Jaroszyński: Powołanie jeszcze mocniej zmotywowało mnie do walki o powrót do formy

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Paweł Jaroszyński liczy na szansę występu we wtorkowym meczu z Niemcami
Paweł Jaroszyński liczy na szansę występu we wtorkowym meczu z Niemcami Pawel Skraba / Polska Press
- Trener Dorna wzywając mnie na poprzednie zgrupowanie wykazał się dla mnie ogromnym wsparciem. Tamto powołanie to taki dodatkowy bodziec do jeszcze cięższej pracy. Dodało mi motywacji, aby dalej walczyć o powrót na boisko oraz do pełni formy. Pozwoliło też pozytywnie spojrzeć w przyszłość oraz optymistyczniej myśleć o mojej dalszej przygodzie z piłką. I szczerze mówiąc byłem nieco nim zaskoczony - przyznał powracający po kontuzji Paweł Jaroszyński, piłkarz Cracovii i reprezentacji U21.

Pamiętasz kiedy ostatni raz Cię nagrywałam?
Tak. W październiku zeszłego roku, zaraz po moim debiucie w reprezentacji.

Od tamtego czasu w twoim piłkarskim życiu chyba trochę się pozmieniało. Stałeś się jednym z podstawowych graczy kadry Marcina Dorny jak również na wiosnę bardzo wzmocniła się twoja pozycja w klubie.
Rzeczywiście można powiedzieć, że po tamtym pierwszym powołaniu złapałem trochę wiatr w żagle. Ubiegły sezon był naprawdę udany nie tylko w moim wykonaniu, ale dla całej Cracovii. Pierwszy raz od dawna zdołaliśmy uplasować się w czołówce i tym samym wywalczyć miejsce w eliminacjach europejskich pucharów. Także reprezentacja U-21 ma za sobą niezły okres, podczas którego pokonała kilku cenionych na naszym kontynencie rywali. To wszystko sprawiło, że troszkę głośniej zrobiło się też na mój temat. Wiosna była więc fajnym okresem w moim piłkarskim życiu i teraz najważniejszy jest dla mnie powrót do dobrej formy. Tak abym mógł ponownie pomóc zarówno reprezentacji jak i klubowi w walce o najwyższe cele.

W czerwcu wszem i wobec mówiono o tym, że możesz odlecieć do lepszych klubów czy lig. Czujesz, że ta kontuzja, która przytrafiła ci się zaraz na początku lata wyhamowała rozwój twojej kariery? Że mógłbyś być teraz w zupełnie innym miejscu?
Przede wszystkim wierzę w siebie oraz swoje umiejętności. Wiem, że prędzej czy później pewnie wyjadę z Polski, trochę liznę tej zagranicznej piłki. Nie oszukujmy się, Ekstraklasa nie należy do najmocniejszych rozgrywek świata i chyba każdy po cichu planuje, aby pewnego dnia spróbować swoich sił gdzieś indziej. Czy mógłbym to zrobić już latem? Ciężko powiedzieć. W pewnym sensie muszę się jednak zgodzić z tym, że kontuzja spowolniła mój rozwój. Złamanie nogi nie jest lekkim urazem. Wręcz przeciwnie - to jedna z gorszych kontuzji, jaka może przydarzyć się piłkarzowi. Trudno więc powiedzieć, gdzie byłbym teraz gdyby nie ona. Nie ma jednak co gdybać, teraz muszę się skupić na tym, żeby jak najszybciej nadrobić stracony czas.

Trochę szkoda, że ta kontuzja nadeszła dosłownie na chwilę przed startem europejskich pucharów dla Cracovii?
Ten uraz przytrafił mi się chyba w najgorszym możliwym momencie. Stało się to na tydzień przed pierwszym meczem Cracovii w eliminacjach Ligi Europy. Tamto spotkanie mogło być moim debiutem w tych rozgrywkach, co tylko wzmagało chęć w nim wystąpienia. Moment, w którym dowiedziałem się, że to niemożliwe okazał się wyjątkowo bolesny. W tamtej chwili nie mogłem już nic zrobić. Pozostało mi jedynie zagryźć zęby i zrobić wszystko, aby jak najszybciej wyzdrowieć, a także dojść do pełni formy. Niestety nie zajęło mi to znacznie więcej czasu niż zakładały początkowe plany. Teraz jestem już jednak w pełni sił i gotowy do gry. Mam nadzieję, że już w najbliższych spotkaniach ponownie będę mógł pomóc drużynom.

