Gol Jankowskiego w końcówce meczu zapewnił Ruchowi zwycięstwo nad Polonią

Maciej Frelek
Po bezbramkowej pierwszej połowie, w drugich czterdziestu pięciu minutach kibice zgromadzeni w Chorzowie doczekali się bramek. Dwie z nich były autorstwa piłkarzy Czarnych Koszul, ale to poloniści wracają do Warszawy na tarczy, ponieważ jednego gola do własnej bramki wbił Tomasz Hołota. Dzięki poniedziałkowej wygranej Ruch oddalił się od strefy spadkowej na odległość dziewięciu punktów.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Ruch Chorzów - Polonia Warszawa

Pierwsza groźna sytuacja spotkania w Chorzowie była konsekwencją błędu Pawła Wszołka w defensywie. Marcin Kikut z łatwością ograł pomocnika "Czarnych Koszul", a po chwili został przez niego sfaulowany. Do ustawionej na dwudziestym piątym metrze piłki podszedł Filip Starzyński - uderzył mocno, ale wprost w środek bramki. Początek meczu zdecydowanie należał do podopiecznych Jacka Zielińskiego, którzy raz po raz niepokoili Polonię atakami ze skrzydeł. Po jednej z szybkich kombinacji Żeljko Djokić dostał świetną piłkę, ale pozostawiony bez opieki uderzył obok lewego słupka bramki strzeżonej przez Przyrowskiego.

Po kwadransie statystyka posiadania piłki była zatrważająca dla ekipy z Warszawy (77%-23% dla Ruchu), chorzowianom do szczęścia brakowało jedynie bramki. Bezradność "Czarnych Koszul" znakomicie zobrazowała sytuacja z 22. minuty. Daniel Gołębiewski walczył o górną piłkę z dwoma przeciwnikami, a kiedy nie miał już możliwości przejęcia futbolówki zaczął kopać przeciwnika po nogach z poziomu murawy. Przed upływem drugiego kwadransa szanse na otworzenie wyniku mieli jeszcze Janoszka i Zieńczuk - pierwszy uderzył minimalnie obok słupka, zaś drugi za daleko wypuścił sobie piłkę.

Przed przerwą fani na Cichej oglądali jeszcze kilka wrzutek ze stałych fragmentów piłkarzy Ruchu, jednak w tej fazie spotkania uderzenia chorzowian znacznie straciły na jakości. Z czasem napór gospodarzy przerodził się w typowe starcie dwóch drużyn środka tabeli - dużo gry w środku pola, mnóstwo niedokładnych zagrań oraz błędnych decyzji. Tomasz Musiał dał kibicom zgromadzonym przy Cichej kwadrans wytchnienia już po regulaminowym czasie gry, gdyż popisy graczy obu zespołów nie były warte przychodzenia na stadion.

Początek drugiej odsłony zwiastował już lepsze widowisko. Większą różnicę widać było po podopiecznych Piotra Stokowca, ale to piłkarze Ruchu jako pierwsi zagrozili bramce przeciwnika. Jankowski miał trzy okazje na otworzenie wyniku - najpierw nie nadążył za akcją Starzyńskiego, później zmarnował dwie sytuacje sam na sam. Skoro nie szło "Niebieskim", do natarcia przystąpili goście ze stolicy. Jacek Kiełb dał się sfaulować na dwudziestym metrze, a arbiter odgwizdał rzut wolny. Jako że kamień niszczy nożyce, do piłki podszedł sam poszkodowany. Podszedł i uderzył świetnie, ale jeszcze lepiej zachował się Kamiński, kiedy świetną paradą uchronił swój zespół przed utratą bramki.

W 65. minucie doszło do niebezpiecznego starcia - Morozow i Djokić zderzyli się głowami w polu karnym Ruchu i przez pewien czas nie podnosili się z murawy. Bośniacki defensor był w stanie kontynuować grę, zaś "czwórka" z Polonii została chwilę później zmieniona przez Mateusza Michalskiego. W 70. minucie Piątek wrzucił w pole karne, a jego intencję świetnie wyczuł Pazio. Kamiński popełnił błąd, ale brak doświadczenia młodego pomocnika "Czarnych Koszul" sprawił, iż piłka wciąż nie zatrzepotała w siatce.

Jak mówi stare porzekadło: Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Ta konkretna zemściła się błyskawicznie. Zieńczuk kapitalnie zagrał do Jankowskiego, a ten nie zdołał z jednego metra wpakować piłki do pustej bramki. Fani Ruchu nie będą jednak zbyt długo tego rozpamiętywać, gdyż po chwili futbolówka wpadła między słupki za sprawą Tomasza Hołoty, który zaliczył trafienie samobójcze. Goście najwyraźniej postawili sobie za cel zremisować w dzisiejszym meczu, toteż od razu zabrali się do odrabiania strat. Niedościgniony Przybecki popędził z piłką lewą flanką i zagrał w pole karne do Wszołka. Reprezentant Polski U-21 efektownym półwolejem doprowadził do wyrównania.

W 89. minucie "Niebiescy" ponownie wyszli na prowadzenie. Łukasz Tymiński oddał kąśliwy strzał a' la Marco Reus z rzutu wolnego, Przyrowski wypluł piłkę przed siebie - wprost pod nogi Jankowskiego, który tym razem się nie pomylił i strzelił swoją szóstą bramkę w sezonie. Do końca wynik nie uległ już zmianie, Ruch nie musi już martwić się o spadek, a Polonia coraz bardziej oddala się od europejskich pucharów. Dla drużyny ze stolicy dzisiejsza porażka jest szóstą w ostatnich ośmiu starciach w T-Mobile Ekstraklasie.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24