Górnik Zabrze – podsumowanie sezonu 2012/2013: Runda wiosenna

Sebastian Gladysz
Górnik rozpoczął wiosnę od zwycięstwa nad Piastem. Później było już tylko gorzej
Górnik rozpoczął wiosnę od zwycięstwa nad Piastem. Później było już tylko gorzej T-Mobile Ekstraklasa/X-news
Runda rewanżowa w wykonaniu zawodników Adama Nawałki była kompletnie odmienna od jesiennej. Kibice z Zabrza chcą ją jak najszybciej zapomnieć, bowiem wypełniona była po brzegi fatalnym stylem i kompromitującymi porażkami. W efekcie utracona została szansa na grę w europejskich pucharach. Nie wiadomo, kiedy taka okazja znów się powtórzy.

Mocne deklaracje i mocne rozpoczęcie

Po świetnej pierwszej rundzie fani Górnika pełni byli nadziei. Nadziei na powrót do sukcesów ich ukochanego klubu i walki o czołowe lokaty w Ekstraklasie. Atmosferę podgrzała dodatkowo prezentacja zespołu przed rundą wiosenną, na której padły odważne deklaracje. Prezes klubu, prezydent miasta, a nawet piłkarze dali otwarcie do zrozumienia, że walczą o podium, a może nawet o piętnastą gwiazdkę. Gdy kibice wychodzili z tej prezentacji, przepełniała ich euforia. Nikt nie zwrócił wtedy uwagi na trenera zabrzańskiej jedenastki, który zachował wstrzemięźliwość w swoich wypowiedziach.

Wszyscy z optymizmem patrzyli w przyszłość, mimo że z klubu odszedł Arkadiusz Milik sprzedany do Bayeru Leverkusen, a Prejuce Nakoulma dopiero miał wracać do formy po Pucharze Narodów Afryki. W zamian ściągnięto na Roosevelta zgrane karty – Grzegorza Bonina i Tomasza Zahorskiego. Ktoś najwidoczniej jeszcze łudził się, że okażą się asami w talii Nawałki. Oprócz tego odkurzono Sergieja Mosnikova, który na stałe osiadł na ławce rezerwowych Pogoni Szczecin, a już w trakcie rundy sięgnięto po Ireneusza Jelenia.

Na początek do Zabrza przyjechał Piast Gliwice, który chciał się zrewanżować za porażkę z pierwszej kolejki. Nie było to jednak dane piłkarzom Marcina Brosza, bowiem przez cały mecz wydarzenia na boisku działy się pod dyktando piłkarzy Nawałki. Już w czwartej minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bramkę zdobył Zahorski. Jak się miało okazać, była to jego jedyna bramka zdobyta w 2013 roku. W drugiej połowie spotkania gospodarze wypracowali sobie niezliczoną ilość sytuacji podbramkowych, ale więcej goli już nie padło. Górnik udanie rozpoczął rundę wiosenną.

„Niestraszny nam porażki smak…”

Tydzień później na stadion przy ulicy Roosevelta zawitała Jagiellonia. Wszyscy dopisywali przed tym meczem trzy punkty na konto Górnika, którego potem czekały spotkania z czołowymi drużynami w Polsce. Zabrzanie nie poradzili sobie z rolą faworyta i od początku grali dużo gorzej niż w meczu z Piastem. Obrona, tak szczelna jesienią, teraz zdawała się tracić koncentrację i dopuszczała do wielu sytuacji zawodników Tomasza Hajty. Już do przerwy Górnik przegrywał 0:2. W drugiej połowie gospodarze starali się odrabiać straty, ale w ataku pozycyjnym uderzali głową w mur. Stać ich było jedynie na honorową bramkę zdobytą przez Mariusza Przybylskiego. Egzamin przed meczami z Lechem i Legią został oblany.

Górnik Zabrze – podsumowanie sezonu 2012/2013: Runda jesienna

Ekipa Mariusza Rumaka pojawiła się w Zabrzu i zagrała słabo. Mecz nie stał na wysokim poziomie i gdyby nie dwa mocno wątpliwe rzuty karne podyktowane przez sędziego (po jednym dla każdej z drużyn) z pewnością mecz skończyłby się bezbramkowym remisem. Pech gospodarzy polegał jednak na tym, że Wołąkiewicz pokonał Skorupskiego z jedenastu metrów, a Prejuce Nakoulma fatalnie skiksował. Był to najprawdopodobniej najgorzej wykonany karny w ostatnich latach na polskich boiskach. Co gorsza, w efekcie Górnik przegrał drugi mecz z rzędu, a trzeci w sezonie. Kibice w Zabrzu, nieprzyzwyczajeni do takiego obrotu spraw, zaczęli się niecierpliwić.