Obserwowanie poczynań Cracovii w tamtym dwumeczu nie należało do najprzyjemniejszych?
Dla zawodnika będącego w obiegu patrzenie z trybun na grę swojej drużyny zawsze jest ciężkie. Szczególnie kiedy nie wszystko idzie tak jakby się tego chciało. Śmiało można powiedzieć, że nasza postawa w meczu ze Shkendiją Tetovo nie wyglądała najlepiej. Bardzo żałuję, że nie mogłem wtedy pomóc chłopakom, a pozostało mi jedynie obserwować ich poczynania z trybun. Zdecydowanie wolałbym być wtedy na boisku. Po to zresztą zostałem piłkarzem, aby grać a nie tylko patrzeć na walkę moich kolegów. Mam nadzieję, że zdrowie dopisze mi w najbliższych latach i nie będę musiał pauzować z powodu kontuzji. Zwłaszcza w tak ważnych momentach.

Jeszcze zanim na dobre powróciłeś do zdrowia otrzymałeś powołanie na październikowe zgrupowanie reprezentacji. Jak to na ciebie wpłynęło? Poczułeś wsparcie trenera Dorny w tej walce o grę w piłkę?
Oczywiście, że tak. Trener Dorna wzywając mnie na poprzednie zgrupowanie wykazał się dla mnie ogromnym wsparciem. Tamto powołanie to taki dodatkowy bodziec do jeszcze cięższej pracy. Dodało mi motywacji, aby dalej walczyć o powrót na boisko oraz do pełni formy. Pozwoliło też pozytywnie spojrzeć w przyszłość oraz optymistycznie myśleć o mojej dalszej przygodzie z piłką. I szczerze mówiąc byłem nieco nim zaskoczony. Zwykle do kadry narodowej powoływani są zawodnicy, którzy regularnie grają i podczas kolejnych ligowych meczów prezentują przyzwoitą formę. A ja dopiero wracałem po długiej przerwie i właściwie trafiłem na to zgrupowanie właściwie z marszu. Nic tylko się cieszyć - taka sytuacja nie zdarza się często. Bardzo się cieszę, bo wiem jak ogromnym zaufaniem obdarzył mnie tym samym trener Dorna. Wierzył, że mimo pauzy nadal potrafię grać w piłkę i mogę coś dać od siebie reprezentacji. Chciałbym mu za to podziękować bardzo dobrą grą już w najbliższym spotkaniu.

Najbliższy mecz we wtorek z Niemcami. To trudny przeciwnik. Jaki jest wasz cel na to spotkanie?
Mam nadzieję, że po prostu zagramy dobrze. Aktualne zgrupowanie jest dosyć nietypowe, jak na zgrupowania reprezentacji. Trwa wyjątkowo długo. Bardzo rzadko zdarza się bowiem, że przygotowania do jednego starcia zajmują ponad tydzień. Może to zadziałać jedynie na naszą korzyść. Coraz lepiej się ze sobą zgrywamy i mam nadzieję zaowocuje to właśnie we wtorkowy wieczór. Niemcy to mocny rywal, czeka nas ciężkie spotkanie, jednak my nie możemy się ich przestraszyć, by jak najlepiej się zaprezentować. Ten mecz to dobry sprawdzian przed nadchodzącymi w czerwcu Mistrzostwami Europy.

Podczas ostatniego obozu trenowałeś jeszcze indywidualnie. Wróciłeś już do normalnych zajęć z zespołem?
Niestety przed poprzednim zgrupowaniem dodatkowo nabawiłem się jeszcze drobnego urazu przez który musiałem nieco odpuścić, chwilę popracować samemu. Teraz jednak już wszystko wróciło do normy. Trenuję na pełnych obrotach z całą drużyną i można powiedzieć, że już jestem w pełni gotowy do powrotu na boisko.

Już dawno nie widzieliśmy cię z orzełkiem na piersi, ale równie długo nie występowałeś także na boiskach Ekstraklasy. Zdążyłeś się stęsknić za grą w lidze?
Oj zdecydowanie tak. Już nie mogę się doczekać mojego powrotu do walki w Ekstraklasie. Myślę, że nie tylko ja, bo także sporo kibiców o mnie pyta. Liczą na moją grę w najbliższym czasie co jeszcze dodatkowo sprawia, że chciałbym wystąpić w ligowym meczu Cracovii jak najszybciej. Czy dostanę swoją szansę w najbliższym czasie, zaraz po powrocie ze zgrupowania? Na pewno bardzo bym chciał, ale nie zależy to tylko ode mnie. Na to wpływ ma także moja aktualna dyspozycja oraz decyzja trenera.

