Hit Serie A dla Juventusu. Siódma ligowa porażka Milanu

Grzegorz Ignatowski
Nie było niespodzianki w hitowym spotkaniu 22. kolejki Serie A. Juventus Turyn przed własną publicznością pokonał Milan 3:1. Bramki dla Starej Damy zdobywali Carlos Tevez, Leonardo Bonucci i Alvaro Morata. Honorowe trafienie dla Rossonerich zaliczył Luca Antonelli.

Milan w ostatnich meczach radził sobie jak mucha, próbująca wygrzebać się ze smoły. Niby chciałaby wysoko polecieć, przecież jest muchą, więc potrafi, ale z każdym ruchem skrzydeł grzęźnie coraz bardziej. Nic dziwnego, że jeszcze przed starciem z Juventusem nikt nie dawał Milanowi szans na zdobycie choćby jednego punktu. Owszem, pojawiały się głosy, że z nożem na gardle niekiedy gra się lepiej, ale wystarczyło 14 minut, by odesłać tę teorię do tych, z kategorii "marzenia ściętej głowy". Wystarczyło, że Carlos Tevez raz urwał się obrońcom Milanu i już na tablicy świetlnej pokazał się wynik 1:0.

Milan nie miał pomysłu na grę po stracie bramki. Na tle zorganizowanych ruchów postaci w biało-czarnych barwach, te w kolorze czerwono-czarnym wydawały się poruszać chaotycznie i bez konkretnego celu. Jednak czasem i z chaosu może powstać coś dobrego. Milan w 28. minucie wywalczył rzut rożny, z którego piłkę w pole karne dośrodkował Cerci, a głową do siatki skierował ją Antonelli. Do wyrównania doprowadziła więc dwójka nowych piłkarzy Milanu. Czy to oznaka nowej jakości? Na takie pytania zawsze odpowiada czas.

I odpowiedział już trzy minuty później. Może i Cerci z Antonellim wnieśli nową jakość, ale w defensywie wciąż panowała stara rzeczywistość. Niezdecydowanie obrońców i bramkarza spowodowało, że nikt nie zablokował strzału Bonucciego, który przecież powinien być zastopowany.
W przerwie wszyscy zastanawiali sie czy nowa jakość Milanu da o sobie dać w drugiej połowie. I choć mediolańczycy rzeczywiście próbowali pokazać, że stać ich na doprowadzenie do remisu, o czym świadczy świetny strzał Pazziniego, ostatecznie obroniony przez Buffona, to jednak niedługo później z "Rossonerich" zupełnie uszło powietrze. A stało się tak po akcji, w której Marchisio trafił w słupek, a Morata dobił piłkę do bramki Milanu, podwyższając wynik meczu na 3:1.

Mucha jeszcze chwilę się szarpała, choć wiedziała, że już nie ma większych szans na wygrzebanie się ze smoły. Jeszcze ostatni ruch skrzydeł, ostatnie wierzgnięcie nogami, ale to było jakby z góry skazane na niepowodzenie. I chyba niepowodzeniem zakończy się też misja Filippo Inzaghiego, który podobno dostał ultimatum, według którego miejsce niższe niż piąte będzie skutkowało zakończeniem współpracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24