Gerarda Cieślika wspominają Boniek, Buzek i kibice Ruchu

Marcin Tabor
Na pogrzebie Gerarda Cieślika, ikony Ruchu Chorzów, pojawiło się wiele znanych osobistości. Oto co o zmarłej legendzie powiedzieli Zbigniew Boniek, Antoni Piechniczek czy Dariusz Smagorowicz.

Profesor Jerzy Buzek:

- Powiedzieć o Gerardzie Cieśliku, że był człowiekiem niezwykłym, to za mało. Był człowiekiem niemożliwym. Tyle w sobie mieścił: śląskość, polskość, wspomnienie służby w mundurze, który nie był jego mundurem, rodzinność, prace, sport, dumę z występowania w koszulkach niebieskiej i biało - czerwonej, a nawet walkę opozycyjną. Bo przecież te gole strzelane 1954 i 1957 roku reprezentantom wielkiego, sąsiedniego mocarstwa, które gnębiło Polskę i jego Śląsk. Gole nie były tylko sukcesem sportowym, były wzmocnieniem poczucia tożsamości i siły, dawały wiarę, że w warunkach równej gry możemy być lepsi, i nadzieję, że ta niewola kiedyś się skończy.

Prezes PZPN Zbigniew Boniek:

- Kiedy miałem dziewięć czy dziesięć lat, po raz pierwszy zapamiętałem zdarty, trudny do zrozumienia głos lektora polskiej kroniki filmowej, który opowiadał o golach Pana Gerarda Cieślika w meczach ze Związkiem Radzieckim. To nie było zwycięstwo tylko polskiej piłki, to było zwycięstwo, które można było mierzyć w innych realiach. Dla nas, tych którzy kochali piłkę, było to takie wyzwanie i pokazanie, że w życiu można do czegoś dojść, a przeciwnik, którego żeśmy pokonali jeszcze bardziej nas w tym utwierdził. Pan Gerard był człowiekiem znakomitym, był piłkarzem niebywałym, znakomitym snajperem, duchem drużyny.

Ilekroć przyjeżdżałem na Ruch Chorzów, prawie zawsze jako przeciwnik, zmieniali się piłkarze, zmieniali się trenerzy, zmieniali się działacze, zmieniał się zarząd, natomiast Pan Gerard zawsze był w tym samym miejscu, kibice mówili na niego tylko i wyłącznie Gerard mieli satysfakcje, że człowiek który był legendą zawsze jest z nimi, mimo że wszystko się zmienia.

Antoni Piechniczek:

- Przypadł mi w udziale zaszczyt pożegnania świętej pamięci Gerarda w imieniu piłkarzy i trenerów, którzy grali i pracowali w Ruchu Chorzów. O wielu piłkarzach mówi się często, że urodzili się za wcześnie. Gerard, dzięki niezwykłemu talentowi, poradziłby sobie doskonale w każdym okresie rozwoju piłki nożnej. Jego inteligencja, wyszkolenie techniczne, zmysł taktyczny były ponadczasowe. Moje pokolenie zapamięta wielki Ruch Chorzów i legendarnego Cieślika jako tych, którzy przecierali szlaki i otwierali okna na świat młodym chłopcom mażącym o sportowej karierze. Drużyny z Zachodu i Wschodu Europy, które przyjeżdżały do Chorzowa pobierały lekcje futbolu od Cieślika i jego partnerów.

Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa:

- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Taka maksyma towarzyszyła świętej pamięci Gerardowi Cieślikowi przez całe ziemskie życie. Mimo wielu propozycji z kraju i z zagranicy, jeden z najwybitniejszych mieszkańców Chorzowa, nigdy nie brał pod uwagę przeprowadzki w inne miejsce. Tu miał swój dom, Chorzów, który dzięki niemu znała cała Polska. Z Ruchem udanie kontynuował przedwojenne sukcesy klubu zdobywając w latach 50-tych trzy tytuły mistrza kraju i Puchar Polski. Z reprezentacją Polski walczył o odrodzenie naszej drużyny narodowej po wojennej zawieruszy. Zwycięstwo nad Związkiem Radzieckim w 1957 roku dwie bramki strzelone w tym spotkaniu do dziś rozpalają emocje polskich kibiców. Nic dziwnego, że jeszcze w czasach jego piłkarskiej kariery pojawiły się pierwsze wyróżnienia, odznaczenia i nagrody. Było ich bez liku, ale wszystkie razem to i tak zbyt mało by oddać wielkie zasługi i zalety honorowego obywatela Chorzowa. Panie Gerardzie, na stadionie Ruchu pozostanie po Tobie puste miejsce. W mieście ta pustka będzie równie dotkliwa. Gdy zadajemy sobie pytanie czy zdołamy ją wypełnić i w jaki sposób, w pierwszym odruchu rozkładamy ręce bezradnie. To niemożliwe, odpowiadamy. Ale idąc śladem wartości jakich nas Pan wszystkich uczyłeś, postawą fair play, skromnością i dobrocią, będziemy się starali przynajmniej w części zabliźnić rany jakie wszyscy doznaliśmy po Twoim odejściu.

Dariusz Smagorowicz, prezes Ruchu Chorzów:

- Panie Gerardzie. Chciałem Pana bardzo przeprosić za tą chwilę zwątpienia, tą chwilę lęku i rozpaczy, która ogarnęła mnie i wielu kibiców Ruchu Chorzów w ten niedzielny poranek, kiedy dotarła do nas wszystkich informacja o tym, że nie będzie Cie już z nami, że osierociłeś nas, odszedłeś, Nasza legenda odeszła. Jak bardzo byłem w błędzie ja i wszyscy kibice przekonałem się bardzo szybko bo przekonałem się już we wtorek na pierwszym meczu na ulicy Cichej 6, kiedy nie tylko ja, ale chyba wszyscy zgromadzeni kibice poczuliśmy od pierwszych minut tego spotkania Twoją wielką obecność wśród nas. Ty nas nie zostawiłeś, jesteś z nami, przeszedłeś do wieczności, stałeś się legendą i zawsze będziesz już do końca z nami. Gerard Cieślik legenda bez końca, Ruch Chorzów legenda bez końca.

Kibice Ruchu Chorzów:

- Jeszcze jakiś czas temu wyobrażaliśmy sobie, że to Pan będzie otwierał nowy stadion. Tak jak wyprowadzał Pan zawodników podczas Wielkich Derbów Śląska. Dziś z bólem serca zerkamy na puste krzesełko na trybunie. Wierzymy, że tylko zmienił je Pan na miejsce gdzieś tam wysoko z którego wygodnie będzie Pan mógł obserwować każdy mecz ukochanego Ruchu. Mamy nadzieję, że w naszym herbie szybko zabłyśnie ta upragniona piętnasta gwiazda, a po niej następne. Czujemy wielką dumę, że możemy wspierać ten sam klub, który Pan bezwarunkowo pokochał. Chłopięce pragnienie okazało się silniejsze od trudnych czasów naznaczonych wojną. Jako piłkarz wpisał się Pan złotymi literami w karty klubowej historii zostając mistrzem, królem strzelców i rekordzistom. Nie opuścił Pan Ruchu w trakcie wielkiej kariery, jak i po jej zakończeniu, gdy został Pan trenerem, nauczycielem i jego najwierniejszym kibicem. Jako człowiek wyznaczał Pan postawy skromności, uczciwości, śląskości. Piłka nożna była dla Pana pasją jakże daleką od jej komercyjnego charakteru obecnych czasów. Pozostanie Pan na zawsze w naszej pamięci i w naszych sercach. Wychowani zostaliśmy na Pana legendzie i będziemy ją pielęgnować. To obowiązek, nie, to przywilej każdego z nas aby przekazywać Pana naukę następnym pokoleniom, naszym dzieciom i wnukom. A stadion przy Cichej już jest stadionem Pana imienia. Przypominać nam o tym będzie każda poprzeczka która wespół z bramkarzem będzie strzec niebieskiej bramki. Panie Gerardzie mamy jeszcze prośbę. Aby pozdrowił Pan od nas całą niebieską rodzinę w tym naszych kibiców których z nami już nie ma. Oni z pewnością bardzo się cieszą, że teraz dla nich będzie Pan strzelał bramki. Panie Gerardzie, dziękujemy za Pana marzenia, pasję, bezwarunkową miłość i wielką legendę. Kibice Ruchu Chorzów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24