Po dwunastu kolejkach poprzedniego sezonu Górnik Zabrze miał na koncie 22 punkty i zajmował pozycję wicelidera tabeli ustępując Lechowi Poznań tylko różnicą goli. W obecnych rozgrywkach tuzin spotkań przełożył się zaledwie na 9 punktów i ostatnie miejsce. Ta statystyka najlepiej pokazuje drogę, jaką pokonał klub z Roosevelta w ciągu roku.
- Marcin Brosz wciąż jest bardzo dobrym trenerem, ale w Zabrzu jest skazany na syzyfową pracę, jaką fundują mu osoby zarządzające Górnikiem - bardzo trafnie ocenił sytuację były selekcjoner Andrzej Strejlau, komentujący mecz z Cracovią w Euro-sporcie.
I w tym tkwi właśnie sedno problemu. Poprzednie rozgrywki zakończyły się wynikiem zdecydowanie ponad realne możliwości Górnika, co okazało się początkiem poważnych problemów.
- Jego postawa w lidze skutkuje powołaniami do reprezentacji. Kolejnym, naturalnym etapem, jest zainteresowanie innych klubów - powiedział w miniony czwartek Marcin Brosz komentując transferowe spekulacje dotyczące Szymona Żurkowskiego.
Bardzo podobne słowa szkoleniowiec Górnika wypowiadał kilka miesięcy temu odnośnie Rafała Kurzawy, Damiana Kądziora i Mateusza Wieteski. Wszyscy opuścili Zabrze pozostawiając po sobie wyrwy niemożliwe do załatania w krótkim czasie, jaki miał do dyspozycji najlepszy trener minionego sezonu.
Kluczem do zrozumienia takiej polityki klubu jest oczywiście fatalny stan jego finansów, stanowiących priorytet przed wynikami sportowymi, a przekładający się na wewnętrzną słabość Górnika oznaczającą niewielką asertywność w przypadku sprzedaży zawodników. Bonus z pucharów, w części zmarnowany przez wybryki kibiców, bynajmniej tego nie zmienił. Za to sukces w sezonie 2017/18 sprawił, że w gabinetach klubowych i miejskich uwierzono w możliwość powtórzenia tego cudu. Skopiowano więc model sprzed roku, pozbawioną najważniejszych ogniw kadrę uzupełniono młodzieżą i sprowadzono ofensywnego Hiszpana z tamtejszej niższej ligi. Szybko jednak okazało się, że Jesus Jimenez to nie nowy Igor Angulo, a dla kolejnego zaciągu nastolatków Ekstraklasa to jednak za wysokie progi, zwłaszcza bez towarzystwa na boisku zawodników decydujących jeszcze niedawno o grze zespołu.
Skutki takiej polityki są właśnie widoczne. Górnika czeka w tym sezonie walka o utrzymanie, w dodatku spada frekwencja na Arenie Zabrze, a kibice zaczynają wyrażać swoje rozczarowanie i niezadowolenie. Sen o odradzającej się potędze prysł bardzo szybko, w dodatku ostatnie niepowodzenie zbiegło się w czasie z nerwowością w ekipie właściciela klubu związaną z koniecznością startu prezydent Małgorzaty Mańki-Szulik w drugiej rundzie wyborów prezydenckich. Z nieoficjalnych rozmów wynika, że posada Marcina Brosza jest (póki co) niezagrożona, natomiast po wyborach, bez względu na ich wynik, można spodziewać się zmian w kadrze zarządzającej klubem.
W najbliższą niedzielę Górnik, który w tym sezonie jako jedyny zespół w lidze nie wygrał jeszcze na własnym stadionie, podejmie Zagłębie Lubin (godz. 18).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?