Nie był to dobry prognostyk przed wyjazdem na Łazienkowską i obawy fanów okazały się uzasadnione. Legia stłamsiła Górnika w Warszawie i nie pozostawiła złudzeń co do tego, który z tych dwóch zespołów walczy o mistrzostwo, a który może zadowolić się jedynie pierwszą piątką. Pierwszy raz w sezonie ekipa Nawałki straciła więcej niż dwie bramki w meczu, bowiem Legia zaaplikowała im trzy. Coś złego działo się z drużyną, która wyglądała bezbarwnie. Do formy powoli wracali Nakoulma i Jeleń, ale musiało jeszcze minąć trochę czasu, zanim zaczęli grać na niezłym poziomie. Defensywa była rozbita i nie przypominała tak szczelnej formacji, która jesienią straciła tylko jedenaście bramek. To nie był ten sam Górnik.

Jedno zwycięstwo, trzy porażki, jedno zwycięstwo, trzy porażki…

Legia i Lech zaczęły poważnie odjeżdżać Górnikowi w tabeli, więc było jasne, że zabrzanom pozostanie walka o europejskie puchary. Aby tego dokonać, trzeba było jednak wrócić na ścieżkę zwycięstw i przerwać passę trzech porażek z rzędu. Udało się to podopiecznym Nawałki już w kolejnej kolejce, gdy na Górny Śląsk przyjechał Widzew. Pierwszego gola w barwach Górnika zdobył Ireneusz Jeleń, na 2:0 chwilę później poprawił Aleksander Kwiek i po pierwszej połowie gospodarze schodzili do szatni z komfortowym wynikiem. Pierwsze piętnaście minut drugiej odsłony spotkania miało zgoła inny przebieg, bowiem zawodnicy z Zabrza zostali stłamszeni przez Widzew, czego efektem była bramka Pawłowskiego. Na szczęście gol zdobyty po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Dancha uspokoił gospodarzy i podłamał gości, przez co mecz zakończył się zwycięstwem 3:1.

Kto myślał, że Górnik wraca na właściwe tory, ten szybko musiał się zreflektować. We Wrocławiu ze Śląskiem zabrzanie grali jeden z najlepszych meczów w rundzie, ale wyjechali ze stadionu Mistrza Polski bez punktów. Prowadzenie gościom zapewnił Nakoulma, lecz w drugiej połowie bramkę zdobył Mila, a pod koniec meczu porażkę podopiecznych Nawałki przypieczętował Ćwielong. Bramki tracone w ostatnich minutach zaczęły być bolączką Górnika.

Piłkarze Górnika wracają do zajęć 21 czerwca (PLAN PRZYGOTOWAŃ)

Gdy do Zabrza przyjeżdżało Podbeskidzie, nikt nie już nie był pewny zdobycia trzech oczek. Drużyna z Bielska grała na wiosnę zupełnie inaczej niż jesienią i była groźnym przeciwnikiem, szczególnie dla tak chimerycznej drużyny, jaką był Górnik. I faktycznie, stało się to, czego kibice najbardziej się obawiali. Goście cofnęli się do głębokiej defensywy, a Górnik bił głową w mur w ataku pozycyjnym. Gdy wszyscy na stadionie zaczynali godzić się z bezbramkowym remisem, jedną z nielicznych akcji gości na gola zamienił Demjan i drużyna ze strefy spadkowej wyjechała z Zabrza z kompletem punktów. Widząc fatalną formę piłkarzy Nawałki, nikt nie stawiał na ich zwycięstwo w Kielcach. O dziwo, Górnik zagrał na niezłym poziomie, ale i to nie wystarczyło do tego, aby uniknąć kolejnej porażki. Po raz trzeci z rzędu jedenastka z Zabrza straciła bramkę pozbawiającą ją jednego punktu w ostatnich minutach meczu. Tym razem katem Górnika okazał się Malarczyk. Sześć porażek w ośmiu meczach – tego nie spodziewali się najwięksi pesymiści. A jednak była to rzeczywistość, z którą nie potrafił sobie poradzić nawet Adam Nawałka.

Huśtawka nastrojów

Niezależnie od ostatnich wyników, kibice oczekiwali od zawodników swojego klubu wygranych Wielkich Derbów Śląska. Wydaje się, że piłkarze zostali podwójnie zmobilizowani, bo poruszali się na boisku w Zabrzu zupełnie inaczej niż w ostatnich spotkaniach. Pierwsza połowa meczu z Ruchem przypominała raczej rundę jesienną w wykonaniu ekipy Nawałki. Niebiescy nie potrafili stworzyć sobie żadnej sytuacji, a pod bramką Kamińskiego cały czas coś się działo. Swojego pierwszego gola zdobył Bartosz Kopacz i do przerwy Górnik prowadził 1:0. W drugiej odsłonie ktoś jakby zamienił koszulki obu zespołów. To Ruch dyktował warunki na boisku, był bliski wyrównania i gdy wydawało się, że gospodarze znów stracą punkty w końcówce, jedna prostopadła piłka do Jelenia i jego pewne uderzenie zakończyło wszelkie dyskusje, kto będzie rządził na Śląsku przez najbliższe pół roku. Górnik pokonał lokalnego rywala 2:0, ale… Znów nie wrócił do formy na długo.

