eWinner 2 liga. Stal Rzeszów wygrała na wyjeździe z Pogonią Grodzisk Mazowiecki

Stal Rzeszów pojechała do Grodziska Mazowieckiego w roli faworyta i miała za zadanie zrobić drugo kroczek w drodze do awansu.

Rzeszowianie musieli sobie radzić bez Andreji Prokicia, bo jednak okazało się, że musi kilka dni odpocząć ze względu na uraz, jaki doznał w pucharowym meczu z Bytovią Bytów.

Przyjezdni zaczęli całkiem obiecująco, ale z czasem zgaśli i nie potrafili sforsować defensywy beniaminka. Za rzadko biało-niebiescy przyspieszali grę, a jak już to się udawało, to napastnicy Stali byli łapani na spalonym.

Generalnie jednak goście prezentowali się dosyć niemrawo, a na uwagę zasługuje w zasadzie tylko sytuacja Patryka Małeckiego, który ładnie ograł rywala i mocno przymierzył, ale Artur Haluch był na posterunku.

Miejscowi natomiast głównie byli nastawieni na przeszkadzanie, aczkolwiek całkiem groźnie kontrowali. I w 28. minucie byli bardzo bliscy szczęścia, lecz po strzale Michała Wrzesińskiego piłkę sprzed linii wybił Dominik Marczuk.

Im było bliżej końca pierwszej połowy, tym gra stawała się bardziej senna. Najwyraźniej to był sposób Pogoni na zaskoczenie Stali, bo chwilę przed przerwą gospodarze kapitalnie klepnęli, Wrzesiński zagrał idealnie na piąty metr do Jean Franco Sarmiento, a ten umieścił futbolówkę w bramce.

Po pierwszej połowie pachniało więc sporą niespodzianką. Aby do nie nie doszło, rzeszowianie musieli po przerwie zdecydowanie się poprawić.

I drugą odsłonę przyjezdni zaczęli agresywniej, podeszli wyżej i nękali rywala, ale nie potrafili przebić się przez szczelny mur, jakim była defensywa Pogoni.

Cały czas słabo funkcjonowała druga linia, która grała zbyt wolno, a i napastnicy prezentowali się po prostu źle.

W końcu Stal podkręciła tempo i w zasadzie zamknęła rywala na jego połowie. Próbował Krzysztof Danielewicz, lecz uderzył nad bramką. Kapitalną szansę miał natomiast Dominik Marczuk, który stanął oko w oko z bramkarzem, ale przegrał ten pojedynek.

Rzeszowianie cały próbowali atakować i zostali wreszcie nagrodzeni. Prawym skrzydłem ładnie "urwał" się Damian Michalik, zagrał mocno w pole karne, piłka trafiła do Patryka Małeckiego, który nie podpalił się, tylko podniósł głowę, miękko dośrodkował i Krzysztof Danielewicz doprowadził do wyrównania.

To dodało tylko animuszu biało-niebieskim, którzy szybko wyszli na prowadzenie. To była piękna akcja, przede wszystkim rozegrana w szybkim tempie, a piłka chodziła jak po sznurku. Na końcu trafiła do Patryka Małeckiego, a ten umieścił ją w bramce. Podawał mu Mariusz Sławek, który na boisku pojawił się kilkadziesiąt sekund wcześniej.

A chwilę później miał na koncie już dwie asysty. Tym razem zagrał idealnie do Bartosza Snopczyńskiego, a ten na raty pokonał Artura Halucha.

Mariusz Sławek mógł mieć jeszcze gola, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił wprost w niego.

Ta końcówka w wykonaniu Stali Rzeszów była imponująca i w gruncie rzeczy rzeszowianie na te trzy punkty zasłużyli, ale długo gra się im nie kleiła i musieli się mocno napracować, aby je wywalczyć.

Bramki: 1:0 Sarmiento 43, 1:1 Danielewicz 79-głową, 1:2 Małecki 84, 1:3 Snopczyński 87.

Pogoń: Haluch – Theus, Zembrowski, Choroś, Maślanka – Kalinowski (59 Jaroń), Kołaczek (90+3 Sacharuk), Gzieło (46 Owczarek ż), Wrzesiński ż (75 Urbański), Czajkowski ż (90+3 Łukaszczyk) – Sarmiento cz [90, niesportowe zachowanie]. Trener Krzysztof Chrobak.

Stal: Kaczorowski – Marczuk, Góra, Oleksy, Głowacki – Poczobut, Danielewicz, Wolski (69 Olejarka) – Michalik (82 Sławek), Małecki (89 Szczypek), Maciejewski (69 Snopczyński). Trener Daniel Myśliwiec.

Sędziował Bielawski (Mysłowice).