Górnik Łęczna wspiął się na wyżyny [KOMENTARZ]

Daniel Harasim
Jurij Szatałow meme
Jurij Szatałow meme Jakub Ziółkowski
Po 16. kolejce stała się rzecz, na którą przed startem obecnych rozgrywek nikt o zdrowych zmysłach nie postawiłby swoich pieniędzy. Górnik Łęczna, który w przerwie letniej znowu przeszedł gruntowny remont, po niedzielnym zwycięstwie nad Termaliką Bruk-Bet Nieciecza zasiadł na fotelu lidera pierwszoligowej tabeli. Co stoi za niespodziewanym sukcesem łęcznian?

[img]https://d-wg.ppstatic.pl/k/r//1c/ma/ryi7vmdc0gswscs4oo4oc04gwk0/szatalow.600.png

Zapraszamy na fanpage - Zielono-czarni Ekstraklasa.net - wszystko o Górniku Łęczna

Przed sezonem sytuacja łęcznian wesoła raczej nie była. Z klubem, podobnie jak przed rokiem, pożegnała się większość najlepszych, czołowych zawodników. Odszedł także trener Piotr Rzepka. Poszukiwania jego następcy przeciągały się w nieskończoność, a okienko transferowe było co raz krótsze.

Kiedy ogłoszono, że nowym szkoleniowcem Górnika został Jurij Szatałow, mało kto uwierzył w tą informację bez dawki niedowierzania. Nie ma się co dziwić – na „biedną prowincję” przybył pracować fachowiec, który w poprzednich rozgrywkach przez większość sezonu prowadził przyszłego mistrza 1. ligi, Zawiszę Bydgoszcz. Poza tym, ciężko było oczekiwać cudu po samym nazwisku – czasu było po prostu za mało, a zbudowanie niemal od zera nowej drużyny w kilka tygodni to jedno z zadań mieszczących się w kategorii „niewykonalne”.

Niewykonalne? Jak widać w Łęcznej takiego słowa nie znają. Paweł Sasin, Grzegorz Bonin, Julien Tadrowski, Maciej Szmatiuk, Patrik Mraz, Paweł Zawistowski czy Bartłomiej Niedziela, to mogłoby się wydawać – po raz kolejny – zawodnicy swoją klasą wybiegający poza to, na co pozwolić sobie mogli włodarze Górnika. Do tego doszli jeszcze Łukasz Zwoliński, super-rezerwowy Nikolajs Kozacuks i voila - Szatałow na szybko zmontował skład chyba jeszcze lepszy od tego, który udało się zebrać za kadencji trenera Mirosława Jabłońskiego.

Dawno na Lubelszczyźnie nie widziano drużyny, w której tak wielką rolę odgrywałyby indywidua. Od lat siła Górnika leżała w kolektywie. Dziś, poza bardzo dobrym zgraniem, w kadrze znalazło się kilku zawodników, którzy w pojedynkę potrafią zmienić oblicze meczu, pociągnąć zespół do przodu.

Przykładem takiego zawodnika jest Grzegorz Bonin, bohater meczu z Termaliką. Były zawodnik m.in. Górnika Zabrze czy Korony Kielce, początek sezonu miał bardzo przeciętny. Na boisku niczym się nie wyróżniał, nagminnie w bezmyślny sposób tracił piłkę, która od czasu do czasu zdarzała się mu wręcz przeszkadzać przy nodze. Wraz z tym, jak rozpędu zaczęła nabierać machina Szatałowa, olśnienia doznał także Bonin. Na chwilę obecną ciężko wyobrazić sobie pierwszą jedenastkę Górnika bez "Grzecha", który rozgrywa, strzela, asystuje, walczy za dwóch i czasem sprawia wrażenie, jakby ruchem magicznej różdżki ktoś odjął mu w metryczce minimum kilkanaście lat.

Gwiazdą zespołu z Łęcznej niespodziewanie został również Łukasz Zwoliński. Wypożyczony z Pogoni Szczecin młodziutki napastnik w oczach kibiców był kolejną ofiarą "układów i układzików" szukających okazji do zarobku menadżerów. Każdy kto tak myślał, dziś musi pluć sobie w brodę, bowiem Zwoliński w pełni wybronił swój transfer zdobyciem dla Górnika 6 bramek w 11 meczach pierwszej ligi. Goli mogłoby być jeszcze więcej, ale Łukasz nie zawsze potrafi odpowiednio zachować się w polu karnym. "Jesteś młody, nie podpalaj się, jeszcze będzie na to czas" - mówił mu po ustrzeleniu drugiej bramki z GKS-em Katowice Tomasz Nowak. I miał rację.

Na początku sezonu Górnik zaliczył kilka dotkliwych porażek, jednak potem machina zaczęła się rozkręcać… i dziś funkcjonuje praktycznie bez szwanku. Zielono-czarni niemal w każdym meczu na boisko wychodzą jak po swoje. Dominują, stawiają twarde warunki. Ich styl koło „Joga Bonito” raczej nie stał, ale nie można odmówić im efektywności. Bardzo ważnym elementem całej „układanki sukcesu” jest fakt, że w Łęcznej w końcu chyba mogą wyrzucić wizytówki „dawców łatwych bramek”. Jurij Szatałow wiecznie dziurawą górniczą obronę połatał tak dobrze, że na chwilę obecną Górnik, do spółki z GKS-em Bełchatów, lideruje w statystyce najmniej straconych bramek.

Do tego słoja pełnego miodu, trzeba jednak dodać łyżki dziegciu. Górnik radzi sobie niespodziewanie świetnie, ale faktem jest, że w tym roku 1. liga jest bardzo słaba. Kluby z czołówki tabeli ciągle gubią punkty, każdy może wygrać z każdym i właściwie ciężko byłoby wybrać ekipy wyraźnie wybijające się ponad resztę. Same za siebie mówią statystyki – fotel lidera od miejsca premiowanego spadkiem dzieli raptem 12 oczek, a z obecnym dorobkiem punktowym Górnik w ubiegłym sezonie plasowałby się dopiero na 5. bądź 6. miejscu.

Do przerwy zimowej zostały już tylko dwa spotkania – Zielono-czarni przed własną publicznością zagrają ze Stomilem Olsztyn i GKS-em Tychy. Oba zespoły do najmocniejszych w tych rozgrywkach nie należą, w związku z tym Górnik w łatwy sposób może zapewnić sobie zaliczkę przed startem rundy wiosennej. Wiosną Górników czeka trudna przeprawa - na wyjazdy przyjdzie im wybrać się choćby do Gdyni, Katowic, Grudziądza czy Płocka. Mimo to, na Lubelszczyźnie głód ekstraklasy wiecznie żywy – drodzy Górnicy, kiedy, jak nie teraz?

Zapraszamy na fanpage - Zielono-czarni Ekstraklasa.net - wszystko o Górniku Łęczna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24