Jagiellonia poległa u siebie z Termalicą. Słonie zostają w Ekstraklasie

Mariusz Warda
Jagiellonia Białystok - Termalica Bruk-bet Nieciecza
Jagiellonia Białystok - Termalica Bruk-bet Nieciecza Wojciech Wojtkielewicz
W meczu 36. kolejki Ekstraklasy Termalica pokonała Jagiellonię 1:0. Dzięki wygranej popularne Słoniki zapewniły sobie utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Jaga do wtorkowego meczu przystąpiła na dość dużym luzie, ponieważ już na dwie kolejki przed końcem sezonu zapewniła sobie utrzymanie. Z kolei Termalica musiała walczyć o pełną pulę, by nie komplikować sobie walki o utrzymanie.

Motywacja gości znalazła przełożenie już w 4. minucie, ale Wojciech Kędziora, który otrzymał piłkę dość przypadkowo, w dobrej sytuacji uderzył niecelnie. W odpowiedzi Karol Świderski otrzymał świetne podanie od Marka Wasiluka, ale młody napastnik źle przyjął sobie piłkę w polu karnym gości. Jego przyjęcia w kolejnych akcjach również pozostawiały wiele do życzenia.

Nieco po ponad 20 minutach z boiska Artem Putiwcew musiał zejść z murawy wskutek urazu. Zmienił do Dalibor Pleva. A co poza urazami? Festiwal nieudanych rzutów rożnych w wykonaniu gospodarzy. Wyglądało to tak, jakby to oni, a nie gości, musieli walczyć o życie. Warto odnotować również petardę Konstantina Vassiljeva z rzutu wolnego, która przeszła obok bramki gości.

Później mieliśmy siekanko-rąbankę w środku pola. Duża w tym zasługa sędziego, który nie sięgał po żółte kartki. Wspomnieć można jeszcze kiks Frankowskiego, czy szarżę Wasiluka. Zespoły zeszły więc na przerwę z wynikiem remisowym, co chyba satysfakcjonowała obydwie drużyny.

W przerwie z powodu urazów zeszło dwóch graczy Jagi. Łukasza Burligę zmienił Igors Tarasovs, a Dawida Szymonowicza zmienił Przemysław Mystkowski. Nie zmieniło to jednak specjalnie obrazu gry. Tym razem goście mieli więcej stałych fragmentów gry, ale wykonywali je równie słabo jak gospodarze w pierwszej połowie. Z kolei dla Jagi anemicznie uderzał Karol Mackiewicz. Krzysztof Pilarz nie miał prawa tego nie obronić.

Nie oddając choćby jednego strzału na bramkę, goście wyszli w końcówce na prowadzenie. Najpierw w pole karne dograł Dawid Plizga, a akcję wykończył znakomitym strzałem… Igors Tarasovs. Łotysz tym samym dał trenerowi jasny sygnał, że najbezpieczniej jest go trzymać na ławce.

Jagę stać było na niecelny strzał Piotra Grzelczaka i wmawianie sędziemu, że Sebastian Ziajka zagrał piłkę ręką w polu karnym. A skoro do tego ograniczyła się aktywność podopiecznych Michała Probierza, gole już nie padły, a zarówno gospodarze, jak i goście mogą być pewni dalszego ligowego bytu.

Więcej o EKSTRAKLASIE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24