyku, którego stawką był już tylko i wyłącznie prestiż, Legia mierzyła się z Lechem. Atmosfera na trybunach była pierwszorzędna, trochę gorzej było na boisku. Obu drużynom z pewnością nie można jednak odmówić zaangażowania, bowiem przez cały mecz piłkarze walczyli na całego. Legia nie zagrała dobrego meczu, ale dzięki kontrowersyjnemu karnemu i fatalnemu błędowi Kamińskiego pokonała Kolejorza 2:0 i w dobrych nastrojach mogła zaczynać mistrzowską fetę. Lechici po raz kolejny rozegrali przeciwko warszawianom niezłe zawody, ale ponownie nie byli w stanie udokumentować swojej przewagi choćby jednym golem, mimo że okazji ku temu nie brakowało. W obliczu zbliżających się powoli eliminacji do Ligi Mistrzów trzeba jednak powiedzieć jasno, że z taką grą jak w niedzielę Legii w elicie prawie na pewno zabraknie. Do czasu pierwszego meczu w Europie zarówno trenera, jak i działaczy czeka bardzo dużo pracy.

Lechia już tydzień temu straciła szansę na awans do europejskich pucharów, więc w niedzielnym meczu z Górnikiem walczyła po prostu o jak najlepsze miejsce w ligowej tabeli. Gdańszczanie wygrali 2:0 po dwóch golach Stojana Vranjesa, który wykorzystał cztery rzuty karne w dwóch ostatnich meczach. Zwycięstwo nad zabrzanami sprawiło, że lechiści zakończyli sezon na znakomitym, czwartym miejscu w tabeli. Bez wątpienia ogromna w tym zasługa działaczy, którzy w zimowym okienku sprowadzili do Polski Makuszewskiego, Sadajewa i właśnie Vranjesa, którzy z miejsca stali się czołowymi postaciami zespołu. Jeszcze większe brawa należą się Ricardo Monizowi – Holender objął drużynę w momencie, gdy ta była dopiero dziesiąta w ligowej tabeli. Zaledwie kilka tygodni wystarczyło mu, by ligowego średniaka wyprowadzić na czwarte miejsce ze stratą zaledwie dwóch oczek do podium. Jeżeli działacze z Gdańska poważnie podejdą do tematu letnich wzmocnień, Lechia może poważnie namieszać nawet w pierwszej trójce ligowej tabeli.

Udany finisz Wisły, strzelanina na dnie

Bez żadnej presji wychodzili na murawę stadionu w Lubinie piłkarze Zagłębia i Widzewa. Oba zespoły nie miały już żadnych szans na utrzymanie, walka toczyła się więc już tylko o prestiż i pieniądze związane z premią od Ekstraklasy. Mecz dwóch najgorszych zespołów mógł się podobać, przede wszystkim ze względu na sporą ilość goli i ich nieprzeciętną urodę. Z bardzo dobrej strony pokazał się Miłosz Przybecki, który strzelił dwie piękne bramki. Szkoda, że młody skrzydłowy błysnął dopiero w końcówce, bo gdyby taką formę jak w sobotę prezentował przez cały sezon, być może Miedziowi byliby w stanie pozostać w elicie. Można jedynie żałować, że to dobre widowisko popsuli pseudokibice Zagłębia, którzy doprowadzili do przerwanie meczu i tym samym prawie na pewno zapewnili Widzewowi trzy punkty.

400 tysięcy złotych – taka była stawka niedzielnego meczu dla krakowskiej Wisły, która mierzyła swoje siły z Zawiszą. Gdyby Białej Gwieździe udało się bowiem zająć piąte miejsce zamiast siódmego, klubowa kasa wzbogaciłaby się o taką właśnie kwotę. Dla pogrążonej w kryzysie Wisły taka suma to jak manna z nieba, nie może więc dziwić, że trener Franciszek Smuda desygnował do gry pierwszy skład i ani myślał o eksperymentowaniu z młodzieżą. Wiślacy zrealizowali swój cel za sprawą Brożka i Stilicia, którzy strzelili po bramce i zapewnili swojemu klubowi trzy punkty oraz prawie pół miliona złotych. W Krakowie mają więc wreszcie nieco powodów do zadowolenia, choć sytuacja finansowa i mgliste perspektywy sportowe jeszcze długo nie pozwolą działaczom Białej Gwiazdy na odetchnięcie z ulgą.

Praktycznie pierwszy skład Ruchu mierzył się z Pogonią, która z kilkoma drobnymi wyjątkami również zagrała w najsilniejszym ustawieniu. Na boisku w Chorzowie pojawili się więc między innymi Robak i Akahoshi po stornie szczecinian oraz Starzyński i Kuświk w szeregach gospodarzy. Pewny już występu w europejskich pucharach Ruch nie pokazał jednak niczego ciekawego, podobnie zresztą jak zawodnicy Dariusza Wdowczyka i mecz ostatecznie zakończył się bezbramkowym remisem. To rzecz jasna w żaden sposób nie psuje nastrojów kibicom Niebieskich, którzy wynikami swoich ulubieńców mają prawo być zachwyceni. Ruch zaczynał sezon jako jeden z głównych kandydatów do spadku, zaś za sprawą Jana Kociana zakończył go na podium. Dla Niebieskich występ w europejskich pucharach to z pewnością ogromna szansa nie tylko na promocję, ale i na zarobienie poważnych pieniędzy. By jednak o nich myśleć, trzeba pokonać przynajmniej kilku rywali.

Wyniki 37. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Korona Kielce 1:5 Śląsk Wrocław
  • Piast Gliwice 2:2 Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • Cracovia 2:2 Jagiellonia Białystok
  • Zagłębie Lubin 3:3 Widzew Łódź
  • Wisła Kraków 2:1 Zawisza Bydgoszcz
  • Legia Warszawa 2:0 Lech Poznań
  • Górnik Zabrze 0:2 Lechia Gdańsk
  • Ruch Chorzów 0:0 Pogoń Szczecin

Statystyki 37. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Liczba goli – 27
  • Średnia goli na mecz – 3,4
  • Zwycięstwa gospodarzy – 2
  • Remisy – 4
  • Zwycięstwa gości – 2
  • Żółte/czerwone kartki – 29/0
  • Liczba widzów – ok. 68 tys.
  • Średnia frekwencja – ok. 8,5 tys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24