Zaczęło się od Termaliki
Na inauguracyjny mecz rybnicki beniaminek I ligi pojechał do Niecieczy. Spotkanie, które prowadził Sebastian Tarnowski z Wrocławia, zakończyło się remisem 2:2. - Czerwoną kartką w tym meczu ukarany został Sławek Szary, straciliśmy bramkę z karnego, a drugiego gola dla gospodarzy najzwyczajniej nie było - wylicza błędy sędziego Henryk Frysztacki, sekretarz klubu. - Piłka odbiła się od poprzeczki, ale nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej - z przekonaniem dodaje rybnicki działacz.
Miesiąc później rybniczanie ponieśli pierwszą ligową porażką. Przegrali niespodziewanie u siebie z Sandecją Nowy Sącz 2:3, a arbitrem tego meczu był Dawid Bukowczan z Żywca. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry nowosądecczanie wywalczyli rzut karny, który na bramkę zamienił Adam Mójta.
Gospodarze nie rezygnowali, dwukrotnie - raz Daniel Feruga, a za drugim razem Marcin Grolik - w doliczonym czasie posłali piłkę do bramki Marcina Cabaja, ale za każdym razem arbiter dopatrywał się spalonego. - To się w głowie nie mieści, zamiast trzech punktów zaliczyliśmy zero- wspomina sekretarz klubu. - Gdyby nie błędy sędziego utrzymalibyśmy przynajmniej prowadzenie 2:0!
Gole w doliczonym czasie
Rybniczanie mieli też wiele pretensji do Tomasza Garbowskiego, który sędziował mecz na stadionie przy ulicy Gliwickiej z Dolcanem Ząbki (2:2). Gospodarze prowadzili jeszcze w 93 min, ale wtedy Dolcan przeprowadził ostatni atak, po którym Rafał Grzelak z bliska wepchnął piłkę do siatki. Sędzia najpierw odgwizdał pozycję spaloną, ale potem wskazał na środek.
- Dla mnie jest to kuriozum, że sędzia zmienił swoją jednoznaczną decyzję po protestach piłkarzy gości - dziwił się Ryszard Wieczorek, który był wtedy jeszcze trenerem Energetyka. - Sędzia dyskutował z zawodnikami Dolcanu przez 52 sekund, mamy to nagrane na taśmie - uzupełnia Frysztacki.
Czerwona kartka za bark
Potem przyszła pora na mecz z Puszczą Niepołomice (przegrany przez Energetyk 0:1), w którym sędzia Paweł Malec z Łodzi nie uznał w doliczonym czasie gry gola zdobytego przez Mariusza Muszalika.
Oliwy do ognia dolał jednak przede wszystkim Jacek Małyszek z Lublina, który prowadził mecz z Olimpią Grudziądz. Marcin Grolik niesłusznie został ukarany czerwoną kartką, a zespół rzutem karnym.
- To była walka bark w bark, nie było faulu - zapewniał piłkarz. Jakby tego było mało arbiter nie odgwizdał ewidentnego faulu w polu karnym na Rafale Kurzawie.
- Zostaliśmy okradzeni przez sędziego - napisał w swoim oświadczeniu prezes Janik. - I nie pomogą żadne tłumaczenia. Dopóki prezes PZPN Zbigniew Boniek nie wdroży zapowiadanego programu naprawczego w stosunku do sędziów, to na znak protestu nie wezmę udziału w spotkaniu opłatkowym organizowanym przez związek - czytamy w liście do prezesa PZPN.
Termalica raz jeszcze
Po tym meczu wydawało się, że już nic gorszego ze strony sędziów beniaminka nie spotka. Tymczasem w rozpoczynającym rundę rewanżową drugim spotkaniu z Termaliką arbiter Tomasz Kwiatkowski z Warszawy podyktował rzut karny po czystym wślizgu Sławomira Szarego. - To są k... jakieś jaja! Nawet przeciwnicy zgodnie powiedzieli, że absolutnie karnego nie było - złościł się schodząc do szatni obrońca Energetyka.
Ale to jeszcze nie był koniec. W doliczonym czasie sędzia uznał bramkę po strzale Rafała Kujawy, choć bramkarz Marcin Skrzeszewski zapewnia, że wybił piłkę jeszcze przed linią bramkową. - Można się pomylić raz, ale w naszym przypadku sędziowie mylą się na naszą niekorzyść prawie w każdym meczu. Ktoś chyba nie chce, żeby w Rybniku była pierwsza liga - twierdzi sekretarz klubu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?