Spotkanie w Bełchatowie z GKS-em najlepiej byłoby pominąć. Podopieczni Nawałki od pierwszej do ostatniej minuty grali fatalnie. Nie wykazywali zaangażowania i sprawiali wrażenie, jakby nie zależało im na zwycięstwie. Najpierw z jednego z prezentów zabrzańskiej defensywy skorzystał Bartosiak, a w ostatniej minucie meczu na 2:0 podwyższył Poźniak. Atmosfera wokół zespołu mocno zgęstniała. Już po derbach z Ruchem kibice mieli na pieńku z piłkarzami, którzy nie przyszli podziękować za doping, a teraz pojawiły się już poważniejsze zarzuty – m.in. co do braku chęci gry w europejskich pucharach. W Zabrzu działo się coraz gorzej i tylko na krótko nieco poprawił to naprawdę niezły mecz Górnika w Lubinie, gdzie goście byli spisywani na straty, a jednak zwyciężyli. Swojemu przyszłemu klubowi bramkę strzelił Kwiek, a także swojego gola zdobył Bonin. Górnik zwyciężył z Zagłębiem 2:1 i wciąż utrzymywał się w walce o puchary. Gdyby w następnej kolejce zwyciężył Polonię w Zabrzu, byłby bardzo bliski tego osiągnięcia.

Czy leci z nami pilot?

Jednak zabrzanie nie wygrali z Polonią przy Roosevelta. Mało tego, zostali zmiażdżeni przez zespół, który w tym roku nie widział wypłaty i było przesądzone, że nie zagra w przyszłym sezonie w Ekstraklasie z powodu braku licencji. Górnik pierwszy raz od wielu lat przegrał u siebie w takich rozmiarach. Nie strzelił „Czarnym Koszulom” żadnej bramki, natomiast stracił aż cztery. Żal było patrzeć na to spotkanie i komuś, kto wytrzymał przed telewizorem całe 90 minut, należą się wyrazy szacunku. I współczucia.

Ostatnią szansą na utrzymanie szans na osiągnięcie tego, co przed rozpoczęciem rundy wiosennej wydawało się pewne, było spotkanie z Pogonią w Szczecinie. Górnicy zagrali jednak na typowym dla siebie poziomie w ostatnich tygodniach i przegrali kolejny mecz, tym razem 0:1 po samobójczej bramce Bembena. Była to już dziewiąta porażka w tym roku.

Mecz z Wisłą w Zabrzu powinien wyzwolić w piłkarzach dodatkowe pokłady mobilizacji ze względu na osobę trenera Górnika, ale tylko w pierwszym kwadransie Górnik grał na dobrym poziomie. Potem wrócił do beznadziejnej gry, którą raczył kibiców w wielu spotkaniach tej rundy. W międzyczasie bramkę dla Wisły strzelił Chrapek i zespół z Krakowa wyjechał ze stadionu przy ulicy Roosevelta z kompletem punktów. Nikt bardziej od kibiców Górnika nie chciał, aby ten sezon się skończył.

Płomyk nadziei?

Na ostatni mecz w sezonie zawodnicy z Zabrza pojechali do Gdańska, gdzie nigdy im nie szło. Tym razem, po trzech porażkach z rzędu i beznadziejnej grze w ostatnich tygodniach… Wygrali z Lechią. Bramkę już w pierwszej połowie zdobył Mosnikov, a w końcówce spotkania na 2:0 podwyższył Bonin. Przez większość czasu goście prezentowali się lepiej od podopiecznych Bogusława Kaczmarka i zakończyli sezon zwycięsko – co więcej, jako że Polonia przegrała swój mecz, Górnik awansował na piąte miejsce w tabeli.

Zespół, który przegrał dziesięć z piętnastu meczów w 2013 roku zajął pierwsze niepremiowane udziałem w europejskich pucharach miejsce w Ekstraklasie.

Który Górnik jest tym prawdziwym? Czy ta drużyna jest tak mocna, jak była jesienią, czy tak słaba, jak prezentowała się wiosną? Prawda zapewne leży gdzieś po środku. Już teraz wiadomo, że w Zabrzu znów będzie miała miejsce rewolucja kadrowa. Działacze chcieliby sprzedać Skorupskiego, Nakoulmę i Olkowskiego, aby zasilić klubowy budżet. Aleksander Kwiek już podpisał kontrakt z Zagłębiem, a z Tomaszem Zahorskim nie przedłużono umowy. Michał Bemben zakończył karierę, a kilku kolejnym zawodnikom wygasają w czerwcu umowy z Górnikiem. Kilku piłkarzy GKS-u Bełchatów znajduje się w kręgu zainteresowań klubu z Zabrza, ale tak naprawdę nie sposób przewidzieć, jak będzie wyglądała kadra czternastokrotnych mistrzów Polski na starcie nowego sezonu.

A przecież to już za nieco ponad miesiąc.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24