Jednym z etapów twojego powrotu do formy były występy w meczach rezerw. Jak byś porównał poziom 4. ligi, w której występuje druga drużyna Cracovii do tego co obserwujemy w Ekstraklasie?
To bardzo ciężkie pytanie, gdyż właściwie nie ma większego porównania między tymi rozgrywkami. Gra w takich ligach wbrew pozorom nie jest łatwa. Szczególnie gdy występuje się w koszulce Cracovii. Na spotkania z nami rywale wychodzą dodatkowo zmotywowani - pokonanie rezerw ekstraklasowego klubu wiąże dla nich z dodatkowym prestiżem. Dla mnie nie jest to jednak zaskoczenie - w Ekstraklasie regularnie zacząłem występować właściwie dopiero w poprzednim sezonie. Wcześniej bardzo wiele spotkań rozegrałem własnie w drugiej drużynie. Nie czuję się więc tam obco, a sądzę, że te kilka meczów tam było bardzo pomocnych w odbudowaniu się po kontuzji.

Czy to prawda, że w 4. lidze oczekiwania kładzione na zawodnikach de facto schodzących do rezerw z Ekstraklasy są bardzo duże?
No jasne. To naturalne, że jako piłkarze na co dzień występujący w najwyższej klasie rozgrywkowej w 4. lidze mamy pociągnąć zespół do zwycięstwa. Ciężar wygranej w dużej mierze kładziony jest na naszych barkach. Wszyscy zakładają, że potrafimy nieco więcej niż chłopaki trenujący jedynie w drugiej drużynie, więc również wymagają od nas lepszej gry. Szczególnie kibice, dla których Ekstraklasa wiążę się z niejakim prestiżem wierzą, że ci z nas, którzy od czasu do czasu zejdą do rezerw bezpośrednio zadecydują o końcowym wyniku. Doskonale to rozumiem, jednak trzeba pamiętać, że my piłkarze pierwszej drużyny mamy do wykonania jeszcze dodatkowe cele stawiane nam przez trenera i nie zawsze potrafimy zgrać się z zespołem, z którym na co dzień nie trenujemy. To wszystko sprawia, że również w 4. lidze nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Mogę jednak zapewnić, że nikt z nas nie odpuszcza tych spotkań i czy to jest mecz "jedynki" czy drugiego zespołu, w każdym chce zaprezentować się z jak najlepszej strony.

Przed kontuzją byłeś jedynym nominalnym lewym obrońcą w Cracovii. Teraz przy Kałuży pojawił się również Tomasz Brzyski. Czujesz konkurencję z jego strony?
Wracam już do zdrowia, więc powoli to Tomek Brzyski powinien odczuwać konkurencję z mojej strony. Wyglądam coraz lepiej, więc może on czuć mój oddech na plecach. Zrobię bowiem wszystko, aby powrócić do tej wyjściowej jedenastki. Zwłaszcza, że dotychczasowe wyniki Cracovii w tym sezonie nie są tak zadowalające jak te przed rokiem. Sytuacja w tabeli robi się nieciekawa, zaczyna brakować nam punktów. Chciałbym wrócić na boisko i pomóc zespołowi w kompletowaniu kolejnych oczek. W tej chwili czuję się już na sto procent gotowy, by powrócić na boiska LOTTO Ekstraklasy i wraz z resztą zespołu rozpocząć marsz w kierunku górnej ósemki. Mam nadzieję, że powołanie do reprezentacji oraz ewentualny występ w meczu z Niemcami pomogą mi przekonać trenera Zielińskiego, aby w piątek postawił właśnie na mnie.

Na twoją korzyść zarówno jeśli chodzi o powrót do reprezentacji U21 jak i w ogóle o dalszą piłkarską karierę działa chyba fakt, że w Polsce nieco brakuje tych nominalnych lewych obrońców?
Dużo się mówi, że rzeczywiście jest w tej chwili problem z lewymi obrońcami. Szczególnie jeśli chodzi o tych najmłodszych zawodników. Nie wiem jednak czy to powód do radości z mojej strony. Szczerze mówiąc czuję się nieco rozczarowany brakiem konkurencji. Cieszę się z tego, że otrzymuję powołania, jeżeli jestem zdrowy regularnie występuję w meczach kadry U-21, jednak czuję trochę niedosyt. Nie mam bowiem za bardzo z kim rywalizować, a uważam, że pomogłoby mi to podnieść umiejętności, jeszcze mocniej zmotywowało do ciężkiej pracy. Po cichu więc liczę, że w najbliższym czasie pojawią się zawodnicy, którzy dobrze czują się na mojej pozycji i zaczną grać na tyle dobrze, aby przyciągnąć uwagę trenera Dorny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24