Stomil Olsztyn wiosną w trzech meczach zdobył siedem punktów, a Raków Częstochowa dziewięć. Konfrontacja obu zespołów, znajdujących się w tabeli w skrajnie różnych sytuacjach, zapowiadała się więc frapująco.
Drużyna Marka Papszuna prowadzenie objęła już w czwartej minucie gry. Po dośrodkowaniu z prawej strony strzał głową oddał Patryk Kun, Piotr Skiba odbił piłkę przed siebie, a Miłosz Szczepański wpakował ją do siatki.
Przewaga liderów tabeli widoczna była nie tylko na tablicy wyników, ale również na murawie. Raków dzielił i rządził w środkowej strefie, na co Stomil nie potrafił znaleźć recepty. W 40 i 41 minucie świetne okazje do podwyższenia wyniku miał Mateusz Zachara. Najpierw jednak przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem, a kilkadziesiąt sekund później nie trafił w bramkę.
Gospodarze jedyną okazję stworzyli sobie tuż przed przerwą, gdy po rzucie rożnym główkował Płamen Kraczonow, a do odbitej przez Michała Gliwę piłki dopadł Aleksander Kowalski, ale jego strzał był niecelny.
Po zmianie stron mecz się wyrównał, ale Raków wciąż zdawał się mieć nad nim kontrolą i to on był znów bliższy podwyższenia rezultatu, jednak Patrick Friday strzelecko nie miał najlepszego dnia. Tymczasem w 81 minucie częstochowianie zostali wyrwani z błogiego spokoju na własne życzenie. Sebastian Musiolik wdał się w pojedynek z Szymonem Sobczakiem, stracił piłkę, po czym sfaulował rywala. Rzut wolny Stomil wykonał perfekcyjnie i Grzegorz Lach zmieścił piłkę w bramce tuż przy słupku, dając gospodarzom remis.
Jeden punkt znów przybliżył częstochowian do Ekstraklasy, a gospodarzom pozwolił zwiększyć przewagę nad strefą spadkową do dwóch punktów.
Piłkarz meczu: Grzegorz Lech
Atrakcyjność meczu: 5/10
1. LIGA w GOL24
Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy